Martin Vaculik. fot. Taylor Lanning
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

3. runda cyklu Grand Prix 2022 padła łupem Martina Vaculika. Słowak był niezwykle szybki od samego początku zawodów, pewnie triumfował w finale i znacznie poprawił swoją sytuację w klasyfikacji. Zawodnik Moje Bermudy Stali Gorzów w Pradze spełnił kolejne ze swoich marzeń i przyznawał, iż najważniejsze było kontrolowanie ustawień na start.

 

Słowak w zawodach ani razu nie zajął miejsca gorszego niż drugie. W fazie zasadniczej sposób na niego znaleźli tylko Tai Woffinden, Fredrik Lindgren i Bartosz Zmarzlik. W decydujących wyścigach natomiast nie było już na niego mocnych.

– Ta wygrana smakuje znakomicie, to dla mnie świetny moment. Praga zawsze była dla mnie szczególnym miejscem. Zawsze chciałem tutaj wygrać i dziś to się udało. Jak widać, warto pracować, bo sny i marzenia się spełniają – mówił nam Vaculik zaraz po zawodach.

Zmagania w stolicy Czech nie przyniosły zbyt wielkich emocji. W zdecydowanej większości biegów zawodnicy dojeżdżali do mety w takiej kolejności, w jakiej wychodzili ze startu. W pewnym momencie turnieju można było odnieść wrażenie, że do wygrania gonitwy wystarczy ustawienie się na wyraźnie najlepszym polu B.

– Nie ma co ukrywać, że dziś kluczem były bardzo dobre starty. W tym miejscu muszę podziękować mojemu teamowi, który pilnował, aby nic nie wymknęło się nam spod kontroli. Wszyscy byli bardzo czujni i reagowali na to, co działo się na torze. Miałem świetne ustawienia w moich motocyklach i mogłem to dobrze wykorzystać – komentował zawodnik z Żarnovicy.

32-latek nie mógł być zadowolony po turniejach w Gorican i Warszawie. 20 oczek wywalczone na Markecie to jednak ogromny zastrzyk punktowy, który sprawił, że Słowak wskoczył na dziewiąte miejsce. Przy takiej dyspozycji wciąż może on marzyć o zaatakowaniu pozycji medalowych.

– To pozytywny moment po tym początku sezonu. Bardzo cieszę się, że to tak się ułożyło. Cały czas pracujemy i stąpamy po ziemi. Pokornie, do przodu i będzie dobrze – podsumował Martin Vaculik.