Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W miniony weekend Słowak Martin Vaculik po kontuzji powrócił na żużlowe tory i wystąpił w półfinałowym spotkaniu pomiędzy Moje Bermudy Stalą Gorzów a Motorem Lublin. W sobotę w Vojens będzie walczył  o kolejne punkty w cyklu Grand Prix. 

 

– Mogę powiedzieć jedno, że fakt oglądania z domu turnieju w Togliatti był dla mnie bardziej bolesny, aniżeli odniesiona kontuzja. Jednak kontuzje to część stała wpisana w uprawianie żużla. Na to się nic nie poradzi i z tym ryzykiem się startuje. Tak naprawdę nic nie można zrobić poza faktem, aby z takich zdarzeń wyjść silniejszym mentalnie – mówi Słowak na łamach Speedway Star. 

Martin Vaculik słynie z faktu że na Słowacji trenuje z najlepszymi trenerami czy oddaje się pod opiekę najlepszych fizjoterapeutów. Tak było i tym razem.

– Mam obok siebie bardzo dobrych i wykwalifikowanych trenerów czy fizjoterapeutów. Oni doskonale wiedzieli co należy robić, abym jak najszybciej po kontuzji mógł wrócić na tor i był w stu procentach sprawny. Podczas jazdy nie odczuwam żadnego bólu i to oczywiście jest najważniejsze. Kiedyś po kontuzji obojczyka wróciłem na tor zaledwie po tygodniu. Nie było to komfortowe uczucie ale mogłem jechać. Teraz sytuacja jest inna. Wracam prawie po miesiącu i czuję się bardzo dobrze – kontynuuje zawodnik Gorzowa. 

Przez odniesioną kontuzję Słowaka ominął start w Grand Prix Challenge w którym chciał zapewnić sobie udział w przyszłorocznej serii Grand Prix. Do szóstego w obecnej klasyfikacji Grand Prix, Taia Woffindena strata punktów jest spora. Wynosi 37 punktów a  do zakończenia cyklu pozostały tylko trzy turnieje. 

– Nie pozostało mi w tej chwili nic innego, jak w pozostałych turniejach robić wszystko aby zaprezentować się z jak najlepszej strony i próbować awansować do finałów w poszczególnych zawodach i pokazać że powinienem być w przyszłości częścią cyklu. Wszelkie decyzje należały będą do nowego promotora cyklu.  Każdy chce jeździć w Grand Prix i tam walczyć o mistrzostwo świata.  Skłamałbym gdybym powiedział że nie obawiam się o swoją przyszłość w Grand Prix. Oczywiście że się obawiam. Póki co jednak skupiam się na tym co jest do zrobienia na torze – podsumowuje Vaculik.