Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znakomite informacje napływają z teamu Martina Smolinskiego. Niemiec, który musiał wycofać się ze ścigania na początku sezonu, wrócił na tor. Na razie na trening, ale za kilka tygodni ma wystąpić w oficjalnych zawodach.

 

Przypomnijmy, że kłopoty Niemca zaczęły się w maju 2020 roku, kiedy odniósł kontuzję podczas treningu w Lipsku. Od tego czasu – choć wrócił do speedwaya – nie był w pełni zdrowia. Podczas pierwszego meczu sezonu, kiedy Landshut Devils rywalizowali z Polonią Bydgoszcz, kontuzja się odnowiła. W dwóch pierwszych startach przywiózł pięć punktów i bonus, a w trzecim zanotował defekt. A raczej „defekt”, bo zrezygnował z jazdy ze względu na ból.

– Próbowałem dać z siebie ile mogłem, ale niestety przegrałem z bólem i pogarszającym się stanem mojego biodra. Na pewno będzie potrzebne parę miesięcy, zanim dojdę do pełnej sprawności – mówił Niemiec po kolejnej operacji.

 

Kilkanaście tygodni później zaczął przebąkiwać o powrocie na tor, a teraz słowa zamienił w czyny. – Czuję się dobrze, nie odczuwam już skutków kontuzji. Cieszę się, że znów wsiadłem na motocykl i znów poczułem to, co kocham – podkreśla Smolinski.

Pierwszy trening za Martinem Smolinskim, ale jego powrót na tor nie oznacza, że pomoże Landshut Devils w rewanżowym meczu ćwierćfinału eWinner 1. Ligi z Cellfast Wilkami Krosno. Jest na to jeszcze za wcześnie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, Smolinski wystartuje we wrześniowym turnieju indywidualnym w Cloppenburgu.