Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jeszcze niewiele ponad rok temu nie było wiadomo, czy w ogóle powróci po kontuzji na żużlowe tory, tymczasem w niedzielę Martin Smolinski poprowadził swój zespół – Trans MF Landshut Devils – do sukcesu w postaci awansu do eWinner 1. Ligi. – Cały czas pracuję nad powrotem do pełnej dyspozycji – mówił po niedzielnych zawodach Smolinski.

 

– Bez dwóch zdań – to nasz wielki sukces, jako całego zespołu. Oczywiście ze swojego występu jestem zadowolony. Jechaliśmy zawody z nastawieniem, że jeśli nam się uda, to się uda, a jeśli nie, to przecież świat się nie zawali. Tak naprawdę jechaliśmy w tym roku o play-off, a nie o awans – mówi Martin Smolinski.

Niemiec nie ukrywa również, że awans klasę wyżej to także dla niego – jako kapitana zespołu – znakomita sprawa i w pewnym sensie ukoronowanie jego ciężkiej pracy, włożonej w powrót do ścigania po ciężkiej kontuzji. – Tak, zdecydowanie to również dla mnie dużo znaczy. Mam za sobą poważną kontuzję i cały czas pracuję nad powrotem do pełnej dyspozycji. Trzy tygodnie temu miałem kolejny upadek, który skomplikował trochę sprawy i tym bardziej się cieszę, że ponownie pojechałem na całkiem dobrym poziomie. Nie jestem najmłodszym zawodnikiem i nikt ode mnie już kompletów nie wymaga, ale taki dzień, jak w Opolu, pokazuje mi, że jeszcze potrafię się pościgać – kontynuuje Niemiec.

W przyszłym roku Landshut Devils pojadą w eWinner 1. Lidze. Kapitan Diabłów z niecierpliwością będzie czekał na mecze zwłaszcza z jedną drużyną.

– Jeszcze jakiś czas temu, gdyby ktoś mi powiedział, że z niemieckim zespołem będę się ścigał w polskiej lidze przeciwko wielkiemu Falubazowi Zielona Góra, który jakoś zawsze był i jest wizytówką polskiego żużla, to bym w to po prostu nie uwierzył. Na pewno postaram się w tych spotkaniach pojechać najlepiej jak potrafię. Nie zapomniałem, że swego czasu mnie „wyrzucili” z zespołu (śmiech). A mówiąc całkiem poważnie, to na pewno będziemy potrzebowali czasu na aklimatyzację ligę wyżej, poznanie nowych rywali i torów. Sezon 2022 będzie właśnie naszą aklimatyzacją – podsumowuje Martin Smolinski.