Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Ostatnie tygodnie są bardzo radosne dla kibiców Arged Malesy Ostrów Wielkopolski. W niedzielne popołudnie ostrowianie, po bardzo emocjonującym spotkaniu, pokonali Orła Łódź i zanotowali szósty mecz z rzędu bez porażki. Mariusz Staszewski przyznaje, że dobra postawa jego zespołu wynika z tego, że drużyna wyciągnęła dobre wnioski po gorszym wejściu w sezon i nie ukrywa, iż cieszy się z ostatnich wyników.

 

Mecz łodzian z ostrowianami można określić mianem prawdziwego żużlowego thrillera. Zespoły co chwilę zmieniały się na prowadzeniu, a losy spotkania rozstrzygnęły się w ostatniej gonitwie. Po podwójnym triumfie w piętnastym wyścigu minimalnie lepsi w spotkaniu okazali się goście.

– Może nie do końca jestem zadowolony z przebiegu spotkania, bo nie wszystko nam w tym meczu wychodziło, ale końcowy rezultat na pewno mnie bardzo cieszy. Udało nam się wywieźć bardzo ważne punkty z trudnego terenu. Ta wygrana była nam potrzebna przed kolejnymi meczami – mówi nam Staszewski.

Duetem, który poprowadził Arged Malesę do zwycięstwa w tym spotkaniu była para Grzegorz Walasek-Tomasz Gapiński. Doświadczeni krajowi zawodnicy przywieźli razem 25 punktów i cztery bonusy. To właśnie ta dwójka również wygrała arcyważny piętnasty wyścig.

– Ostatnio i u Grześka i u Tomka wygląda to bardzo dobrze. To pokazuje, że cierpliwość popłaca. Na początku sezonu, kiedy nie szło, bardzo różnie się o nich mówiło. Teraz jednak pokazują na co warto ich stać. Są bardzo pewnymi punktami naszej drużyny – komentuje opiekun ostrowskiej drużyny.

Poza rewelacyjnym wynikiem punktowym, wspomniani zawodnicy pokazywali również, że perfekcyjnie rozumieją się na torze. Walasek kilka razy tak zaatakował przeciwników, aby zrobić miejsce Gapińskiemu i dowieźć bardziej okazałą wygraną.

– O jeździe drużynowej bardzo dużo rozmawiamy od początku sezonu. Poświęciliśmy na ten element naprawdę sporo czasu. Myślę, że przez brak tej współpracy przegraliśmy pierwszy mecz z Wilkami Krosno. Po tym spotkaniu wyciągnęliśmy wnioski i mocno się skupiliśmy, żeby zawodnicy sobie pomagali. Przed każdym meczem sobie o tym przypominamy i teraz to procentuje – tłumaczy Staszewski.

Zmartwieniem szkoleniowca ostrowian może być natomiast postawa Nicolaia Klindta. Duńczyk, który w zeszłym roku był czołowym zawodnikiem eWinner 1. Ligi przywiózł zaledwie jeden punkt. To trzeci mecz z rzędu 33-latka, w którym nie zanotował on dwucyfrowego wyniku. – Jak na niego to rzeczywiście mało punktów. Nicolai od początku sezonu boryka się z pewnymi problemami. Myślę jednak, że zarówno w jego przypadku, jak i u Olivera Berntzona to jest kwestia czasu, kiedy poukładają te sprawy sprzętowe i dojdą do takiej formy, w jakiej ich widzieliśmy – kontynuuje.

Po meczu z Orłem na koncie Arged Malesy jest 13 punktów. Ostrowianie zajmują drugie miejsce w tabeli i z jednym rozegranym meczem mniej tracą trzy oczka do liderujących Cellfast Wilków Krosno. Czy zatem w głowach przedstawicieli ostrowskiej ekipy rodzą się marzenia o czymś więcej niż tylko awansie do fazy play-off?

– Ja zawsze wychodzę z takiego założenia, że patrzę na najbliższy mecz. W tej lidze naprawdę trudno coś sobie założyć. Mamy naprawdę zaskakujące wyniki. Długo mówiło się, że Krosno jest nie do ugryzienia, a jednak przegrali i sytuacja wygląda inaczej. Niedawno wszyscy skreślali Gdańsk, a teraz się okazuje, że oni są na fali wznoszącej. Wygrywajmy kolejne mecze i będzie dobrze. Mamy teraz trudny mecz z Łodzią. Oni w zeszłym roku u nas wygrali, więc to na pewno nie będzie łatwy mecz – podsumowuje Mariusz Staszewski.