Żużel. Marek Grzyb: Po pięciu biegach wysłałem SMS-a do trenera Chomskiego

Moje Bermudy Stal Gorzów okazała się lepsza od Marwis.pl Falubazu Zielona Góra w 101. Derbach Ziemi Lubuskiej. Gorzowianie zanotowali słabszy początek meczu, ale znaleźli odpowiednie ustawienia na tor przy W69 i odnieśli dziesięciopunktowe zwycięstwo. Marek Grzyb, prezes żółto-niebieskich, nie ukrywa, że wygrana w tak ważnym starciu smakuje szczególnie i cieszy się z wymarzonego początku sezonu w wykonaniu drużyny dziewięciokrotnych mistrzów Polski.

Gorzowianie zwyciężyli w Zielonej Górze 50:40. Jak zatem smakuje pierwszy wyjazdowy triumf w derbach za Pana prezesury?

Wygrane zawsze smakują dobrze, zwłaszcza w tak ważnych spotkaniach. Jak jednak wiemy, derby zawsze toczą się swoim życiem. Ja jestem osobą pochodzącą spoza województwa lubuskiego, ale kibice już mi wytłumaczyli, że medalu może nie być, ważne byśmy byli przed Falubazem (śmiech). Mogę powiedzieć, że faktycznie przed tymi meczami jest taka podwyższona gotowość i przez to też takie wygrane bardzo cieszą. Zwłaszcza, że odnieśliśmy to zwycięstwo w bardzo dobrym stylu. Przegrywaliśmy już różnicą dziesięciu punktów i przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Wszyscy kibice i sponsorzy są bardzo zadowoleni, co potwierdza fala gratulacji, która spływa od wczorajszego wieczoru. Mamy taką pozytywną euforię w Stali po derbach.

Ten mecz potoczył się dla Stali trochę tak, jak sezon 2020. Było bardzo źle, potem zawodnicy się przebudzili i ostatecznie przywieźli satysfakcjonujący wynik…

Tych sytuacji nie da się porównać. Nie zapominajmy, że kiedy przejmowałem klub w 2019 roku, to był to klub w rozsypce. Można powiedzieć, że w tym poprzednim sezonie udało się parę rzeczy poukładać, podjąć kilka dobrych decyzji i to później przełożyło się na dobry rezultat. Teraz mamy zdecydowanie inny komfort pracy. Drużyna jest poukładana, składa się z zawodników świetnie do siebie pasujących. To też ma wpływ na to, że zespół umie się dogadać i tak podnieść po gorszym momencie. Są powody do dumy, ale my wiemy, że musimy cały czas pracować. Jak się walczy o te najwyższe cele, to pracy nie można przerywać.

Co Pan pomyślał przy wyniku 20:10 dla Falubazu? Przed meczem wydawało się, że ten mecz będzie dla gorzowskiego zespołu lekki, łatwy i przyjemny, a tu zielonogórzanie postawili trudne warunki.

Doświadczenia z derbów są takie, że to nie są łatwe spotkania i my nie szykowaliśmy się na to, że przywieziemy spokojne zwycięstwo. Mogę powiedzieć, że ten mecz był dla nas bardzo trudny. Szczególnie dla Martina Vaculika, dla którego był to ważny mecz i mocno go przeżywał. Martin pokazał jednak wielką klasę, bo po gorszym początku pozbierał się i znów był bardzo mocnym punktem drużyny. Mieliśmy też trochę pecha, bo Wiktor Jasiński zdefektował w biegu młodzieżowym i źle się to dla nas zaczęło. Mogę powiedzieć, że po pięciu biegach wysłałem żartobliwie SMS do trenera Chomskiego z treścią: „Do roboty, Panowie”. Po meczu się z tego śmialiśmy i to są takie fajne momenty, które zapisują się na kartach historii Stali Gorzów.

Wielkie brawa należą się zawodnikom, ale właśnie także trenerowi Stanisławowi Chomskiemu. Zdecydował się on na błyskawiczne rezerwy taktyczne. Dzięki temu, Pana drużyna błyskawicznie wróciła do meczu i już po dziewięciu wyścigach wyszła na prowadzenie.

My z trenerami Chomskim i Paluchem nauczyliśmy się konsekwentnie pracować i to procentuje. Widać, że Staszek czuje drużynę i te relacje między nim a zawodnikami są bardzo dobre. Ma świetnych rajderów, ale w innych klubach też są świetne nazwiska. Inni na razie jednak tak świetnie nie jadą, jak nasi zawodnicy i w tym jest zasługa trenera. Te wyniki nie biorą się z przypadku. Można mieć szczęście raz, może dwa, ale do większej liczby zwycięstw potrzebna jest ta konsekwentna praca i rozwój. Mnie to bardzo cieszy, bo realizujemy to, co sobie założyliśmy. Bardzo fajnie jest zbierać plony tego wszystkiego, co się zasiało. Stal Gorzów jest teraz w bardzo fajnym momencie i jak poukładamy jeszcze kilka spraw, będziemy dalej pracować, to ten klub może być naprawdę piekielnie mocny.

Ozdobą meczu były pojedynki Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka. Kiedyś w piłkarskim Grand Derbi mieliśmy starcia Cristiano Ronaldo i Lionela Messiego, a w żużlu mamy właśnie rywalizację tych dwóch zawodników, bardzo związanych ze swoimi klubami. Jak Panu się oglądało te biegi z udziałem wychowanków obu klubów?

Bartek dziś jest najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi i takim kosmitą speedwaya. Jeździ kosmicznie, patrzy się na to wspaniale. Jeżeli ma jeszcze przeciwnika podobnej klasy, który próbuje z nim walczyć, to jest miód dla kibiców. Takie pojedynki ogląda się świetnie. Mieliśmy dużo rywalizacji między nimi, ale chciałbym podkreślić, że przede wszystkim była to walka fairplay. To było wyrafinowane, ze smakiem i właśnie dlatego tak przyjemnie się na to patrzy.

Za Stalą cztery mecze, cztery zwycięstwa, w tym trzy wyjazdowe. Spodziewał się Pan, że to wejście w sezon może być aż tak dobre?

Ja się cały czas uczę Stali Gorzów i jej historii, ale przed chwilą przeczytałem informację, że Stal ostatnio tak fenomenalnie weszła w sezon w roku 1981. Wtedy też wygraliśmy 3 mecze wyjazdowe i były to starcia z Opolem, Częstochową i Toruniem. W drużynie jeździli Edward Jancarz, Jerzy Rembas, Marek Towalski, czy Boguś Nowak. To buduje i jeżeli szczęście będzie nam sprzyjać oraz będziemy dalej tak profesjonalnie przygotowani do meczów, to będzie świetnie. Powtarzanie takich osiągnięć, nawiązywanie do tak pięknych lat daje dużą satysfakcję.

Teraz przed Moje Bermudy Stalą Gorzów pojedynek z Betard Spartą Wrocław. Patrząc na to, jak wrocławianie pewnie wygrali w Częstochowie, szykuje nam się we Wrocławiu starcie gigantów.

My szanujemy każdego rywala, ale Sparta faktycznie jest piekielnie wymagającym zespołem. Zdajemy sobie sprawę, że to będzie bardzo trudne spotkanie. Tak jak powiedziałem, jeżeli chcemy walczyć o najwyższe cele, to musimy wygrywać z każdym. My jesteśmy pokorni, nie pompujemy balonika, ale podchodzimy skoncentrowani do każdego przeciwnika i chcemy z nim wygrać. Skoro udało się wygrać w Lesznie, to można też wygrać we Wrocławiu. W zeszłym roku to się udało. To był przepiękny mecz przed play-offami i oby powtórzył się w niedzielę. My taki żużel kochamy i cieszymy się na to spotkanie. Dla kibiców na pewno będzie to fantastyczne wydarzenie.

Na mecz Stali Gorzów kibice wrócą z kolei 23 maja. Pan z tego powodu na pewno bardzo się cieszy…

Zdecydowanie. Jesteśmy jednak w takim, czasie jakim jesteśmy. Dobrze, że kibice wracają, bo oni są nieodzownym elementem sportu. To bardzo istotne, aby jak najszybciej i w jak największej liczbie pojawili się na stadionach. Sami zawodnicy podkreślają, że bardzo ich potrzebują. To dla nich dodatkowy handicap, kiedy mają za sobą rzesze fanów. Te mecze z kibicami na pewno będą wyglądały inaczej i lepiej.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

CZYTAJ TAKŻE:

Żużel. Derby dla Gorzowa! Stal odrobiła spore straty i ograła Falubaz (RELACJA)