fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Gościem dwudziestej trzeciej odsłony cyklu Ostatnie Pytanie jest Marek Cieślak. Byłego trenera kadry narodowej zgodnie ze sztuką przepytaliśmy z czynności wykonywanych w ostatnim czasie. Dowiedzieliśmy się między innymi, że Marek Cieślak nie wyjeżdża na wakacje, kilka lat temu uległ groźnemu wypadkowi podczas wykonywania czynności domowych, a także o zamiłowaniu o polskich, starych komedi.

 

Panie trenerze, kiedy po raz ostatni ktoś poprosił Pana o autograf?

Regularnie różni ludzie do mnie przychodzą, czy to w klubie, czy na ulicy. Często rozpoznają mnie i proszą o autograf. Najcześciej jednak zdarza mi się podpisywać imieniem i nazwiskiem książkę „Pół wieku na czarno”.

Często zdarza się, że ktoś udziela Panu porad? Sugeruje się Pan opinią innych osób?

Nikt nie jest alfą ani omegą. W życiu sugeruję się opinią ważnych dla mnie ludzi. Bardzo często rozmawiam o psychologi w sporcie z moimi dwoma zaufanymi kolegami. Jeden z nich jest z Wrocławia, drugi z Gniezna. Oni wykładają teorię, a ja mam doświadczenie praktyczne. Wzajemnie się uzupełniamy.

Kiedy ostatnio udało się Panu gdzieś wyjechać na wakacje?

Będąc szczerym, nie wyjeżdżam na wakacje. W sezonie letnim nie ma na to czasu. W okresie zimowym natomiast często podróżuję do Włoch na narty. Mam kilka swoich ulubionych lokalizacji.

Czy zdarza się Panu ćwiczyć bądź uprawiać jakiś sport? Choć w Pana wypadku to akurat pytanie retoryczne…

Myślę, że Was nie zaskoczę jeżeli odpowiem, że uprawiam kolarstwo. Na rowerze jeżdżę codziennie, bez względu na aurę pogodową za oknem.

Kiedy ostatnio korzystał Pan z komunikacji miejskiej?

Nie mam pojęcia, nie pamiętam. Na pewno było to bardzo dawno temu.

Ostatnia piosenka jakiej Pan słuchał to?

Lubię słuchać muzyki, ale nie do końca często zwracam uwagę na tytuł. Dawniej dość często słuchałem utworów Katie Melua.

Czy zdarzyło się Panu kiedykolwiek przekląć na wizji przed kamerą?

Obawiam się, że tak. Nie wiem ile razy zostałem przyłapany, ale zdarzyło mi się na pewno.

Kiedy ostatnio zrobił Pan sobie zdjęcie z kimś sławnym? Kto to był?

Z reguły to ze mną ludzie robią sobie zdjęcia (śmiech). Fajnie byłoby mieć zdjęcie z jakąś sławną osobą, mam nawet kilkoro kandydatów. Ale ja nie jestem „zdjęciowy”. Sam z siebie nie zrobię. Jak wspomniałem, najczęściej to do mnie podchodzą. Nie przeszkadza mi to, staram się nigdy nie odmawiać, zwłaszcza dzieciom.

Czy w ostatnim czasie zdarzyło się Panu w jakiś sposób zranić?

W ostatnim czasie nie, ale kilka lat temu zraniłem się dosyć mocno. Podczas wymiany rynny w domu, wdrapałem się na wysoką drabinę i niestety z niej spadłem. Przyznam, że byłem przerażony, gdy zdałem sobie sprawę z możliwych konsekwencji, ponieważ ból był nie do zniesienia. Dwa tygodnie później jeździłem już na rowerze (śmiech). A w międzyczasie, gdy towarzyszył mi ostry ból żeber, podczas jazdy samochodem pewna pani zajechała mi drogę, a ja musiałem zareagować. Zabolało.

A może coś udało się wygrać?

W gry nie gram, w zdrapki również. Z drużyną różnie bywa, raz się wygrywa, a raz nie.

Czy obawiał Pan się czegoś w ostatnim czasie? Towarzyszył Panu strach w jakiejś sytuacji?

Strach raczej mi nie towarzyszył. Niepokój owszem, w różnych sytuacjach.

Czy kiedykolwiek zdarzyło się Panu omyłkowo wysłać wiadomość nie do tej osoby, do której planowałeś?

Mnie się nie zdarzyło, ale do mnie wysyłali (śmiech). Pewnego razu dostałem nawet wiadomość, której treść dotyczyła mojej osoby, ale nie miała być wysłana do mnie (śmiech). Zadzwoniłem, poinformowałem tę osobę o pomyłce.

Kiedy ostatnio był Pan w kościele?

Czasami chodzę, najczęściej na Jasną Górę. W ostatnim czasie jednak miewałem problem z regularnością. Od ostatniego razu mogło minąć około pół roku.

Czy w ostatnim czasie zwrócił Pan uwagę na jakąś atrakcyjną kobietę?

No jasne, codziennie. Gdy ulicą przechadza się jakaś „fajna babka” to chyba naturalne, że się człowiek obejrzy.

Kiedy ostatnio miał Pan okazję wystąpić w garniturze?

Na co dzień nie lubię, więc nie chodzę. W ostatnim czasie z powodu pandemii okazji też nie ma wiele. Nie pamiętam dokładnie. W każdym razie nie zdarza mi się to często. Jak to mówią, „w garniturze to na pogrzeb”.

Jaki godny polecenia film oglądał Pan w ostatnim czasie?

Często oglądam filmy. Nie lubię jednak filmów „trudnych”, wymagających ciągłego skupienia, na przykład ostrych kryminałów. Przy filmie wolę się zrelaksować. Bardzo często wracam również do produkcji, na których ja sam się wychowałem.

Brał Pan ostatnimi czasy jakieś lekarstwa? Jeśli tak, czemu miały one służyć?

Niedawno zostałem zapytany o imię i nazwisko mojego lekarza rodzinnego. Odpowiedziałem, że nie pamiętam, a mój rozmówca bardzo się zdziwił. Mam na karku siedemdziesiątkę, ale nie biorę żadnych leków. Nie są mi potrzebne.

Czy zdarzyło się Panu kiedyś zgubić jakiś cenny przedmiot?

Niestety tak. Podczas finału Speedway of Challenge w 2019 roku na Stadionie Śląskim zgubiłem portfel wraz ze wszystkimi dokumentami. Byłem przekonany, że wypadł mi gdzieś na terenie obiektu. Zdążyłem już wyrobić od nowa wszystkie dokumenty, a wówczas portfel znalazł się pod siedzeniem w samochodzie. Sam go tam ulokowałem, ale kto by pamiętał.

Jak realizuje się Pan w kuchni? Zdarza się Panu czasami coś ugotować dla rodziny?

To nie jest moja mocna strona, nie wtrącam się. W kuchni najlepiej nie przeszkadzać.

Czy w ostatnim czasie coś Pana zdenerwowało?

W tym zawodzie bez przerwy musi coś denerwować. Ja, nauczony doświadczeniem staram się denerwować jak najmniej. Życie w całkowitym spokoju jest jednak niemożliwe (śmiech).

A może coś Pana zaskoczyło w sposób pozytywny?

W ubiegłym roku wymieniłem ogrzewanie w domu. Teraz mam gazowe i nie muszę „zasuwać” do kotłowni. Chyba to zaskoczyło mnie najbardziej.

Czy zdarzyło się Panu kiedyś kogoś okłamać?

Skłamałbym, gdybym zaprzeczył. Nigdy jednak w sprawach poważnych. Uważam, że czasami niewinne kłamstewko może być lepsze aniżeli prawda.

Złamał Pan ostatnimi czasy jakieś obowiązujące prawo?

Płacę podatki więc chyba nie (śmiech). Po drogach również poruszam się przepisowo…względnie przepisowo. Czasami na autostradzie można się zagapić, a na liczniku widnieje 200km/h.

Jaka byłaby ostatnia czynność, którą by Pan wykonał, gdyby dowiedział się Pan, że jutro nastąpi koniec świata?

Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Nikt nie wie, w jaki sposób zachowalibyśmy się jako ludzie w takiej rzeczywistości. Podejrzewam, że mogłoby to przypominać zachowanie skazanego przed wykonaniem wyroku.

Kogo chciałby Pan nominować do kolejnej odsłony cyklu?

Nominuję prezesa Krzysztofa Mrozka.

Dziękuję za rozmowę.

Ja również dziękuję.

Rozmawiał SEBASTIAN SIREK

One Thought on Żużel. Marek Cieślak: Nie wtrącam się do kuchni. Kiedyś „zgubiłem” portfel, który sam schowałem
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    4 Oct 2021
     10:58am

    Wywiad z panem Cieślakiem wygląda prawie, jak ze Sławkiem Drabikiem ;). Krótko, na temat i można się pośmiać. Oczywiście dowcip Sławka jest jedyny i niepowtarzalny a naszego Narodowego wynika raczej z wypowiedzi sytuacyjnych.

    Jeszcze bardzo długo będę nazywał pana Marka Cieślaka „Narodowym” ze względu na zasługi jakie wniósł do polskiego żużla! Nawet jego pewne kontrowersyjne decyzje z ostatnich lat, których nie popieram, nie zmienią moje szacunku do Niego. Mam nadzieję, że zobaczę trenera kadry żużla, którego z pełnym szacunkiem będę mógł nazwać po prostu: „NARODOWY”.

    Ogólnie bardzo fajny wywiad, pomimo większości podobnych pytań . Jednak teraz czekam z niecierpliwością na pana Mrozka. Osoby kontrowersyjnej (może ostatnio troszkę przysiadł – nie wiem czy czasem nie ze względu na pana Marka 0,7?). Jednak prezesa w „brylach czornych” bardzo poważam za przebojowość i własne zdanie, które potrafi zaprezentować i wypowiedzieć, nawet w całkowicie kryzysowych sytuacjach.

    Niektórzy nazwą to brakiem instynktu samozachowawczego … hmmm … może?

Skomentuj

One Thought on Żużel. Marek Cieślak: Nie wtrącam się do kuchni. Kiedyś „zgubiłem” portfel, który sam schowałem
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    4 Oct 2021
     10:58am

    Wywiad z panem Cieślakiem wygląda prawie, jak ze Sławkiem Drabikiem ;). Krótko, na temat i można się pośmiać. Oczywiście dowcip Sławka jest jedyny i niepowtarzalny a naszego Narodowego wynika raczej z wypowiedzi sytuacyjnych.

    Jeszcze bardzo długo będę nazywał pana Marka Cieślaka „Narodowym” ze względu na zasługi jakie wniósł do polskiego żużla! Nawet jego pewne kontrowersyjne decyzje z ostatnich lat, których nie popieram, nie zmienią moje szacunku do Niego. Mam nadzieję, że zobaczę trenera kadry żużla, którego z pełnym szacunkiem będę mógł nazwać po prostu: „NARODOWY”.

    Ogólnie bardzo fajny wywiad, pomimo większości podobnych pytań . Jednak teraz czekam z niecierpliwością na pana Mrozka. Osoby kontrowersyjnej (może ostatnio troszkę przysiadł – nie wiem czy czasem nie ze względu na pana Marka 0,7?). Jednak prezesa w „brylach czornych” bardzo poważam za przebojowość i własne zdanie, które potrafi zaprezentować i wypowiedzieć, nawet w całkowicie kryzysowych sytuacjach.

    Niektórzy nazwą to brakiem instynktu samozachowawczego … hmmm … może?

Skomentuj