Poniedziałkowy wieczór nie był zbyt udany dla Pontusa Aspgrena. Szwed zdobył w starciu ROW-u Rybnik z Cellfast Wilkami Krosno 2 punkty, a jego ekipa przegrała mecz o pierwsze miejsce w rozgrywkach. Marek Cieślak, opiekun Rekinów, przyznał, że jego zawodnikowi bardzo dużo problemów przysporzył fakt, iż musiał się on ścigać na nieswoim sprzęcie.
Aspgren wystąpił w pojedynku z krośnianami ze względu na wykrycie zakażenia koronawirusem u Siergieja Łogaczowa. W awizowanym zestawieniu wprawdzie wpisany było Leon Flint, ale sztab szkoleniowy rybniczan postanowił sięgnąć po indywidualnego wicemistrza Szwecji.
– W czwartek rano wyszło, że Siergiej Łogaczow ma koronawirusa i od razu padło hasło, że w takim razie ściągamy Pontusa Aspgrena. Szwed nie mógł nam jednak pomóc w stu procentach. Ostatecznie przyjechał do Krosna, ale bez własnego sprzętu, a motocykle pożyczone przez Łogaczowa kompletnie mu nie pasowały – przyznaje Marek Cieślak w rozmowie z oficjalną stroną klubową.
Ostatnie dni były dla Aspgrena pełne startów. Do występów w lidze szwedzkiej i polskiej doszedł mu także start w indywidualnych mistrzostwach świata. W zawodach w Malilli 30-latek zdobył cztery punkty i zajął 16. miejsce.
– Z nim był ten problem, że w sobotę jechał w Grand Prix, a we wtorek miał mecz ligowy w Szwecji – wyjaśnia Cieślak. – Długo go namawialiśmy, bo było jasne, że on nie będzie mógł skorzystać z własnego sprzętu. Gdyby przyjechał do Krosna swoim busem, to nie zdążyłby wrócić na ligę do Szwecji. Pontus w końcu zgodził się pojechać na motocyklach Łogaczowa i gorzko tego pożałował. Już na próbie toru było widać, że ten sprzęt mu nie leży. Szkoda, bo gdyby Aspgren miał do dyspozycji swoje maszyny, to mógł zdobyć 10 punktów i wygralibyśmy ten mecz – kontynuuje.
Jak się okazuje, szkoleniowiec ROW-u miał już gotowy inny plan na starcie z krośnianami. Więcej szans mieli dostać juniorzy ekipy z Gliwickiej 72.
– Długo trzeba było go namawiać na ten wariant z jazdą na motocyklach Łogaczowa. Ja byłem gotowy na to, że w podstawowym składzie znajdzie się Tkocz i będę za niego wstawiał Trześniewskiego i Tudzieża. Był taki plan, że oni pojadą nawet po pięć biegów. Mamy lepszych juniorów niż Cellfast Wilki, więc sądziłem, że sporo na tym ugramy. Gdy jednak Aspgren powiedział: tak, to nastąpiła zmiana planów. Mieliśmy nadzieję, że on wsiądzie na sprzęt Łogaczowa i pojedzie. Stało się jednak inaczej – tłumaczy były trener reprezentacji Polski.
Przez porażkę z Cellfast Wilkami, rybniczanie zajęli trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. Starcia półfinałowe odjadą więc z ekipą z Ostrowa. W tegorocznych pojedynkach Arged Malesa była wyraźnie lepsza od Rekinów i zdobyła komplet pięciu dużych punktów w dwóch spotkaniach.
– Oczywiście porażka nas smuci. Zwłaszcza że już wszyscy się nastawiali na to, że w play-off pojedziemy ze Zdunek Wybrzeżem. To, że z Krosna przywieźliśmy tylko bonus, oznacza, że wpadamy na Arged Malesę. W rundzie zasadniczej przegraliśmy z nimi dwa mecze, ale to nic nie znaczy. Jeszcze mamy trzy tygodnie czasu, a przypomnę tylko, że ostatnie spotkanie w Ostrowie było dla nas pechowe. Raz, że wypadł nam Trofimow, a dwa, że trochę potraciliśmy przez defekty – kończy Cieślak.
Żużel. Niskie temperatury dały się we znaki żużlowcom. „Na szczęście miałem farelkę, którą wstawiłem sobie do boksu”
Żużel. Przed meczem zorganizowano mu helikopter. Zawody odjechał bez zdobyczy punktowej
Żużel. Odjechał dwa spotkania w jeden dzień. Teraz czeka go intensywny weekend
Żużel. Zaskakująca decyzja! Odpuszcza Anglię, by dać więcej GKM-owi
Żużel. Motor Lublin po raz kolejny zdominuje rozgrywki? „Nie można być zbytnio optymistycznym”
Żużel. Patrick Hansen pochwalił się nowymi uprawnieniami. „W zimie była nie tylko rehabilitacja”