Pontus Aspgren
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Poniedziałkowy wieczór nie był zbyt udany dla Pontusa Aspgrena. Szwed zdobył w starciu ROW-u Rybnik z Cellfast Wilkami Krosno 2 punkty, a jego ekipa przegrała mecz o pierwsze miejsce w rozgrywkach. Marek Cieślak, opiekun Rekinów, przyznał, że jego zawodnikowi bardzo dużo problemów przysporzył fakt, iż musiał się on ścigać na nieswoim sprzęcie.

 

Aspgren wystąpił w pojedynku z krośnianami ze względu na wykrycie zakażenia koronawirusem u Siergieja Łogaczowa. W awizowanym zestawieniu wprawdzie wpisany było Leon Flint, ale sztab szkoleniowy rybniczan postanowił sięgnąć po indywidualnego wicemistrza Szwecji.

– W czwartek rano wyszło, że Siergiej Łogaczow ma koronawirusa i od razu padło hasło, że w takim razie ściągamy Pontusa Aspgrena. Szwed nie mógł nam jednak pomóc w stu procentach. Ostatecznie przyjechał do Krosna, ale bez własnego sprzętu, a motocykle pożyczone przez Łogaczowa kompletnie mu nie pasowały – przyznaje Marek Cieślak w rozmowie z oficjalną stroną klubową.

Ostatnie dni były dla Aspgrena pełne startów. Do występów w lidze szwedzkiej i polskiej doszedł mu także start w indywidualnych mistrzostwach świata. W zawodach w Malilli 30-latek zdobył cztery punkty i zajął 16. miejsce.

– Z nim był ten problem, że w sobotę jechał w Grand Prix, a we wtorek miał mecz ligowy w Szwecji – wyjaśnia Cieślak. – Długo go namawialiśmy, bo było jasne, że on nie będzie mógł skorzystać z własnego sprzętu. Gdyby przyjechał do Krosna swoim busem, to nie zdążyłby wrócić na ligę do Szwecji. Pontus w końcu zgodził się pojechać na motocyklach Łogaczowa i gorzko tego pożałował. Już na próbie toru było widać, że ten sprzęt mu nie leży. Szkoda, bo gdyby Aspgren miał do dyspozycji swoje maszyny, to mógł zdobyć 10 punktów i wygralibyśmy ten mecz – kontynuuje.

Jak się okazuje, szkoleniowiec ROW-u miał już gotowy inny plan na starcie z krośnianami. Więcej szans mieli dostać juniorzy ekipy z Gliwickiej 72.

– Długo trzeba było go namawiać na ten wariant z jazdą na motocyklach Łogaczowa. Ja byłem gotowy na to, że w podstawowym składzie znajdzie się Tkocz i będę za niego wstawiał Trześniewskiego i Tudzieża. Był taki plan, że oni pojadą nawet po pięć biegów. Mamy lepszych juniorów niż Cellfast Wilki, więc sądziłem, że sporo na tym ugramy. Gdy jednak Aspgren powiedział: tak, to nastąpiła zmiana planów. Mieliśmy nadzieję, że on wsiądzie na sprzęt Łogaczowa i pojedzie. Stało się jednak inaczej – tłumaczy były trener reprezentacji Polski.

Przez porażkę z Cellfast Wilkami, rybniczanie zajęli trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. Starcia półfinałowe odjadą więc z ekipą z Ostrowa. W tegorocznych pojedynkach Arged Malesa była wyraźnie lepsza od Rekinów i zdobyła komplet pięciu dużych punktów w dwóch spotkaniach.

– Oczywiście porażka nas smuci. Zwłaszcza że już wszyscy się nastawiali na to, że w play-off pojedziemy ze Zdunek Wybrzeżem. To, że z Krosna przywieźliśmy tylko bonus, oznacza, że wpadamy na Arged Malesę. W rundzie zasadniczej przegraliśmy z nimi dwa mecze, ale to nic nie znaczy. Jeszcze mamy trzy tygodnie czasu, a przypomnę tylko, że ostatnie spotkanie w Ostrowie było dla nas pechowe. Raz, że wypadł nam Trofimow, a dwa, że trochę potraciliśmy przez defekty – kończy Cieślak.