Afera z Maciejem Janowskim i Rafałem Dobruckim trwa w najlepsze. Tutaj już nawet nie chodzi o to, kto ma rację, tylko o to, że żużlowe władze znów chcą pokazać, że są ważniejsze. No dobrze, przyjmijmy, że są. I pokazują, że jeśli mogą uprzykrzyć życie danemu zawodnikowi, to uprzykrzają. Więc nie po to wyrzucali Janowskiego z kadry, by go po tygodniu z powrotem przyjmować.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Wymowne słowa Janowskiego! Czeka na… wieczory na „Olimpico”
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Plan Trumpa szansą dla… żużlowców?! To może im pomóc!
Rozgrywki ligowe dopiero rozpoczną się za jakieś dwa miesiące, ale pierwsze spotkanie na szczycie już za nami. Zakończyło się remisem, choć jedna strona chyba ciut bardziej zadowolona. Maciej Janowski wyrzucony z kadry i już, Rafał Dobrucki żadnych mediów nie informował, a Wodociągi Kieleckie w sposób wzorcowy usuwają awarie. Na nic zdało się zaangażowanie Bartosza Zmarzlika, żużlowe władze pokazały, że nie będzie im jakiś tam zawodnik na głowę wchodził. Nawet, jeśli dzięki niemu mamy jedyny znaczący sukces drużynowy na międzynarodowej arenie w ostatnich latach. Gorzej, jeśli okaże się, że takie pójście w zaparte to tylko preludium do otwartego konfliktu.
Szczerze mówiąc, dziwiłem się Matejowi Zagarowi, który nie będzie już startował ze słoweńską licencją. Tam też poszło o relacje z żużlowymi działaczami, którzy poczuli się urażeni, bo Matej Zagar postanowił zrezygnować z występów w indywidualnych mistrzostwach Słowenii, które wygrał osiemnaście (!) razy z rzędu. Nie będzie ogon merdał psem, to działacze nie brali pod uwagę doświadczonego zawodnika przy nominacjach do eliminacji. Wydawało mi się, że część winy leży po stronie zawodnika, a on ma przypiętą łatkę kłótliwego, to się pokłócił z kolejnymi osobami. Jeśli jednak słoweńscy działacze prezentują taką postawę, jak ci w PZM, to… zwracam honor, biję się w pierś, przepraszam.
A propos przepraszania – żużlowe władze liczyły, że Maciej Janowski wpadnie do Warszawy z przeprosinami. Mógł jeszcze przynieść bukiet kwiatów, a wcześniej nagrać film, jak kilka godzin na grochu klęczy w ramach pokuty. Zawodnik przepraszać nie zamierza (i słusznie), zatem przełomu nie było. W idealnym świecie sprawa powinna być wyjaśniona co najmniej w trybie tak szybkim, jak podejmowano decyzję o wyrzuceniu (a przypomnijmy, że ta zapadła z dnia na dzień i to w dzień nieroboczy). Można było pokazać swoją władzę zamieniając karę wyrzucenia z kadry na taką w zawieszeniu, dorzucić ewentualnie symboliczną karę pieniężną, całą sprawę zamknąć, by zupełnie niepotrzebny szum opadł. I naiwnie liczyłem, że to właśnie prezes PZM powinien być głównym mediatorem, który będzie dążył do zakończenia sprawy.
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Władze spotkały się z Janowskim i Zmarzlikiem. Przełomu nie ma!
CZYTAJ TAKŻE. Żużel. Kto dołączy do Unii? To numer jeden na liście prezesa!
W jednej z naszych publikacji padło stwierdzenie, że PZM-owi przydałby się rzecznik prasowy, bo prezes Sikora najwyraźniej segreguje media i przekazuje informacje tam, gdzie chce (opcjonalnie, gdzie obejmą patronat). Tu nie jest potrzebny tylko rzecznik, ale również specjalista od PR-u i to takiego kryzysowego, bo wizerunek żużlowych władz jaki jest, każdy widzi. A jeśli nie widzi, to zapraszam np. do sekcji komentarzy pod postami Żużlowej Reprezentacji Polski.
PAWEŁ PROCHOWSKI
Żużel. Pech młodego żużlowca. Fani chcą mu pomóc
Żużel. Ależ słowa Zmarzlika o Motorze! Dlatego zostaje!
Żużel. Junior tłumaczy wybór Polonii. Jest zachwycony atmosferą
Żużel. Zagraniczny junior już za chwilę?! Są nowe szczegóły!
Żużel. Włókniarz nie dał rady Sparcie… bez czterech gwiazd! (RELACJA)
Żużel. Motor Lublin znów zadziwił całą Polskę! Oto nowe stroje!