Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Maciej Janowski został pierwszym tegorocznym triumfatorem turnieju Grand Prix. Zawodnik Betard Sparty Wrocław w wielkim finale pokonał Emila Sajfutdinowa, Taia Woffindena i Fredrika Lindgrena. Wyprzedzenie tego pierwszego było szczególnie trudnym zadaniem. – Wiedziałem, że mogę walczyć na trasie, więc skupiłem się na starcie – mówił po zawodach Janowski.

 

– Jak się dzisiaj obudziłem, troszeczkę się „załatwiłem” klimą, może nawet słychać w głosie – mówił Janowski w rozmowie z reporterem Canal+ Sport, Łukaszem Benzem. – Ale może właśnie to spowodowało, że skupiłem się na sobie i cały dzień byłem mocno wyciszony. Pracowaliśmy tak, jak powinniśmy i szybkość w motocyklu była znakomita. Później na koniec też starty były lepsze. Fajnie, że tak rozpoczynamy Grand Prix – przyznał.

Janowski w trakcie turnieju popisał się kilkoma ładnymi i skutecznymi akcjami na trasie, widać było, że był naprawdę szybki. – Wiedziałem, że mogę walczyć na trasie, więc skupiłem się na trasie. Wiedziałem, jakie błędy popełniłem wcześniej i ten start w finale też nie był przegrany. Miałem dużo miejsca po prawej stronie, bo Freddie został wykluczony, więc był plan, że jeśli nie uda się „założyć” Emila, to lecę na zewnętrzną. Tak naprawdę plan się zmienia i trzeba go układać z sekundy na sekundę i cieszę się, że moje ruchy były dobre – podkreślił zwycięzca Grand Prix Czech.

I jak dodał, wraz ze swoim teamem musiał dojechać na stadion w dość ciepłej atmosferze. – Jechaliśmy w saunowych warunkach, moi mechanicy musieli się trochę napocić, ale coś za coś – zaznaczył z uśmiechem.

Kolejny turniej Grand Prix odbędzie się w sobotę (17 lipca) o godzinie 19 w Pradze.