Żużel. Prezes drugoligowca: Liga bez kibiców jest pozbawiona sensu. Ratunkiem połączenie lig

W minionym tygodniu władze GKSŻ ogłosiły, że sezon żużlowy wystartuje w tym roku planowano. Nic dziwnego, że nie wszystkim działaczom ta decyzja się podoba. Trudno im się również dziwić, ponieważ sezon bez kibiców, szczególnie w najniższej klasie rozgrywkowej, może zakończyć się dla wielu klubów katastrofą finansową.

– Myślę, że nie ma co teraz zbytnio dywagować. Żużel i każdy inny sport potrzebuje kibiców. To nie ulega wątpliwości. Moim marzeniem jest to, aby kibice powrócili na stadiony w ilości tej sprzed pandemii. Czy ich powrót się uda w tym roku, to się dopiero okaże. Nie wiemy, co będzie pod koniec marca i jak będzie wyglądała sytuacja z pandemią – mówi nam prezes PSŻ-u Poznań, Arkadiusz Ładziński. 

Szef poznańskiego żużla przyznaje, że w momencie, kiedy pojawiłaby się szansa na jazdę z kibicami – choćby od czerwca – to bez chwili wahania optowałby za tym rozwiązaniem.

Każda obecność kibiców na stadionie to jest wartość dodana. Myślę, że Ekstraliga może patrzeć inaczej na jazdę bez kibiców z wiadomych przyczyn. W zeszłym sezonie wystartowaliśmy później i udało się wszystko odjechać. Ciężko – i to powtórzę raz jeszcze – mówić teraz co będzie w przyszłości. Powinniśmy jednak robić wszystko aby jechać z kibicami na stadionie – podsumowuje Arkadiusz Ładziński. 

Mniej dyplomatyczny w słowach jest działacz innego drugoligowego klubu, który jednak zastrzega sobie anonimowość.

– Proszę mojego nazwiska absolutnie nie podawać w artykule. Nie życzę sobie tego. Powiem krótko i tak, jak jest. Już zeszły rok był bardzo ciężki. Jeśli mamy od kwietnia startować bez kibiców, to ja w tym sensu na poziomie drugiej ligi kompletnie nie widzę. Wszystko fajnie. Kibice mają żużel, oglądają go w telewizji, a kluby myślą, jak to wszystko składać do kupy. Władze mówią macie telewizję, szukajcie sponsorów. Na poziomie drugiej ligi nie mamy działów marketingu itd. Duża część osób kierujących klubami ma swoje życie zawodowe. Jak pan myśli, że sponsora łatwo znaleźć, niech pan szuka. Zapłacę panu prowizję, jak mi pan znajdzie takiego, który przyjdzie i da pieniądze, a nie talony do swojego sklepu – mówi sternik drugoligowca.

– Połowa umów reklamowych w drugiej lidze to bartery. Taka jest rzeczywistość. Myślę, że generalnie druga liga bez kibiców w ogóle nie ma sensu bycia. Co gorsza, powiem panu szczerze, to nie jest tylko moje zdanie. Wiem, co myślą koledzy, tylko nikt głośno tego nie mówi. Poczekajmy co będzie. Ja mam nadzieję, że choć część kibiców ponownie wejdzie na trybuny. Podsumowując – to może wyda się to niedorzeczne, ale ratunkiem dla drugiej ligi jest jej zlikwidowanie i połączenie z pierwszą, choćby w dwóch grupach. Druga liga to nie jest dla nikogo dobry produkt marketingowy. Czekam, aż pojedzie oprócz Łotyszy i Niemców jeszcze zespół z Francji, to nam się dorzuci parę kilometrów do jeżdżenia, tylko niech dorzucą Orlen od razu jako sponsora na wyjazdy. Pan zadzwoni do tych z Morizes, może chcą jechać akurat byłoby nas ośmiu do tańca na Titanicu – podsumowuje działacz drugoligowy.