Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znany brytyjski promotor żużla – Len Silver był nie tylko tym, który ściągnął Zenona Plecha do Anglii. Obu łączyła duża przyjaźń. Poniżej, Len Silver wspomina swojego polskiego przyjaciela.

Przepraszam, że dopiero w piątek się kontaktuję, ale tak jak mówiłem – potrzebowałem czasu, aby przetrawić w sobie odejście Zenona. Nas być może na początku wspólnej drogi łączyła zależność promotor – zawodnik. Później to była wielka przyjaźń. Nie jest to słowo na wyrost. 

Pierwszy raz Zenona zobaczyłem na stadionie Hackney podczas turnieju Daily Mirror, to był jakoś 1974 roku. Pokazał się z bardzo dobrej strony. Po zawodach zdecydowałem zaprosić Zenka do naszego zespołu. Nie do końca zgadzał się z tym jego klub w Gorzowie. Pozwolili mu przyjechać do Anglii po finale drużynowym w Norden. Pamiętam, to był 26 września 1975 roku. Anglia wtedy wygrała. Po zawodach mieliśmy jechać do Anglii, ale okazało się, że Zenek nie ma wizy, która upoważniałaby go do wjazdu na teren Anglii. Zależało mi nim do tego stopnia, że powiedziałem: „wsiadaj, jedziemy”. Przed Dover wsadziłem Zenka do bagażnika i dosłownie przemyciłem do Anglii.

Pamiętam – już w Anglii – w drodze do mojego domu mieliśmy z tego spory ubaw. Miałem dla niego pozwolenie na pracę i pojechał dla nas cztery czy pięć spotkań. Zenek ze względu na swoją wolę walki i widowiskową jazdę od razu stał się ulubieńcem naszych kibiców. 

Len Silver z Zenonem Plechem

Zenek mieszkał u mnie w domu i bardzo szybko stał się członkiem mojej rodziny. To był miły, ułożony chłopak z chęcią odnoszenia sukcesów na żużlu. Szybko uczył się też angielskiego. Miałem nawet taki pomysł, aby po prostu jego adoptować, było to u nas możliwe. Rozmawialiśmy o tym. Zenon odmówił. Stwierdził, że konsekwencje może ponieść choćby jego rodzina, na której mogą się mścić ówczesne władze. Poza tym on tak naprawdę zawsze Polskę kochał w swoim sercu. Ze względu na chęć jeżdżenia w Anglii, między innymi odszedł też z Gorzowa do Gdańska. Wrócił do nas w 1979 roku. Wtedy też wierzyliśmy, że w Chorzowie zdobędzie upragniony tytuł mistrza świata. Pamiętam było chyba ponad sto tysięcy widzów. Zenon jechał doskonale. Wygrał cztery biegi. Nie wyszedł mu bieg z Maugerem i Moranem. Ze startu obaj wspomniani wyskoczyli, Zenek nie był w stanie nic więcej zrobić. Dojechał trzeci. Dla wielu i dla mnie to on był tego dnia najlepszy. Jedno myślę, jest pewne przy obecnym systemie mistrzostw Zenek miałby na pewno złoto podczas swojej kariery.

Ja na swój sposób kochałem go jak syna. On wniósł wiele dobrego do mojego prywatnego życia i był bez wątpienia jedną z najważniejszych osób, jakie spotkałem w swoim życiu. Swoją jazdą dał naszym kibicom wiele powodów do dumy. Jego w Hackney wszyscy uwielbiali. 

Zenon… Łzy ciekną, jak to pisze. Nie przychodzi mi to łatwo, ale chcę Cię w ten sposób pożegnać. W imieniu moim oraz kibiców Hackney – spoczywaj w pokoju mój drogi przyjacielu. Byłeś wielki nie tylko na torze, ale i poza nim. To w życiu jest bardzo ważne.

Do zobaczenia…

LEN SILVER – ówczesny promotor Hackney