Żużel. Legenda polskiego speedwaya świętuje dziś 95 urodziny! „Wypatrzył mnie na motocyklu na… ulicy”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Swoje 95 urodziny obchodzi dzisiaj z pewnością jeden z najlepszych żużlowców lat 50. oraz 60. ubiegłego wieku – Edward Kupczyński. Oprócz klasycznego sportu żużlowego kibice mogli podziwiać Edwarda w jego lodowej odmianie, a także w roli trenera.

 

Kupczyński urodził się 2 lipca 1929 roku w Lwowie. Niestety jest jedną z tych osób, której wojna zabrała młodzieńcze lata. Jego przygoda z żużlem rozpoczęła się we Wrocławiu, gdzie zamieszkał po wojnie.

– W 1945 r. przyjechaliśmy do Wrocławia. Powiem tyle, że do dziś pamiętam, jak to miasto było zniszczone i pełne gruzu. Mnie do jazdy na żużlu namówił Bronisław Ratajczyk, który wypatrzył mnie na motocyklu na… ulicy. Zaczepił mnie i namówił na ściganie w wyścigach motocyklowych. Wtedy zaczynaliśmy na tak zwanych motocyklach przystosowanych. Ścigaliśmy się na bieżni lekkoatletycznej. Później sprowadzono do Wrocławia chyba dwa albo trzy JAP-y i zaczął się prawdziwy żużel – powiedział w wywiadzie z Łukaszem Malaką, w 2021 roku

Żużel. Edward Kupczyński: Wesołe jest życie staruszka! O mistrzostwie, 20 złotych za punkt i problemach z bujną fryzurą

Żużel. Wywalczył mistrzostwo Polski, ale… nie przeżywał tego szczególnie mocno

W latach 1950-1971 startował w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski. Reprezentował barwy klubów z Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy oraz Łodzi. Niestety nigdy drużynowo nie został mistrzem Polski, ale czterokrotnie wraz z wrocławskim klubem stawał na drugim stopniu podium, a także pięciokrotnie na jego szyi zawisł brązowy krążek DMP. Dwukrotnie udała mu się tak sztuka ze Spójnią Wrocław i trzykrotnie z Polonią Bydgoszcz.

Żużel. Zmarł legendarny spiker z Costa Mesa

To czego nie udało mu się osiągnąć ze Spójnia, udało mu się zdobyć indywidualnie w 1952 roku. Wtedy to na torze we Wrocławiu okazał się najlepszy w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski zostawiając w tyle chociażby Tadeusza Fijałkowskiego czy Janusza Sucheckiego. Jak sam wspominał – nie przeżywał tego mocno.

– Mieliśmy bardzo mocny zespół, ale, jak to bywa w życiu, tego, co się chciało, nie udało nam się osiągnąć. Mam tu na myśli złoty medal z wrocławskim zespołem. Ten wywalczyłem w roku 1952. Wie pan, ja tego tytułu jakoś nie przeżywałem mocno. Ja w ogóle chyba rzadko okazywałem emocje. Zawsze, jak wyjeżdżałem pod taśmę, to z myślą, aby wygrać. Tak było podczas finału. Okazałem się najlepszy i tyle – powiedział Edward we wspomnianym wcześniej wywiadzie

Żużel. Kilka złamanych żeber i kręgów! Koszmarna kontuzja zawodnika Unii

95-letni Kupczyński był jedynym zawodnikiem, który w słynnym meczu ze Szwedami był w stanie pokonać legendarnego Ove Fundina i to na jego torze. Po zakończeniu kariery sportowej pracował jako trener m.in. w Polonii Bydgoszcz, Wybrzeżu Gdańsk oraz Gwardii Łódź. Nikt w rodzinie nie kontynuował tradycji żużlowych.