Lech Kędziora i Maciej Markowski. fot. Grzegorz Misiak/materiały prasowe Włókniarza Częstochowa
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kibice zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa nie będą dobrze wspominać piątkowego spotkania. Choć biało-zieloni byli faworytami spotkania w Grudziądzu, to zdołali tylko obronić punkt bonusowy. Lech Kędziora przyznał, że jego podopieczni robili sporo błędów na trasie.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TUTAJ

Ekipę spod Jasnej Góry zdecydowanie można nazwać najbardziej nieprzewidywalnym zespołem ligi. Częstochowianie potrafią notować przekonujące zwycięstwa, a następnie nieoczekiwanie przegrywać. Jaka zatem była przyczyna tego, że Lwy z Hallera 4 wywiozły tylko punkt?

– Słaba dyspozycja całej drużyny. To nie była ta drużyna, na którą liczymy i której oczekują kibice. Chciałbym przeprosić kibiców za to, że ten mecz nam dzisiaj nie wyszedł. Robiliśmy dużo błędów. Po starcie wychodziliśmy na dobre pozycje, które traciliśmy. To jest główna przyczyna naszej porażki – mówi Kędziora w rozmowie z mediami klubowymi.

W meczu dziewiątej kolejki zespół miejscowych pokazywał znacznie lepszą prędkość. Kłopoty z tym mieli natomiast przyjezdni. Poza Kacprem Woryną i Jakubem Miśkowiakiem właściwie każdy z żużlowców czterokrotnych mistrzów Polski spisał się poniżej oczekiwań.

– O wyprzedzanie w Grudziądzu jest trudno, ale niektórzy zawodnicy potrafili to wykorzystać. Walka z przeciwnikiem Kacpra Woryny to było dobre widowisko. W przypadku pozostałych zawodników, to nie wyprzedzaliśmy, bo robiliśmy błędy na dystansie. Odchodziliśmy od krawężnika i bezlitośnie przeciwnik to wykorzystywał – tłumaczył opiekun Włókniarza.

Teraz przed częstochowianami bardzo ważna rywalizacja z Moje Bermudy Stalą Gorzów. Jeśli Włókniarz dałby się pokonać na własnym terenie, to walka o udział w fazie play-off mogłaby mu się skomplikować. – Nie mamy innego wyjścia. Musimy wykorzystywać atuty własnego toru. Trzeba się przygotować tak, żeby nasi kibice w niedzielę mieli radość – podsumował Lech Kędziora.