Fot. Mariusz Nasieniewski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Dla Krzysztofa Kasprzaka obecny sezon jest słodko-gorzki. Po awansie do cyklu Grand Prix wydawało się, że będzie pewnym punktem GKM-u Grudziądz, a tymczasem nie dość, że w walce o IMŚ idzie mu przeciętnie, to na dodatek w pewnym momencie sezonu stracił miejsce w składzie Gołębi. Ostatecznie jednak wrócił i w decydującym starciu wspólnie z Przemysławem Pawlickim poprowadził grudziądzan do zwycięstwa dającego pozostanie w lidze. Sam zawodnik podkreśla, że chciałby zostać w GKM-ie i wydaje się, że teraz ruch należy do klubowych działaczy.

 

– Zrobiłem wszystko, żeby pojechać jak najlepiej, wszystko, co nauczyłem się przez tyle lat. Silnik zagrał, wszystko było perfekcyjnie… W jednym biegu złe ustawienia, ale musiałem to zrobić, sprawdzić przed biegami nominowanymi, żeby to sprawdzić. Ale zadziałało w piętnastym – mówił uradowany Kasprzak bezpośrednio po meczu w rozmowie z klubowymi mediami.

Po wypowiedzi na temat samego spotkania padła bardzo ciekawa deklaracja. – Wszystko będę robił, żeby zostać w Grudziądzu, bo w tym roku to był falstart – zapowiedział żużlowiec.

Krzysztof Kasprzak wziął udział w dziesięciu spotkaniach Gołębi, a średnio zdobywał 1,489 punktu na bieg. Jest to niewielka poprawa w stosunku do poprzedniego sezonu, jednak nadal wynik daleki od idealnego. Czy Kasprzak nadal będzie z Przemysławem Pawlickim tworzyć parę polskich seniorów w Grudziądzu? Przekonamy się niebawem.