fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już dziś wieczorem poznamy zwycięzcę 86. Plebiscytu na najlepszego sportowca roku “Przeglądu Sportowego”. W gronie największych faworytów do zgarnięcia prestiżowej nagrody są Robert Lewandowski, Iga Świątek, a także Bartosz Zmarzlik. Krzysztof Hołowczyc, triumfator rajdowych mistrzostw Europy z 1997 roku, zdobywca Pucharu Świata w rajdach cross country z 2013 roku, a także trzeci zawodnik Rajdu Dakar 2015, przyznaje, że podziwia osiągnięcia żużlowca Moje Bermudy Stali Gorzów, ale uważa, iż najważniejsza statuetka powędruje do piłkarza Bayernu Monachium.

Kto, Pana zdaniem, powinien wygrać Plebiscyt na najlepszego sportowca roku?

Patrzę na tegoroczny plebiscyt z punktu widzenia dokonań naszych reprezentantów, ale też z uwagi na publicyty dyscyplin jakie reprezentują. Z tego rachunku wychodzi mi, że Robert Lewandowski. Można go lubić bardziej, mniej lub wcale, ale oddać mu trzeba, że jest to piłkarz klasy światowej. W tym roku absolutnie numer jeden w najpopularniejszej, globalnej dyscyplinie sportu. Patrząc na to obiektywnie, ale także subiektywnie – z punktu widzenia kibica, w minionym roku Robert zdobył absolutnie wszystko, co miał do zdobycia. Każdy kibic piłkarski na świecie zna nazwisko Lewandowski i wie, że jest z Polski.

fot. Mariusz Rabenda

O miano zwycięzcy powalczy z „Lewym” Bartosz Zmarzlik.

Mimo ogromnej popularności żużla w Polsce, dokonania Lewandowskiego w skali światowej są większe. Oczywiście Bartek został ponownie mistrzem świata, więc zdobył najcenniejszy tytuł jaki był do zdobycia. Więcej – w skali światowej – zrobić się nie dało. Oczywiście ja zawsze będę kibicował i wspierał przedstawicieli motosportu, bo jest mi najbliższy. Bartek ogromnie mi imponuje. To przecież drobny chłopak, można nawet powiedzieć chłopaczek, ale gdy wsiądzie na motor i ruszy, to widać, że „jaja ma z żelaza”. Jak trzeba się “łobetrzeć” o bandę, to się “łobetrze” po to, by wyprzedzić. Nie zastanawia się: „o Boże, to może mnie zaboleć”. A do tego to bardzo sympatyczny człowiek. Jest takie powiedzenie wśród sportowców: „Lepiej zginąć niż przegrać”. Zawodnicy uprawiający motosport chyba najbardziej znają jego sens. Sam byłem w sytuacjach ekstremalnych, w których było już blisko. Bartek pewnie też, a mimo to, walczy o zwycięstwo. 

Nie można zapomnieć o Idze Świątek.

To na pewno jest debiut roku w polskim sporcie i największe wydarzenie. Iga, to taki nasz kwiatuszek na łące. To, czego dokonała było cudowne. Jeśli ktoś wygrywa French Open, to nie jest to dziełem przypadku. To efekt wielu lat mozolnej pracy i niesamowitego talentu. Mam więc do tego ogromny szacunek, ale Iga potrzebuje kolejnych wygranych, by potwierdzić, że jest najlepsza. Mam nadzieję, że to, czego dokonała w Paryżu jest początkiem jej wielkiej, wieloletniej kariery i jeszcze wielu zwycięstw. 

fot. Mariusz Rabenda

Takie są pańskie przewidywania, a gdyby Pan miał sam wysłać swój głos w plebiscycie?

To też bym postawił na Lewego, a potem na równi Bartka i Igę. Oczywiście serce podpowiada mi Zmarzlik, ale rozum mówi Lewandowski. 

Dziękuję za rozmowę.

Dziękuję również i pozdrawiam kibiców czarnego sportu.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

fot. Mariusz Rabenda
fot. Jarosław Pabijan

CZYTAJ TAKŻE: