Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Były zawodnik a obecnie ekspert telewizyjny – Krzysztof Cegielski w swojej bogatej karierze startował na torach brytyjskich. Właśnie ten moment swojej kariery były zawodnik m.in. Atlasu Wrocław wspomina w materiale Tomasza Lorka opublikowanym w najnowszym numerze Spedway Star. 

– Anglia to był mój najlepszy czas spędzony na motocyklu i równie dobry w życiu prywatnym, pomimo tego że nie startowałem tam za długo. W sezonie 2001 byłem zawodnikiem Poole, rok później miałem kontrakt w Eastbourne. Startując w Poole mieszkałem u Garego i Debbie Miler i zajmowali się mną jak swoim synem. Zawsze jak do nich jechałem mieli włączone w domu światła abym nie pobłądził – wspomina Cegielski. 

Ekspert telewizyjny przyznaje, że o startach w Anglii marzył jeszcze w swoich juniorskich czasach i zakładał, że ten etap kariery nadejdzie po zakończeniu wieku młodzieżowca.

– Zdawałem sobie sprawę, że jako junior będę miał mniej startów. Tym samym chciałem jeździć w Anglii. Pomógł mi Paweł Ruszkiewicz i jesienią 2000 roku wystartowałem w turnieju na torze Wolverhampton. Moją osobą zainteresował się Matt Ford i podpisałem z Poole kontrakt na sezon 2001. Byłem do Anglii przygotowany. Ja tam nie korzystałem z siódmego czy ósmego motocykla, ale miałem nowe motocykle specjalnie do Anglii. Nie  ukrywam, że byłem dumny z tego że sobie na Wyspach radziłem. Starty w Anglii to był zawsze „trudny” temat dla polskich zawodników. Jeśli udało mi się wygrać z Martinem Dugardem na torze w Eastbourne, to jakoś sobie radę dawałem. Pamiętam, że w swoim debiucie w Eastbourne zrobiłem 18 czy 19 puntów. Uważam, że swoją postawą udowodniłem że polscy zawodnicy potrafią jeździć na technicznych torach w Anglii – kontynuuje Cegielski.

Wychowanek gorzowskiej Stali nie ukrywa, że w startach na brytyjskich torach pomogło mu doświadczenie nabyte w Australii u Ivana Maugera. 

– Na pewno czas spędzony u Ivana Maugera mi pomógł. Ivan obserwował mnie i udzielał wielu wskazówek. To w Australii zetknąłem się z torem, który miał trzy wiraże czy betonowe bandy. To też nie było tak, że ta Australia to były wakacje. Każdy taki wyjazd to był wówczas koszt około 60 tysięcy złotych. Pamiętam, że raz mieszkałem w motelu obok autostrady. Poranek zaczynałem od przeganiania pająków z łazienki. Od Ivana wiele się nauczyłem. Dla mnie to był Pele żużla. Pamiętam jak w wieku lat 61 czy 62 Ivan wsiadł na motocykl Lee Richardssona i wykręcił najlepszy czas na torze. Ivan to był człowiek instytucja jeśli chodzi o żużel. Do końca swojego życia był aktywny i wciąż był obecny przy żużlu. Wielu ta jego obecność i otwartość na innych pomogła – między innymi mi później w Anglii – podsumowuje Cegielski.