Krzysztof Buczkowski. fot. media klubowe Motoru Lublin
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Krzysztof Buczkowski był ważnym punktem Motoru Lublin w meczu z Fogo Unią Leszno. Grudziądzanin wywalczył w spotkaniu siedem oczek i stanowił o sile drugiej linii ekipy duetu Jacek Ziółkowski-Maciej Kuciapa. W wywiadzie zawodnik Koziołków ocenia swoją postawę w pojedynku z zespołem Piotra Barona, podsumowuje pierwszą rundę rozgrywek, a także przyznaje, że listopadowy transfer ocenia pozytywnie.

 

Wygrywacie z Unią Leszno 49:41 i w dobrym stylu kończycie pierwszą część rundy zasadniczej. W tym meczu dość szybko odjechaliście leszczynianom, ale musieliście mieć się cały czas na baczności, bo bezpieczną przewagę zyskaliście dopiero w końcówce spotkania.

Zdecydowanie tak. Byliśmy jednak przygotowani na takie spotkanie. Mieliśmy świadomość, że ten mecz raczej nie rozstrzygnie się szybko. Ta przewaga z początku sporo nam dała, bo potem musieliśmy pracować tylko albo i aż nad tym, aby ją utrzymać. Czujnym trzeba być jednak w każdym meczu, bo w PGE Ekstralidze rywale bardzo szybko mogą zmniejszyć straty. Pod kątem ustawień trzeba uważać przede wszystkim na zmieniające się warunki. Tutaj mieliśmy taką sytuację, że mecz nie odbył się w pierwszym terminie i moim zdaniem była to jak najbardziej słuszna decyzja. W poniedziałek były super warunki i idealna pogoda na żużel.

Te osiem oczek zaliczki przed rewanżem to wynik satysfakcjonujący?

Wiadomo, że zawsze najlepiej jest wygrywać jak najwyżej, ale myślę, że osiem punktów to też nie jest zła przewaga. Trzeba brać to, co jest, a ten mecz do najłatwiejszych nie należał. Pokazaliśmy, że jesteśmy równą, solidnie punktującą drużyną i zrobiliśmy fajne punkty. Możemy być z tych 49 oczek zadowoleni.

Ty przywiozłeś siedem punktów w tym spotkaniu i znów byłeś ważnym punktem drużyny. Udane zawody w Grudziądzu dały Ci takiego „kopa” na kolejne spotkania?

Na pewno to był taki bodziec, że to może wyglądać dobrze. Tamten mecz pokazał, że da się z tego dołka wyjść. Wiem dzięki tym spotkaniom, że ryzyko i ciężka praca zaczynają popłacać. Oczywiście ta moja dyspozycja nie jest do końca taka, jakiej oczekuję, ale daje mi możliwość odpowiedniej rywalizacji z innymi zawodnikami i motywuje do jeszcze lepszych wyników w przyszłości. Pomaga też na pewno to, jak idzie drużynie. Jesteśmy liderami i to bardzo napędza.

Zacząłeś wygrywać z mocnymi rywalami. Wczoraj ograłeś chociażby Piotra Pawlickiego, a w czternastym biegu obroniłeś się przed bardzo szybkim tego dnia Jasonem Doylem. Takie zwycięstwa też Ciebie budują?

Jak najbardziej tak, ale słabych rywali naprawdę trudno znaleźć na ekstraligowych torach. Nawet juniorzy potrafią seryjnie wygrywać, więc do każdego trzeba podchodzić z respektem. Nie można sobie pozwolić na gorszą dyspozycję, słabszy dzień, czy braki sprzętowe. Trzeba być przygotowanym i skoncentrowanym na sto procent. Fajnie też, że to wszystko wokół wraca do normy. Kibice są na stadionach i z perspektywy zawodnika to się czuje.

Czyli kibice do kolejny bodziec do poprawy wyników?

Na pewno z kibicami łatwiej zdobywa się te punkty. Dodatkowo lubelscy kibice słyną z tego, że gorąco wspierają swoich zawodników, ale nie tylko, bo każdy nasz rywal dostaje tu brawa i jest szanowany. Świetnie jest poczuć ich doping, ale mam też głęboką nadzieję, że niedługo wyjadę na ten tor przy pełnych trybunach. Wtedy ta moc od nich będzie jeszcze większa.

Wspominałeś o pozycji lidera. Można powiedzieć, że spełnia się ten najbardziej optymistyczny scenariusz dotyczący Waszej drużyny, bo to, że zwyciężycie pierwszą fazę rundy zasadniczej raczej jest niespodzianką.

Nie wiem czy ktoś spodziewał się nas na pierwszym miejscu w tym momencie sezonu, ale jest to na pewno świetna sprawa. Niemal wszystko ułożyło się jednak po naszej myśli. Pogoda nam sprzyjała, bo Dominik Kubera nie opuścił trzech meczów, tylko jeden. Wszystkie te wydarzenia plus nasza dobra dyspozycja złożyły się na to, że jest to pierwsze miejsce. Nie można powiedzieć, że w tej drużynie nie ma lidera, bo oczywiście ich mamy, ale myślę, że naszą siłą jest przede wszystkim to, że jedziemy równo. Każdy zawodnik uzupełnia drugiego i, co pokazał wczorajszy mecz, równo punktujemy. Cieszę się, że to wszystko tak współgra, bo rozumiemy się nie tylko na torze, ale i poza nim.

Dużym wsparciem dla Was są juniorzy, na których aż takiej presji zdobywania punktów co na seniorach nie ma. Łatwiej się jedzie mając w drużynie takich chłopaków jak Mateusz Cierniak czy Wiktor Lampart?

Nie jest tak, że nie wymaga się od nich punktów, bo już przed sezonem mówiło się o chłopakach, że to najlepsza para juniorska w lidze. Oni też muszą sobie radzić ze stresem, ale robią świetną robotę. Odciążają nas w cięższych chwilach i potrafią robić świetne punkty na seniorach rywali. W nich oczywiście też jest siła drużyny.

Minęło już niemal osiem miesięcy od Twojego transferu z Grudziądza do Lublina. Po tym czasie możesz powiedzieć, że to była zmiana na lepsze?

Ta zmiana pomogła mi spojrzeć inaczej na pewne rzeczy. Teraz jestem jednak zawodnikiem z zewnątrz. Jeżdżę dla Motoru i jestem dumny z tego, że ktoś mi zaufał i widział mnie w tej drużynie. Nie było też żadnego zawahania po moim gorszym początku sezonu. Prezes nie chciał nic zmieniać na siłę i wraz sztabem szkoleniowym mi ufa. Widać, że jest pewien plan wobec mnie i to mnie cieszy. Ja mam spokojniejszą głowę, mogę szlifować formę i daje to efekty. Motocykle są coraz szybsze, ja jadę zdecydowanie lepiej. Poczyniłem też pewne zmiany w motocyklach i wygląda to lepiej.

Mówisz o zmianach przed sezonem czy już podczas tych rozgrywek?

I przed i w trakcie. Tych dziur i problemów po sezonie 2020 było mnóstwo, więc trzeba było coś zrobić. Nie szło właściwie wszystko, ode mnie zaczynając, kończąc na sprzęcie. Teraz wszystko jest na dobrym poziomie i to widać. Bardzo się cieszę też, że udało się szybko otrząsnąć po tym bardzo pechowym defekcie z meczu z Toruniem. Złapałem tam panę, ale przetrawiliśmy to z całym zespołem. Teraz poszło dobrze i atmosfera w całym teamie jest świetna.

Jaki zatem jest plan na dalszą część sezonu? Utrzymanie pozycji lidera?

Drużynowo na pewno. Chcemy jechać swoje. Mamy świadomość, że jesteśmy pierwsi, ale nie możemy się do tej tabeli zbytnio przywiązywać, bo przed nami jeszcze kilka trudnych spotkań. Teraz zaczynamy zbierać bonusy i wszystko nabiera tempa. Oczywiście wszystko może się jeszcze przewrócić do góry nogami i mamy tego świadomość. Musimy jechać swoje jak dotychczas i jeśli tak będzie, to ten nasz przedsezonowy cel, czyli awans do play-offów stanie się faktem. Indywidualnie natomiast chciałbym przede wszystkim więcej jeździć. Tych imprez do tej pory było niewiele. Myślę, że pojadę jakieś mecze w lidze szwedzkiej, dojdzie trochę występów indywidualnych i będzie to wyglądać lepiej. Na razie było tego bardzo mało, a moim zdaniem dla zawodnika nie jest to komfortowe. Możemy się sprawdzać na treningu spod taśmy, ale najważniejsze są regularne zawody.

W tej drugiej połowie rundy zasadniczej macie kilka trudnych wyjazdów. Pojedziecie do Częstochowy, Wrocławia, Torunia i Leszna. Łatwiej na pewno nie będzie…

Może i tak, ale jak pokazały wyniki z poprzednich kolejek wszystko jest możliwe. My patrzymy na siebie i jedziemy dalej. Jesteśmy w dobrej pozycji startowej, oby to tylko utrzymać.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA

One Thought on Żużel. Krzysztof Buczkowski: Pierwsze miejsce to świetna sprawa. Z kibicami łatwiej zdobywa się punkty (WYWIAD)
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    3 Jun 2021
     1:11pm

    To jednak pokazuje, jak atmosfera klubowa może wpływać na zawodników. Kilka lat temu Lambert (nie chciał jeździć w Lublinie bo ciągle 8/16 a potem i do dziś – 8/16 🙂 ).
    Potem Hampel, któremu podziękowano w Lesznie, Żagar którego nie chciano w Częstochowie, młody Kubera który miał siedzieć na ławce i czekać na swoją szansę.

    Wymienieni słabi zawodnicy idą do słabego klubu ze wschodu Polski – do Lublina (to gdzieś na Ukrainie?) – gdzie to w ogóle jest? Aha to tam, gdzie kibice biją brawo przyjezdnym, gdzie na nich nie gwiżdżą, gdzie cieszą się z żużla, gdzie podziwiają przeciwników.

    Teraz Krzysiek Buczkowski, na którego nikt nie liczył zaczyna zdobywać punkty, wolno, ale przecież nikt nie wymaga od niego kompletów. Buczek – każdy punkt, nie mówiąc o ostatnich siedmiu! to coś, co cię przybliży do sukcesu drużyny z która się właśnie związałeś.

    Może nie widzę Koziołków w miejscach medalowych tego sezonu, ale Dla Krzyśka Buczkowskiego to może być ogromne, kolejne osiągniecie, choć ma ich przecież wiele.

Skomentuj

One Thought on Żużel. Krzysztof Buczkowski: Pierwsze miejsce to świetna sprawa. Z kibicami łatwiej zdobywa się punkty (WYWIAD)
    Ⓜⓤⓒⓗⓞⓜⓞⓡⓔⓚ
    3 Jun 2021
     1:11pm

    To jednak pokazuje, jak atmosfera klubowa może wpływać na zawodników. Kilka lat temu Lambert (nie chciał jeździć w Lublinie bo ciągle 8/16 a potem i do dziś – 8/16 🙂 ).
    Potem Hampel, któremu podziękowano w Lesznie, Żagar którego nie chciano w Częstochowie, młody Kubera który miał siedzieć na ławce i czekać na swoją szansę.

    Wymienieni słabi zawodnicy idą do słabego klubu ze wschodu Polski – do Lublina (to gdzieś na Ukrainie?) – gdzie to w ogóle jest? Aha to tam, gdzie kibice biją brawo przyjezdnym, gdzie na nich nie gwiżdżą, gdzie cieszą się z żużla, gdzie podziwiają przeciwników.

    Teraz Krzysiek Buczkowski, na którego nikt nie liczył zaczyna zdobywać punkty, wolno, ale przecież nikt nie wymaga od niego kompletów. Buczek – każdy punkt, nie mówiąc o ostatnich siedmiu! to coś, co cię przybliży do sukcesu drużyny z która się właśnie związałeś.

    Może nie widzę Koziołków w miejscach medalowych tego sezonu, ale Dla Krzyśka Buczkowskiego to może być ogromne, kolejne osiągniecie, choć ma ich przecież wiele.

Skomentuj