Zbigniew Suchecki. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Już niebawem w Aforti Starcie Gniezno możemy mieć bardzo interesującą sytuację. Gdy do pełni zdrowia wrócą Peter Kildemand i Oskar Fajfer, w składzie może zabraknąć miejsca dla Ernesta Kozy, który przed sezonem wydawał się pewniakiem do jazdy w każdym spotkaniu. Zawodnik ma świadomość konkurencji i chce jak najszybciej wrócić do najlepszej możliwej dyspozycji.

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

28-latek z naprawdę dobrej strony pokazał się tylko w inauguracyjnym spotkaniu z Stelmet Falubazem Zielona Góra, gdy dołożył sporą cegiełkę do cennego remisu przy W69. W ostatnich meczach zawodnik nie wygrywa jednak wyścigów. W udanym dla gnieźnian meczu z Trans MF Landshut wyraźnie odstawał on od reszty seniorów.

– Nie mam ani wyjścia spod taśmy, ani dystansu. Nie wiem co jest i jestem na razie zagubiony. Szukamy intensywnie, dużo trenuję w Gnieźnie i w Tarnowie i tutaj nie mam sobie nic do zarzucenia. Ale sprzęt jak nie jechał, tak nie jedzie. W sumie to jestem zły, bo wydałem naprawdę kupę pieniędzy na nowe silniki i one zawodzą. Postanowiłem więc pójść va banque i zmieniam dużo od następnego meczu. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale wracam m.in. do starej jednostki z której kiedyś byłem zadowolony. Wóz albo przewóz, a co ja mam do stracenia teraz? – mówi Koza w rozmowie z serwisem sportowegniezno.pl.

W zupełnie innym nastroju po rywalizacji z Bawarczykami mógł być Zbigniew Suchecki. Zawodnik, który zastąpił w składzie kapitana zespołu – Oskara Fajfera w pierwszych trzech biegach nie znalazł pogromcy wśród rywali. Przy takiej formie 38-latka menedżer Błażej Skrzeszewski może mieć spory dylemat dotyczący wyboru składu po powrocie kontuzjowanych żużlowców.

– Oczywiście, że mam świadomość, że Zbyszek Suchecki może mnie wygryźć ze składu. W ostatnim meczu przecież jechał pięknie i ze startu i na dystansie. Od razu powiem, że nawet nie będę miał pretensji, bo rozumiem całą sytuację. Zresztą jestem bardzo wdzięczny naszemu menagerowi Błażejowi, że wierzył i wierzy we mnie, a ja nie do końca się odwdzięczam. Przecież także przeze mnie obrywa ostatnio od kibiców, że nie wystawia Philipa. Jakbym jechał dobrze, tego by nie było – przyznał Koza.

Kolejne spotkanie gnieźnian w tym sezonie odbędzie się w najbliższy poniedziałek. Tym razem Aforti Start czeka znacznie bardziej wymagający rywal niż ekipa z Landshut. Do pierwszej stolicy Polski przyjadą Cellfast Wilki Krosno, które są podrażnione porażką z Abramczyk Polonią Bydgoszcz i walkowerem z Stelmet Falubazem Zielona Góra.