Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Coraz więcej ciekawych akcji charytatywnych w środowisku żużlowym. Oryginalny w swym pomyśle jest Pan Jacek Balcerak, prawnik z Mazowsza, który wraz ze swoim kotem w celu pomocy niepełnosprawnej osobie przemierza Polskę… szlakiem klubów żużlowych.

 

– Jest to charytatywne przejście Polski szlakiem klubów żużlowych. Odwiedziłem już Gdańsk, teraz podążam do Gorzowa. Tam będę w piątek. Potem Zielona Góra, Leszno, Ostrów, Wrocław, Częstochowa i trzeciego lipca kończę w Lublinie. Mam zaproszenia od klubów, aby je odwiedzić i to też czynię oglądając przy okazji żużel – zaczyna swoją opowieść Pan Jacek.

Wędrówka sympatyka żużla ma szczytny cel. Pan Jacek od dwóch lat pomaga 15-letniej Kindze, która cierpi na artrogrypozę. 

Pan Jacek oraz chora Kinga

– Dziewczynka jest uwięziona na wózku i ja chcę pomóc jej się od niego uwolnić. Do tego jednak niezbędna jest operacja, której koszt to ponad 300 tysięcy złotych. Swoje wędrówki opisuję w mediach społecznościowych i proszę ludzi o pomoc. To nie pierwsza moja akcja. Przepłynąłem Wisłę kajakiem, przeszedłem Polskę wzdłuż i wszerz, przeszedłem wybrzeże Bałtyku. Skąd pomysł na żużlowy marsz? Ja, pomimo mieszkania obok Warszawy, interesuję się żużlem. Wyznaczyłem więc trasę z żużlowymi przystankami liczącą ponad 1000 kilometrów i ruszyliśmy z kotem Parysem w drogę – kontynuuje prawnik. 

Koty ponoć przynoszą szczęście. Parys najwidoczniej przyniósł je w Gdańsku, gdzie przy jego obecności Wybrzeże wygrało z ROW-em Rybnik. – Faktycznie tak mówi się o tym szczęściu. Parys samych zawodów nie oglądał, ze względu na hałas, ale przebywał w biurze klubowym. Dopiero po meczu spotkał się z kibicami i został mocno przez nich wygłaskany. Czy kot nie ucieka? Jak jest niebezpiecznie, to Parys jest na smyczy lub w wózku, który ciągnę. Jak otoczenie jest bezpieczne, to Parys drepcze za mną do kolejnego żużlowego miasta. Zaliczy sporo stadionów – dodaje ze śmiechem Pan Jacek.

Żużlowy marsz, jak już wspominaliśmy, ma cel nadrzędny. Pomoc chorej Kindze. – Chcę zbierać środki do skarbonki w każdym mieście na stadionie, a sam mój marsz jak najbardziej nagłośnić i zachęcić ludzi, w tym kibiców żużla, do pomocy. Moim marzeniem jest, aby Kinga wstała z wózka. Jest to możliwe przy określonej kwocie, którą chcę zebrać – podsumowuje Jacek Balcerak.

Parys – pierwszy kot który dosłownie idzie na żużel

Na koniec wątku żużlowego jednego pytania zabraknąć nie mogło. Co osobie z „nieżużlowego” Mazowsza najbardziej podoba się w żużlu?

– Podstawa to prędkość i jazda bez hamulców. Swoje zawsze robił charakterystyczny zapach, którego coraz mniej. No i biegi, które niekiedy są niesamowite. To sport z największą adrenaliną bez dwóch zdań – podsumowuje przemierzający wraz z kotem Polskę prawnik. 

Jeśli więc traficie na człowieka idącego z kotem, pamiętajcie – to nasza żużlowa rodzina. Oczywiście prosimy o wsparcie inicjatywy Pana Jacka i tym samym pomoc chorej dziewczynce. My żużlowy szlak Pana Jacka i kota Parysa na bieżąco oczywiście będziemy śledzili. Wy możecie śledzić go na fanpage’u a finansowego wsparcia chorej Kindze udzielić można tutaj .