Już dziś czeka nas trzecia runda Grand Prix 2024. Bez wątpienia będą to zawody wyjątkowe, bo zmagania o indywidualne mistrzostwo świata wracają do Landshut po 27 latach przerwy. Jaki był ten poprzedni turniej? O wspomnienia pytamy uczestnika wszystkich dotychczasowych rund cyklu, Jerzego Kanclerza.
Zawody, które zostały rozegrane w Landshut w 1997 roku były trzecim Grand Prix Niemiec w historii. Wcześniej żużlowcy ścigali się na stadionach w Abensbergu oraz Pocking. Pod wieloma względami był to turniej specyficzny. To właśnie wtedy po raz pierwszy przełożono zmagania na inny termin.
Taki werdykt był o tyle problematyczny, że w ten sam weekend w oddalonym od Landshut o około 70 kilometrów Monachium występował Michael Jackson. „Król Popu” 4 oraz 6 lipca grał koncerty w ramach trasy HIStory World Tour.
– To jest na pewno szczególny turniej w mojej pamięci. Chyba najbardziej pamiętam to, że w ten sam weekend koncert w Monachium miał wielki gwiazdor muzyki rozrywkowej Michael Jackson. Turniej, z uwagi na opady deszczu, został przełożony na kolejny dzień. Znalezienie jakiegokolwiek hotelu było praktycznie niemożliwe – opowiada nam Jerzy Kanclerz.
– Jak już go znaleźliśmy, to ceny, jeszcze w markach, były zabójcze. Ostatecznie z 50 osób chyba tylko cztery chciały nocować. Nocowaliśmy zatem na stacji paliw w autokarze. Kilka godzin się przemęczyliśmy. O godzinie piątej przez megafon zrobiłem pobudkę i była zaprawa poranna – kontynuuje prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Bawarska impreza długo była wspominana również przez niespotykany występ Tomasza Golloba. Polski zawodnik, który właśnie w sezonie 1997 sięgnął po swój pierwszy medal indywidualnych mistrzostw świata, w Landshut zanotował fatalny występ. W pierwszych pięciu biegach aż trzy razy przyjechał do mety ostatni. Potem w finale D zajął ostatnią pozycję. W zawodach triumfował natomiast Hans Nielsen.
– Gdy padał deszcz, to zapytałem Tomka o to, jakie ma przeczucia przed turniejem. Mówił o optymizmie, a skończyło się szesnastym miejscem. Wyżej był Piotrek Protasiewicz. Wiadomo było, że Tomek nie pogada, więc wtedy dziennikarz Polskiego Radia, a dziś poseł, Tomek Zimoch poprosił mnie o zorganizowanie rozmowy z Piotrkiem. Pamiętam, że biegłem spod wieżyczki w Landshut do parkingu, aby ściągnąć Piotrka na krótki wywiad – kontynuuje stały bywalec rund Grand Prix.

Po 27 latach historia zatacza koło i Landshut znów będzie gościć najlepszych żużlowców świata. Wielu fanów żużla tę informację odebrało z dużą radością. Teterow, a więc gospodarz rundy w latach 2016-2019 oraz 2022-2023, nie był w stanie przygotować toru bez dziur i gwarantującego ciekawe zawody.
– Bardzo się cieszę, że ten turniej wraca do Landshut. Tor w Teterowie jest taki, a nie inny, a do tego w mojej ocenie nie dokładano należytej uwagi, aby coś z w nim poprawić. W zeszłym roku w oczy rzuciło mi się też to, że zmniejszyła się frekwencja. W Landshut ze sprzedażą biletów nie było problemu i zapowiada się na świetny turniej – ocenia sternik bydgoskiego klubu.
W rozmowie z naszym portalem Klaus Lausch i Rene Deddens wspominali, że sobotnia impreza w Landshut może być dobra dla Bartosza Zmarzlika. Jakich zawodów spodziewa się prezes, który widział wszystkie turnieje cyklu w historii?
– Tor tam jest długi. Mieliśmy okazję wraz z Polonią ścigać się tam w lidze. Liczę, że będzie lepiej przygotowany. Poprzeczka względem ostatnich wydarzeń jest jednak wysoko, bo uważam, że tydzień temu zobaczyliśmy kapitalną rundę w Warszawie. Najlepszą spośród tych wszystkich edycji. Oby w sobotę też emocji nie zabrakło – podsumowuje Jerzy Kanclerz.










Żużel. Historia „Królowej”! Zobacz żużlową wystawę w Lesznie! (ZDJĘCIA)
Żużel. Dlatego Tungate zdecydował się na Włókniarz. „To był łatwy wybór”
Żużel. ROW ogłasza! 4 seniorów na pokładzie
Żużel. Napisali piosenkę dla nowego zawodnika! Wiążą z nim duże nadzieje
Żużel. Zwrot akcji w Gnieźnie? Tak może wyglądać ich skład!
Żużel. Włókniarz rozpoczął ofensywę! Jest transfer!