Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Na jednej z ostatnich gal PGE Ekstraligi żużlowców parodiował Michał Meyer. Największą sławę jako parodysta zawodnika zyskał jednak Szwed, Robert Gustafsson. To on od blisko dwudziestu lat bawi swoich rodaków prześmiewczym naśladowaniem sześciokrotnego mistrza świata, Tony’ego Rickardssona. 

Do 2006 roku, pomimo wielu nominacji, szwedzki żużlowiec nie został zwycięzcą żadnej z kategorii podczas słynnej gali Swedish Sports Awards. Brak triumfu na wspomnianej gali skłonił słynnego komika do naśladowania zawodnika, który w parodii był małostkowym i zgorzkniałym Rickardssonem.

Robert Gustafsson jako żużlowiec zadebiutował po raz pierwszy na Gali Sportu w 2003 roku. Pojawił się w kevlarze Masarny i wyśmiewał innych triumfatorów gali, bo on, jako wielokrotny mistrz świata, nigdy nie miał okazji stanąć i podziękować najbliższym. Swój monolog sparodiowany Rickardsson kończył słowami: „Ale ja nie jestem wcale zgorzkniały”. Rok później komik powrócił na scenę w kołnierzu. Po raz trzeci – i po raz pierwszy z uśmiechem na twarzy – pojawił się na gali w 2006 roku. Prawdziwy Tony Rickardsson został wówczas uznany za męską osobowość roku w sporcie. Wtedy też komik zapowiedział publicznie, że najwyższa pora zdjąć z siebie kevlar żużlowca i zakończyć odgrywanie tej roli. Jak żartobliwie mówił Gustafsson, może odchodzić, ponieważ odgrywaną przez siebie rolą pomógł Rickardssonowi otrzymać upragnione wyróżnienie. Żartował, że dzięki jego roli legendarny zawodnik zyskał odpowiednią popularność i go dostrzeżono  W końcu został sportowcem roku i nie może być już zgorzkniały.

Gala Sportu 2006

Poniżej kilka cytatów z komika, a nawiasach redakcyjne wyjaśnienia niektórych kwestii.

– Nazywam się Tony Rickardsson… Cóż to za niespodzianka, wybranie mnie jako laureata. Mam na myśli, że byłem nominowany tylko 27 razy. Jury uważa, że ​​przez ostatnie trzy dekady wyglądałem jako sportowiec całkiem obiecująco.

– Rozumiem, jak rozumowało jury. „Teraz zamykamy usta tej pieprzonej mszy (Rickardsson pochodzi z Dalarny i tam mieszkańcy są nazywani mszami), jak wszyscy chcieli i dajemy mu tę nagrodę. Dajemy i mamy spokój. Nie potrzebujemy go tutaj więcej z dużą ilością błota, brudu i oleju. Możemy skupić się na sportach, które pachną mydłem i oliwką dla dzieci.

Nie, nie, nie jestem zgorzkniały. Bardzo się cieszę z tej nagrody. Wyobraźcie sobie, że dostanę ją już w tym roku. Ja, który ledwo co przywiozłem do domu sześć złotych mistrzostw świata. Widzę, jak dzieci dorastają i przystępują do egzaminu maturalnego, mam włosy w uszach i związaną z wiekiem cukrzycę. Więc teraz otrzymuję nagrodę. Szybko, cholera.

– Niedawno siedziałem tutaj, w Globe (hala widowiskowa w Sztokholmie) i zostałem nominowany po raz pierwszy. To było tuż przed zmianą organizacji ruchu drogowego na prawostronną (1967 rok – mocna ironia). Zasiadłem tutaj wśród Sixtena Jernberga (najlepszy szwedzki narciarz lat 50.) i Tage Erlandera (szwedzki premier w latach 1946-1969).

– Jestem bardzo wdzięczny. Są tacy, którzy osiągnęli znacznie większe sukcesy niż ja, po strasznych kontuzjach. Wystarczy wziąć Stefana Holma (szwedzki skoczek wzwyż), parę razy dmuchnął na niego wiatr. Albo Carolinę Klüft (lekkoatletka), która źle stanęła i skręciła stopę. Ojoj. Paskudna kontuzja. Wiem, że sam ból może boleć – tak było, jak miałem jeszcze  stopy. Co ja wiem o kontuzjach. Nic, macie rację. 14 razy miałem przedni widelec Nickiego Pedersena w przeponie. Pęknięta śledziona, 14 złamanych żeber, połknąłam własny język, zmiażdżone rzepki, zaczerwieniona rogówka i rozpalony do czerwoności wałek rozrządu wepchnięty w tyłek. 

Nie? Nie. Nie jestem zgorzkniały. Bardzo się cieszę z tej nagrody. Nie byłem taki zadowolony, odkąd tylne koło się poluzowało i otworzyła mi się ze zdziwienia gęba na Ullevi.

– Dużo w życiu zobaczyłem. Polska, Anglia… Polska… i Västervik.

-Teraz zwracam się do ciebie, Tony. Skoro masz już swoją nagrodę, kogo do cholery mam teraz naśladować?

– Czy powinienem stanąć tutaj na scenie w przyszłym roku i mówić jak Zlatan, którego znasz, żeby nikt nie rozumiał, co mówię? A może powinienem kupić szczudła i wejść jako Christian Olsson (trójskoczek)?

– Nie? Nie. Muszę powiedzieć, gratuluje Ci świnio. Idź do piekła. W końcu masz to, co chciałeś. Powinieneś wiedzieć, Tony, że będę tęsknić za tym dialektem. Ale przynajmniej nie jestem zgorzkniały. To koniec. 

– Gratulacje! – mówił Robert Gustafsson jako Tony Rickardsson.

Danego słowa komik jednak nie dotrzymał. W kolejnych latach pojawiały się następne wcielenia Rickardssona, choćby jako zgorzkniałego sprzedawcy sklepowego. 

– Na pewno te parodie mojej osoby to świetna zabawa. Byłem dumny, że Robert postanowił mnie naśladować. Po 2006 roku miał zakończyć odgrywanie mojej roli, ale widzę, że dalej mam swoje drugie wcielenie. Co najlepsze, wielu mówiło do mnie: „To Ty, co nigdy nic nie wygrałeś”. Można powiedzieć, że Robert swoją doskonałą robotą zrujnował mój wizerunek, a sam na moich barkach zrobił karierę – mówił ze śmiechem Rickardsson dla dziennika Sport Express. 

Wielokrotny mistrz świata przyznaje, że żużel jest sportem, któremu trudno się przebić wśród innych dyscyplin.

– Robert, w tym co ironicznie mówił jako Rickardsson, miał wiele racji. Sportom motorowym było i jest ciężko się przebić. Jestem przekonany, że więcej osób kojarzy Rickardssona bardziej z tej wersji Roberta, a nie żużlowca – kontynuował ze śmiechem multimedalista. 

Występ Gustafssona podczas gali w 2006 roku kojarzy się byłemu zawodnikowi Apatora Toruń również ze szwedzką rodziną królewską. – Miałem okazję wtedy siedzieć obok księżniczki Lilian. Jak Robert zaczął grać moją rolę, to księżniczka nie miała świadomości, kogo ze sportowców on naśladuje. Pamiętam, szepnąłem jej, że pewnie chodzi o mnie – podsumowuje Rickardsson. 

A dodajmy, że samemu komikowi sporty motorowe nie są obce. Sam trenował w klubie Huddinge MK trial, a dziś jeździ amatorsko. – Mogę powiedzieć, że Tony Rickardsson i ja zostaliśmy przyjaciółmi. Tony był obecny na moich 40. urodzinach. Faktycznie trochę jego wcieleń powstało, ale to ja jestem Tony Rickardsson i nie jestem zgorzkniały – mówił ze śmiechem na łamach Aftonbladet Robert Gustafsson. 

Fakt, że parodia żużlowca Rickardssona jest doskonale znana za Morzem Bałtyckim potwierdza nam dziennikarz Conny Blomander.

– Bez żadnej wątpliwości to komediowe wcielenie Tony Rickardssona jest u nas popularne. Film ma ponad półtora miliona wyświetleń na YouTube, a to bardzo dużo jak na nasze standardy. Robert Gustafsson to chyba największy nasz aktor komediowy i jakby nie patrzeć, to naszego żużlowego mistrza sparodiował doskonale – mówi nam szwedzki dziennikarz. 

Ostatnie wcielenie Roberta Gustafssona to Tony Rickardsson o koronawirusie.

Myślę, że to koniec narzekania, że ​​teraz, w czasach koronowirusa jest tak ciężko, że narzekać już nie trzeba. Jest tak, jak mówią: nie możemy spotykać się z naszymi znajomymi teraz, gdy infekcja szaleje w najgorszym stadium.

Nie wolno mi spotykać się z teściową i tak od ponad sześciu miesięcy. Myślę, że to ogromna… pomoc.

– Ta suka i ja mamy ponad 60 lat i oboje należymy do grupy ryzyka. Ona nalega: „Musimy przynajmniej móc ze sobą spać”. Oczywiście, że możemy uprawiać seks, o ile zachowamy dystans od siebie.

Wszystkie festiwale muzyczne są odwołane, nic już nie będzie. Nie, precz z tym wszystkim. To przygnębiające.

– Musimy poczekać do przyszłego lata, wtedy możemy kupić bilet za 4000 koron, stać, skakać i krzyczeć, podczas gdy na scenie gra muzyka z komputera, a my sikamy Redbullem pod wiatr. Nie mogą cieszyć się nauką studenci ze swoimi  martwymi mózgami. Mogą świętować swoje nowe bezrobocie.

To może być długa historia, więc nie zapomnij zachować dystansu. Wypożyczyłem konia jeździeckiego mojej żonie, oddalonej o siedemdziesiąt mil. Więc będzie mi bardzo przykro, gdy będę sam w ciągu dnia, ale ona lubi zwierzęta.

– Kobieta potrzebuje czterech zwierząt, aby była naprawdę szczęśliwa. Jaguar w garażu, norka w szafie, ogier w łóżku, a potem osioł, który płaci za całe gówno.

3 komentarze on Żużel. „Rujnował” wizerunek Rickardssona, czyli historia parodii mistrza
    Wariat
    8 May 2021
     9:32am

    hahahaha dobre
    Panie Łukaszu proszę zostawić trochę takich ciekawostek na „sezon ogórkowy”.
    Chyba, że ma Pan w zanadrzu tego na kopy.

Skomentuj

3 komentarze on Żużel. „Rujnował” wizerunek Rickardssona, czyli historia parodii mistrza
    Wariat
    8 May 2021
     9:32am

    hahahaha dobre
    Panie Łukaszu proszę zostawić trochę takich ciekawostek na „sezon ogórkowy”.
    Chyba, że ma Pan w zanadrzu tego na kopy.

Skomentuj