fot. Róża Koźlikowska - @FotRose
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Znów głośno zrobiło się o trenerze eWinner Apatora Toruń, Tomaszu Bajerskim. Niestety – znów ze względu na sprawy pozasportowe. Była partnerka szkoleniowca – Monika Cymańska – publicznie wypowiedziała się na temat jej doświadczeń z trenerem Bajerskim i domaga się od niego trzydziestu tysięcy złotych.

 

O problemach Tomasza Bajerskiego i sprawie w prokuraturze informowaliśmy w lipcu. Pod koniec czerwca do Prokuratury Rejonowej w Toruniu zostało złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez aktualnego trenera Aniołów. Szkoleniowcowi zarzucano wówczas między innymi doprowadzanie do niekorzystnego rozporządzania mieniem jednej ze spółek handlowych, w której w ostatnich latach był prezesem.

Tamta sprawa jest w toku, a teraz pojawiły się kolejne problemy. Publicznie głos bowiem zabrała była partnerka trenera Apatora, która na łamach żużlowego serwisu Interii domaga się zwrotu trzydziestu tysięcy złotych i dalszej spłaty kredytu, który Bajerski miał zaciągnąć na jej „konto”.

– Prawie dekadę byliśmy razem. Jak on wyszedł z więzienia, to nie miał pieniędzy. Przez dwa lata żyliśmy z jednej pensji. Nie było łatwo, bo zaczęli się odzywać wierzyciele Tomka. Wtedy on wpadł na pomysł, żeby założyć firmę transportową. Potrzebny był kredyt na rozruszanie interesu. Nie mógł tego wziąć na siebie, bo jako osoba karana nie miał możliwości wzięcia kredytu. Zaczął mnie urabiać, bo ja miałam czyste konto. Żyliśmy jak rodzina, choć nie byliśmy małżeństwem i ani się spostrzegłam, jak zostałam prezesem firmy i podżyrowałam kredyty. Życie niestety pisze różne scenariusze, a tu skończyło się tak, że on mnie zostawił z długami. Obiecywał, że tego nie zrobi, ale tak się niestety stało – tłumaczy Monika Cymańska w rozmowie z portalem Interia.pl.

Kobieta sama nie może pozwolić sobie na spłacanie rat w wysokości dwóch tysięcy złotych miesięcznie, a szkoleniowiec nie robi tego od kwietnia. Monika Cymańska zaznacza również, że ma problemy z komornikiem, a całą sprawę zgłosiła już w prokuraturze. Od byłego partnera będzie domagać się zwrotu 30 tysięcy złotych i „przejęcia” zobowiązania. I co ciekawe, to może być wierzchołek góry lodowej, o czym może świadczyć wypowiedź samej zainteresowanej. – Mam jeszcze inne problemy z Tomaszem Bajerskim, ale ja nie chcę prać wszystkich brudów. Powiem tylko, że jakbym go spotkała, to przeszłabym na drugą stronę ulicy, żeby nie mówić „cześć” – powiedziała kobieta.

Trener Bajerski nie chciał komentować sprawy i także zapowiedział oddanie sprawy do prokuratury.