W najbliższą sobotę zespół z Landshut zmierzy się na własnym torze z Stelmet Falubazem Zielona Góra. Kibice gospodarzy marzą o kolejnym zwycięstwie. Zdaniem niemieckiego działacza o wygraną będzie jednak niezwykle trudno.
– Na pewno cieszy nas wygrana z Bydgoszczą, która była faworytem. Z zespołem Falubazu o powtórzenie sukcesu i kolejną wygraną będzie jednak bardzo trudno. Na pewno nie jesteśmy faworytem, tym bardziej, że jedziemy bez Martina Smolinskiego. Martin ma jeszcze przed sobą konsultacje lekarskie i jeśli okaże się, że przez dłuższy czas nie będzie w stanie się ścigać, to wyprzedzając pytanie odpowiem, że wtedy zaczniemy być może sondować rynek dostępnych zawodników. Na ten moment nie ma żadnego sensu dywagowanie czy i kto do nas dojdzie. Na pewno nie będzie to Antonio Lindbaeck, gdyż – mówiąc otwarcie – nie jest to nasz pułap finansowy. Jest doskonała atmosfera, wszyscy wiemy, jaki mamy cel w tym sezonie i do sobotniego meczu przystępujemy z pozycji outsidera, choć jak zawsze będziemy walczyli o zwycięstwo. Z porażki nikt tragedii robił nie będzie. Zielona Góra to najsilniejsza ekipa na zapleczu Ekstraligi – mówi nam menedżer bawarskiego zespołu, Klaus Zwierschina.
W pierwszych dwóch spotkaniach w niemieckim zespole nie błyszczał Norick Bloedorn, Do jego dyspozycji działacze podchodzą jednak ze spokojem. – Nie zapominajmy w tym wszystkim, że Norick to chłopak z wielkim talentem, ale i bardzo młody. On ma bez zbędnej presji na spokojnie się rozwijać. Nikt nie oczekuje od niego samych doskonałych występów. Jesteśmy przekonani, że będzie systematycznie się rozwijał i pomagał nam z całych sił w osiąganiu jak najlepszego wyniku – podsumowuje Zwierschina
Żużel. Włókniarz zawalczy o pierwsze punkty w hicie kolejki! Żelazne zestawienie w obu ekipach. (SKŁADY)
Żużel. Trwa walka o wpis do Księgi Guinnessa. Pomóżmy żużlowej sędzi!
Żużel. Są składy na wielki hit! Zmiana w ekipie Byków. Falubaz tak, jak we Wrocławiu (SKŁADY)
Żużel. Poukładał życie prywatne. Teraz pojedzie po wygranie rundy i medal GP!
Żużel. Kończyłby dziś 45 lat. W Hastings zadzwonił telefon…
Żużel. Zszedł na najniższy szczebel i to się opłaciło. Chciałby wrócić do Gdańska jako lider