Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Najwierniejsi fani wrocławskiej Sparty są mocno oburzeni faktem, iż mecz finałowy w Lublinie odbył się w poniedziałek. Terminarz nie dawał wielu opcji, ale mimo tego Spartanie postanowili wydać oświadczenie, w którym zaatakowali w głównej mierze telewizję. Jacek Frątczak rozumie jednak decyzję władz oraz przypomina o powodzi, która storpedowała końcówkę sezonu.

 

Ponad 500 kilometrów w jedną stronę – to odległość jaką musieli pokonać kibice Sparty, by obejrzeć ostatni mecz tegorocznego sezonu PGE Ekstraligi. Nic dziwnego, że termin spotkania nie przypadł im do gustu, gdyż wielu z nich musiało organizować sobie dwudniowy urlop w pracy. Wiadomo, że nie każdemu ta sztuka się udała przez co niektórzy musieli obejrzeć spotkanie przed telewizorem. Ekspert uważa, że termin spowodowany był nieszczęśliwym splotem wydarzeń i napiętego terminarza.


– Patrząc z perspektywy kibica telewizyjnego, było to urozmaicenie najtrudniejszego dla nas wszystkich dnia tygodnia, czyli poniedziałku. Była to jakaś, po mentalnie ciężkim dniu, wisienka na torcie w postaci meczu finałowego. Dla mnie z punktu widzenia odbiorcy telewizyjnego było to uatrakcyjnienie wieczoru. Szczerze mówiąc, będąc zielonogórzaninem, nie będąc zaangażowany emocjonalnie w żaden z klubów nie było dla mnie różnicy czy było to w niedzielę, czy w poniedziałek, natomiast absolutnie rozumiem punkt widzenia kibiców z Wrocławia. Chcąc pojechać za swoją drużyną na drugi koniec Polski musieli poświęcić praktycznie dwa dni. Uważam, że tak się nieszczęśliwe złożyło. Zrobiło się ciasno – mówi nam Frątczak

Żużel. Co było kluczem do złota Motoru? Trener Koziołków tłumaczy

Żużel. Spartanie już myślą o złocie 2025! Łaguta: Myślę, że to wywalczymy

W oświadczeniu kibice wypomnieli też obojętność telewizji wobec kibiców, gdyż nie chciano przełożyć terminu gali PGE Ekstraligi. Jacek Frątczak mówi, jednak o tym, że ustalając terminarz PGE Ekstraliga zostawiła margines bezpieczeństwa w razie różnych wydarzeń. Inne problemy sprawiły, że spotkanie musiało rozegrać się w poniedziałek.

– Pamiętajmy też, że rozwiązanie kalendarzowe zawierało w zakresie organizacji pewien bufor bezpieczeństwa. Warto zapamiętać też, że organizacja gali PGE Ekstraligi to nie jest spotkanie koła gospodyń wiejskich. To jest potężnie przedsięwzięcie organizacyjne i biznesowe. Rezerwowanie obiektów tego typu, gdzie przedsięwzięcie jest mocno telewizyjne, reżyserowane pociąga za sobą cały szereg konsekwencji czysto infrastrukturalnych, organizacyjnych i telewizyjnych. Bufor, który był pomiędzy pierwotnym zakończeniem sezonu ligowego, a organizacją gali zawierał margines bezpieczeństwa. Problem polega na tym, że mieliśmy w Polsce powódź i o tym kibice zapomnieli – dodał

Żużel. Tylko jeden żużlowiec GP w każdym klubie? „Szukamy opcji atomowej”

Żużel. Zlata Prilba łączy Wojaka Szwejka i… żużel! Rozmowa o słynnym hełmie z jego twórcą

Frątczak mówi też o tym, że gala to jest wydarzenie na ogromną skalę, którego nie można tak po prostu przełożyć. Koszty byłyby niewyobrażalne, a liga mimo tego, że się zabezpieczyła, to doszło do sytuacji, której nikt nie mógł przewidzieć.

– To nie jest tak, że gale można sobie przesunąć, wrzucić na następny tydzień, bo to nie jest jak rezerwacja sali w domu kultury. Nieszczęśliwie się tak zdarzyło. Koszty zmiany, o ile byłaby taka możliwa, byłyby w mojej ocenie potężne. Ubolewam oczywiście nad tym, że tak to wyszło patrząc na to przez pryzmat kibiców Sparty Wrocław. Pamiętajmy, że jednak mamy do czynienia z przedsięwzięciem dużo większym, z podsumowaniem, które dotyczy całego sezonu i zobowiązaniem w stosunku do sponsorów, do telewizji, która jest największym sponsorem sportu żużlowego w Polsce. To ona utrzymuje kluby. Czasami tak się zdarza, a my zapominamy, że niedawno była powódź. Gdyby wszystko poszło zgodnie z planem, to byśmy mieli tak naprawdę dwie niedziele odstępu pomiędzy tymi wydarzeniami, więc tego nie był w stanie nikt przewidzieć – zakończył były menadżer klubów z Zielonej Góry i Torunia.

REKLAMA, +18