fot. British Speedway
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W poniedziałek w Wielkiej Brytanii odbyła się konferencja, podczas której premier Boris Johnson ogłosił plan luzowania obostrzeń związanych z pandemią. Jego trzeci etap zakłada możliwość otwarcia obiektów sportowych dla kibiców. Środowisko żużlowe na Wyspach z zadowoleniem przyjęło te wiadomości. Możliwe, że start sezonu zostanie przesunięty o nieco ponad dwa tygodnie – na 17 maja – kiedy fani powrócą na trybuny.

Powrót kibiców na stadiony oznacza zielone światło dla klubów żużlowych, które z niecierpliwością oczekują powrotu normalności. Wskazana data nie jest jednak „sztywna”, może ulec zmianie w zależności od dynamiki sytuacji pandemicznej.

– Z zastrzeżeniem, że nie będzie dalszych opóźnień, zaczniemy ścigać się od 17 maja. Naturalnie wszyscy żywimy nadzieję, że rząd będzie stale monitorował sytuację, a ta nie będzie już się pogarszać. My, jako działacze żużlowi robimy swoje i czekamy na rozwój sytuacji. Osobiście nie mogę doczekać się momentu, gdy zobaczę z powrotem zawodników pod taśmą, a także fanów na trybunach. Po tym, przez co wszyscy przeszliśmy, będzie to niesamowita ulga – powiedział Rob Godfrey, szef brytyjskiego żużla.

Wielokrotnie działacze angielscy powtarzali, że nie mogą pozwolić sobie na rozegranie sezonu bez udziału kibiców. Słowa Borisa Johnsona mogą napawać nadzieją.

– To świetne wieści. Nadszedł czas, abyśmy nieco dłużej zachowali cierpliwość. Na szczęście możemy rozpocząć planowanie startu rozgrywek ligowych w maju. Wprawdzie terminarz Premiership i Championship ustalono na dzień 1 maja, ale w tym zakresie istnieje elastyczność. Być może data inauguracji zostanie przesunięta na 17 maja. Żużel to rozrywka, ale i miejsce spotkań przyjaciół, rodzin. Po raz pierwszy od 2019 roku pojawiła się realna nadzieja, że wróci normalność – zakończył Rob Godfrey.

SEBASTIAN SIREK