Zaległy mecz 1. kolejki eWinner 1. Ligi był bardzo udany dla Kevina Fajfera. Żużlowiec Aforti Startu Gniezno nie mylił się w piątkowym pojedynku, zdobył 12 punktów z trzema bonusami i poprowadził swoją ekipę do okazałego triumfu (59:31) nad Orłem Łódź. Zawodnik przyznaje, że na długo zapamięta piątkowy mecz i nie ukrywa, że w zbudowaniu formy bardzo pomógł mu kuzyn – Oskar Fajfer.
– Wrażenia po tym meczu z Orłem są świetne. To mój pierwszy komplet, więc jest to wspaniałe uczucie i na pewno będę miło wspominał ten mecz. Naprawdę dużo mi w tym meczu wychodziło, więc mogę się tylko cieszyć. Taki mecz był mi bardzo potrzebny – mówi nam Kevin Fajfer.
Pojedynek gnieźnian z łodzianami wyglądał zupełnie inaczej niż poprzedni mecz Aforti Startu, który czerwono-czarni rozegrali z Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Tym razem na dystansie działo się niewiele, a kluczem do zwycięstw było dobre wychodzenie spod taśmy.
– Wiadomo, że w Gnieźnie zazwyczaj ten moment startowy jest najważniejszy. Tak też było w piątek, więc na tych startach najbardziej skupiałem. Na torze było jednak trochę pracy, bo trzeba było bronić swoich pozycji. Mój sprzęt na szczęście dawał radę i rywale mnie nie wyprzedzali – komentuje żużlowiec gnieźnian.
We wcześniejszych pojedynkach Kevin Fajfer nie był tak mocnym punktem swojej drużyny. Sztab szkoleniowy zdecydowanie częściej stawiał na Mirosława Jabłońskiego. Do piątku najlepszym meczem gnieźnianina był ten z ROW-em Rybnik, w którym dowiózł 4 punkty z bonusem. Skąd więc ta nagła przemiana u 23-latka?
– To efekt ciężkiej pracy zarówno na torze, jak i w warsztacie. Zmieniłem sprzęt, odpowiednio dopasowałem go pod tor i widać, że dało to fajny wynik. Bardzo się cieszę z tego, że dostałem kredyt zaufania od sztabu szkoleniowego. Wskakiwanie do meczu jest jednak trudne dla zawodnika. Trudno pełnić rolę żużlowca oczekującego. Teraz miałem pewność startów w każdym wyścigu i to zaprocentowało – tłumaczy podopieczny Rafaela Wojciechowskiego.
W meczu z łodzianami doskonale było widać, że wychowanek Startu doskonale rozumie się na torze ze swoim kuzynem. Fajferowie odjechali ze sobą dwa wyścigi i w obu przywieźli podwójne zwycięstwa dla drużyny.
– My już w ubiegłym roku pokazywaliśmy, że umiemy ze sobą współpracować i tak było też teraz. Potrafimy być razem szybcy i ta nasza wspólna jazda wygląda efektownie. Oskarowi muszę też bardzo podziękować, bo on bardzo mi pomógł w dojściu do tej dobrej dyspozycji. Jest liderem drużyny, dobrze sobie radzi, a specjalnie przyjeżdżał na moje treningi, dawał wskazówki i pomagał w testowaniu i dopasowywaniu sprzętu. Bez jego pomocy tego kompletu mogłoby nie być – kontynuował.
Jak się okazuje, rewelacyjna postawa zawodnika w piątkowym meczu została odpowiednio nagrodzona. Wiadomo już, że w pojedynku z Unią Tarnów 23-latek znów wystartuje od pierwszej serii.
– Wiem już, że pojadę od początku w następnym meczu. Taką informację dostałem po spotkaniu z Orłem. To dla mnie zdecydowanie lepsza sytuacja i będę chciał pokazać, że to dobry ruch sztabu szkoleniowego. Chcemy wygrywać kolejne mecze. Ja postaram się dać z siebie wszystko, aby zadowolić kibiców i sponsorów – podsumował Kevin Fajfer.
Żużel. Fajfer nie myślał o zmianie klubu. Spędzi tam piąty sezon
Żużel. Wielki dzień bydgoskiego talentu. Stanął u boku Zmarzlika
Żużel. Dlaczego Woryna nie dostał powołania? Dobrucki tłumaczy
Żużel. Mecze Stali dla bogaczy, na Spartę w promocyjnej cenie! (RANKING KARNETÓW)
Żużel. Widziane zza Odry. O wejściu podatku żużlowego i nabranych (FELIETON)
Żużel. Nietypowy podarunek! Gorzowski szpadel na licytacji!