Maksym Drabik. fot. Jarosław Pabijan

Kariera Maksyma Drabika nie potoczyła się tak, jak się tego wszyscy spodziewali. Żużlowiec, który ma w swoim dorobku dwa złota indywidualnych mistrzostw świata juniorów, jest w bardzo dużym dołku. Zapewne największy wpływ na taki obrót spraw mają kłopoty sprzętowe, choć to nie jedyny powód słabej dyspozycji. 

 

1,426 – taką średnią wykręcił Drabik w tegorocznych rozgrywkach PGE Ekstraligi. Wykręcił, bo jego Krono-Plast Włókniarz Częstochowa zajął 7. miejsce w tabeli i nie dostał się do play-offów. Sam Drabik sezonu jednak nie skończył, bo jego szwedzka drużyna Smederna Eskilstuna pojedzie ostatni mecz rundy zasadniczej z Indianerną Kumla, a potem czekają ją play-offy. Polak w tym pojedynku jednak nie wystąpi, bo… nie ma mechanika.

– Chciałby wystąpić, ale nadal ma problemy. Obecnie nie ma mechanika i gorączkowo szuka kogoś, kto mógłby mu pomóc. Sprawdzamy też, czy możemy mu jakoś pomóc w przyszłości, ale na tym etapie sezonu nie jest łatwo znaleźć kogoś, kto mógłby się tym zająć – mówi Jerker Eriksson dla Eskilstuna Kuriren.

Żużel. Prezes zakazał podziękowań kibicom? Nowy zwyczaj w Łodzi

Żużel. Sparta zacznie play-offy u siebie, rewanże o tej samej porze! Jest rozkład jazdy

Szwedzcy działacze nie skreślają jednak polskiego zawodnika, choć jego pojawienie się w składzie uzależniają od tego, czy Drabik zdoła uporać się ze swoimi problemami. Dodajmy, że 26-latek w obecnym sezonie wystąpił w zaledwie sześciu spotkaniach Smederny.

– To czy wystąpi jeszcze w naszej drużynie w tym sezonie zależy od tego, jak rozwiążą się jego problemy i jak będą sobie radzić inni zawodnicy. Szkoda, że Drabik nie mógł być z nami częściej. Kiedy jest w takiej formie jak w zeszłym roku, jest dla nas bardzo ważny – tłumaczy Eriksson.

I w istocie, Drabik w formie i z dobrym sprzętem jest zawodnikiem kompletnym. Problem w tym, że w bieżącym sezonie jest cieniem samego siebie sprzed lat. Spory wpływ na jego słabą formę z pewnością ma sprzęt. Drabik zaczynał sezon na silnikach Flemminga Graversena, lecz jego wyniki nie były zadowalające i przesiadł się na jednostki od Michała Marmuszewskiego. Zwyżka formy była jednak chwilowa, a w ostatnim czasie Drabik testował silniki od innych tunerów. Jak widać, nie przyniosło to efektów, a rozstanie z mechanikiem z pewnością również dobrze nie wpłynęło na jego sytuację.