Żużel. Daniel Kaczmarek: Z rywalizacją o skład się oswoiłem. Sankcje? Rosjanie nie powinni mieć pretensji (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od kilku sezonów Daniel Kaczmarek może mówić, że ma swoiste żużlowe deja vu. Kolejny sezon znów ma być tym, w którym zawodnik wróci na właściwe tory swojej kariery. O tym czy tym, nadchodzące rozgrywki faktycznie będą przełomowe, o przygotowaniach oraz ostatnich sankcjach zawodnik Metaliki Recycling Kolejarza Rawicz opowiedział nam w poniższej rozmowie.

 

Daniel, powiedz na początek, jakie masz oczekiwania odnośnie sezonu 2022?

Ja oczekuję tylko tyle, abym po jego zakończeniu mógł w końcu powiedzieć, że był dla mnie pozytywny. Mam jakieś własne, indywidualne cele, ale nie chciałbym o nich medialnie się wypowiadać, ponieważ wiadomo, jak to wyglądało w ostatnich sezonach. Jeśli chodzi o sam zespół Kolejarza Rawicz, to na pewno fajnie by było, gdybyśmy znaleźli się w finale ligi. 

Jaka jest metoda na ponowne znalezienie motywacji, kiedy tak naprawdę w ostatnich latach nic nie wychodzi tak, jakbyś sobie tego życzył?

Trzeba „wymazać” niepowodzenia z głowy, ciężko pracować i wierzyć, że karta się odwróci. Staram się walczyć, a nie załamywać. Kocham żużel i wciąż w siebie wierzę. To mi pomaga zachować optymizm. 

Kadra Kolejarza Rawicz  jest mocno szeroka. Nie boisz się rywalizacji o miejsce w składzie i tego, że możesz ją przegrać?

Powiem całkiem szczerze, że w ogóle o tym nie myślę. Ja ostatnio znajduję się w takim położeniu, że co sezon muszę walczyć o skład. Jestem do tej pozycji – można powiedzieć – już przyzwyczajony. 

A to nie jest tak, że jak co sezon masz na sobie presję udowadniania swoich umiejętności, to finalnie źle to działa choćby na psychikę?

Na pewno nie jest to w żaden sposób komfortowa sytuacja dla żadnego zawodnika. Jednak nie tylko ja jestem zawodnikiem, który stoi przed wyzwaniem – wóz albo przewóz. Tak jak mówiłem, ja jestem do tego przyzwyczajony i się z tym już oswoiłem. Należę do tych osób, które potrafią sobie w głowie tematy „wyzerować” i co roku skutecznie stworzyć sobie świadomość, że zaczyna się nowy rozdział kariery, ten lepszy.

Rawicz to była dla Ciebie jedyna opcja na kontynuowanie przygody z żużlem w sezonie 2022?

Nie. Miałem jedną bardzo poważną propozycję z klubu drugoligowego oraz jedną z klubu pierwszoligowego. Wybrałem Rawicz, ponieważ rozmowy były najbardziej konkretne, a przy klubie jest trochę zaangażowanych osób, które znam jeszcze z czasów startów w Lesznie. Są to osoby, którym można zaufać. Powiem tyle, że organizacji, jaka jest obecnie w Rawiczu nie powstydziłby się niejeden klub z wyższej klasy rozgrywkowej. Jeśli dalej w Rawiczu wszystko będzie funkcjonować tak, jak teraz, to mogą wrócić dobre lata dla rawickiego żużla. 

Prezes Knop postawił Wam jakiś cel na nadchodzący sezon?

Nie. Przyznam, że kiedyś tylko raz ten wątek wyszedł i to ode mnie. Podczas rozmów zapytałem czy będziemy chcieli awansować i wtedy prezes powiedział, że tak. Pytanie to jednak wyszło kompletnie z mojej inicjatywy. Myślę, że wszyscy chcemy awansować, ale nie jest wywierana na nas żadna presja. 

Kto w sezonie 2022 będzie przygotowywał ci sprzęt?

Będę jechał na silnikach od Ashleya Hollowaya oraz Jacka Rempały. Z Panem Jackiem współpracuję od 2017 roku, raz rzadziej, raz częściej, ale jego silniki mają swoje miejsce w moim warsztacie. Będzie to więc nasz piąty wspólny sezon.

Rawicz to dla Ciebie przystanek na ten sezon czy może na dłużej?

Myślę, że gdybym pojechał na takim poziomie, jaki sobie założyłem i dodatkowo byłby awans, to nie byłoby powodów do zmiany otoczenia, gdyby oczywiście klub mnie widział w swoim składzie.  Nie jestem w stanie teraz powiedzieć, co się wydarzy przed sezonem 2023. Przed nami sezon 2022 i na nim się skupiam. Jestem w takiej sytuacji, że najpierw ja muszę dać coś pozytywnego klubowi, który daje mi szansę na kolejną próbę odbudowy. 

Nie obawiasz się, że aktualna sytuacja na Ukrainie wpłynie na kondycję żużla w naszym kraju?

Ja się boję, mówiąc o szczerze, że powoli ta sytuacja będzie wpływać na wszystko. Żużel jest dla mnie, kibiców czy Ciebie ważny. Popatrzmy jednak jak idą w górę chociażby ceny w sklepach. Myślę, że sytuacja geopolityczna jaką mamy przeniesie się na gospodarkę, a to siłą rzeczy będzie miało przełożenie na kondycję żużla. Sytuacja jest podobna do tej z koronowirusem, która też negatywnie na nasz sport wpłynęła. Tak naprawdę mamy trzeci rok żużla w mocno niesprzyjających warunkach. Ten temat – w sensie konfliktudoskonale zilustrował Tomek Dryła. 

Wchodzimy na temat sankcji. Jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Niektórzy zawodnicy mówili, że oni odpowiedzialności nie ponoszą za działania Rosji.

Ja się w takim razie zapytam o to, czym zawiniły komuś dzieci, które giną na Ukrainie? Czym winien jest choćby taki Andrij Karpow czy Sasza Loktajew, że nie może się ścigać na żużlu? Czemu winne są kobiety, które z godziny na godzinę opuszczają swoje domy? Pytania można mnożyć. W pewnym momencie, uważam, należy nie iść za propagandą a „wyjść” na ulice. Skoro tego nie ma, bo Rosjanie się „wyjść” boją, ponieważ w konsekwencji mogą trafić do aresztu i siedzą cicho, to niech siedzą, ale wtedy niestety nie mogą mieć pretensji do nikogo, że nie mogą jeździć. Jeśli sportowcy rosyjscy są blokowani we wszystkich dyscyplinach, to z tym się trzeba niestety pogodzić. Taka jest sankcja. W Polsce mieliśmy niedawno protesty kobiet. Uczestniczyli w nich mężczyźni a konsekwencje wiele osób uczestniczących w protestach musiało ponieść. Mężczyźni mogli zostać w domach i powiedzieć, że to problem nie nasz a kobiet. Wyszli jednak solidarnie na ulice, wiele osób publicznych, w tym sportowcy, również wspierało kobiety, nie patrząc czy coś się im opłaca czy też nie. 

Dziękuję za rozmowę i życzę, aby to był ten przełomowy sezon.

Nie dziękuje.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA