Fot. Weronika Skrzypczak
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacpra Pludrę należy zaliczyć do grona tych zawodników, którzy bardzo pozytywnie zaskoczyli w pierwszych kolejkach sezonu 2022. Młodzieżowiec jest pewnym punktem ekipy Janusza Ślączki i wyraźnie pomaga seniorom w wywalczaniu satysfakcjonującego rezultatu dla drużyny. Po bardzo udanym występie z wrocławianami żużlowiec nie kryje radości i przyznaje, że zmiany, które wdrożył jeszcze na długo przed sezonem przynoszą efekty.

 

W starciu z Betard Spartą Wrocław 20-latek otarł się o bezbłędny występ. Na jego koncie znalazło się siedem punktów i bonus, a jedynym zawodnikiem mistrzów Polski, który przyjechał przed nim do mety był Gleb Czugunow w szóstym biegu.

– Po meczu w Grudziądzu troszkę telefon się urywał. Było wiele wiadomości i telefonów. Sporo osób też zaraz po meczu na stadionie osobiście składało mi gratulacje. To już mamy jednak za sobą i trzeba się skupić na kolejnym meczu – mówi nam Kacper Pludra.

Jak się okazuje, przerwa od startów była dla młodego zawodnika okresem rewolucyjnych zmian. Żużlowiec zamienił nie tylko Leszno na Grudziądz. Jego team został poszerzony chociażby o trenera mentalnego.

– Przez całą zimę wiele rzeczy pozmieniałem. Zmienił się praktycznie cały team, troszkę zmieniło się przygotowanie do rozgrywek. Dołączył też do mnie trener mentalny, z którym pracuję. Uważam też, że zmiana klubu przyczyniła się do poprawy wyników. Inni trenerzy, inna atmosfera i nowe środowisko. Myślę, że to wszystko ma na mnie duży wpływ. W tym roku wszystko, co się dało zostało zmienione. Na razie przynosi to efekty. Liczę, że tak zostanie, a może będzie jeszcze lepiej – wyjaśnia wychowanek Byków.

– Każdy wygrany bieg i każdy punkt w PGE Ekstralidze jest dla mnie ważny. To duża motywacja. Po takim występie i wygrywaniu z takimi rywalami dostałem kopniaka, żeby jeszcze więcej pracować – kontynuuje.

Dla części obserwatorów dość sporą zagadką jest to, że Pludra bardzo szybko opanował umiejętną jazdę na grudziądzkim owalu. Domowy obiekt ZOOleszcz GKM-u jest zaliczany do grona tych najbardziej specyficznych.

– Jak byłem na pierwszych treningach i wyjechałem na tor, to powiedziałem: „Wow, ale tutaj jest długa prosta”. Pokręciłem parę kółek, troszkę się pościgaliśmy i myślę, że się dopasowałem. Na tyle go poznałem, że wiem, które ścieżki trzeba obierać. Trenerzy też mocno mi pomagają i podpowiadają, niezależnie czy jest to trening czy zawody – komentuje nasz rozmówca.

Po dwóch zwycięstwach w świetnym stylu ekipa Gołębi już określana jest mianem rewelacji rozgrywek. To właśnie grudziądzanie zajmują bowiem pierwsze miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. Czy taka pozycja jest zatem zaskoczeniem dla samych podopiecznych Janusza Ślączki?

– Ja wierzyłem w naszą drużynę. Miałem dużą nadzieję na wygraną meczu z Ostrowem i że będziemy walczyć o tą najlepszą szóstkę. Teraz mamy miłe zaskoczenie, bo jesteśmy liderem. Atmosfera w drużynie jest świetna, ale była już bardzo dobra przed pierwszym spotkaniem. Każdy wyrzucił wszystko, co miał na sumieniu. Na inaugurację pojechaliśmy jako zjednoczona drużyna – zdradza junior.

Choć GKM w przedsezonowych typowaniach skazywany był na walkę o utrzymanie, teraz coraz częściej mówi się o tym, że grudziądzanie mogą sprawić psikusa i wyrzucić z najlepszej szóstki któregoś z faworytów. W szeregach zespołu z Hallera 4 panuje jednak spokój.

– Nie mamy też presji na play-offy. Ze spokojną głową podchodzimy do kolejnych spotkań. Trzeba się skupić, żeby w każdym meczu przywozić jak najwięcej punktów, a co to da, to zobaczymy na koniec sezonu – podsumowuje Kacper Pludra.