Kacper Gomólski (kask żółty) i Peter Kildemand
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacper Gomólski nie pokazał się z dobrej strony w pierwszym meczu półfinałowym. Podopieczny Marka Cieślaka przywiózł jedynie cztery punkty i był najsłabszym seniorem w drużynie. 28-latek sam przyznaje, że to właśnie jego oczek zabrakło do zwycięstwa, ale zapewnia, iż mocno przygotowuje się już do kluczowego rewanżu w Ostrowie Wielkopolskim.

 

44:45. Takim wynikiem z perspektywy rybniczan zakończył się pojedynek z Arged Malesą. Zespół Rekinów nie zbudował więc zaliczki przed rewanżem i musi liczyć na zwycięstwo na bardzo trudnym terenie ekipy Mariusza Staszewskiego.

– Zdecydowanie liczyliśmy na lepszy wynik. Nie oszukujmy się, zabrakło moich punktów. Ja patrzę zawsze na te występy pod kątem indywidualnym i gdyby te moje punkty się pojawiły, to byśmy zwyciężyli – mówi nam Gomólski.

Problemem wychowanka gnieźnieńskiego Startu było to, że nie przełożył on dobrej dyspozycji z treningu na zmagania ligowe. Żużlowiec zadowolony był właściwie tylko ze swojej ostatniej gonitwy.

– Na treningu wszystko było dobrze, ale przyszedł mecz i wszystko całkowicie inaczej działało. W pierwszym biegu jechałem ustawiony tak, jak na treningu, ale na torze to wyglądało gorzej. Nie będę się tłumaczył, jednak po upadku motocykl nie nadawał się już do jazdy. Na drugi bieg nie trafiłem z przełożeniami i dopiero w trzecim i czwartym wyścigu coś tam udało się znaleźć. Szkoda, że nie pojechałem całych zawodów tak, jak tego mojego ostatniego biegu – komentuje zawodnik zielono-czarnych.

Jedną z sytuacji, o których dyskutowało się podczas meczu była ta z trzeciego wyścigu. Kacper Gomólski rywalizował w nim o pozycję z Patrickiem Hansenem. Polak po jednym z ataków Duńczyka upadł na tor i został wykluczony.

– Podczas meczu myślałem, że to było słuszne wykluczenie. Potem jak obejrzałem spotkanie w Gorzowie i upadek Krzyśka Buczkowskiego, to dostałem olśnienie jakbym już widział taką sytuację i zmieniłem zdanie. Skoro jednak szef sędziów mówił, że tamta decyzja z Gorzowa była błędna, to pozostaje mi uznać, że to moje wykluczenie było słuszne – stwierdza nasz rozmówca.

Krajowy zawodnik rybniczan pieczołowicie przygotowuje się teraz do rewanżowego pojedynku. Jak się okazuje, podczas kolejnego starcia z Arged Malesą 28-latek będzie dysponował większą liczbą silników.

– Mamy jeszcze kilka treningów. Ja będę miał nowe silniki i spędzę sporo czasu na torze. Popróbujemy, posprawdzamy i liczymy na to, że w Ostrowie będzie lepiej. Mam trochę silników do przejechania i zobaczymy jak to wyjdzie – podsumowuje Gomólski.