Żużel. Kacper Gomólski: Sezon oceniam na trójkę. Jakbym miał cały czas rozmyślać o jednych zawodach, to już dawno powinienem skończyć z jazdą (WYWIAD)

Kacper Gomólski (kask żółty) i Peter Kildemand
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Tegoroczny sezon był trudny dla Kacpra Gomólskiego. Tuż przed rozpoczęciem sezonu zmarł jego ojciec Jacek, który w przeszłości również startował na żużlu, a w teamie syna pełnił rolę mentora. Popularny Ginger pokazał ogromnego ducha walki i początek sezonu miał wręcz rewelacyjny. W kilku spotkaniach był bohaterem swojej drużyny. Jednak druga połowa sezonu nie była udana dla 28-latka, a ROW Rybnik odpadł w półfinale rozgrywek. W rozmowie z naszym portalem zawodnik ocenił swoje tegoroczne występy i współpracę z rybnickim klubem oraz wskazał swojego faworyta do zwycięstwa w finale rozgrywek na zapleczu PGE Ekstraligi.

 

W półfinale eWinner 1. Ligi drużyna z Ostrowa okazała się dla ROW-u Rybnik przeszkodą nie do przejścia. Co zadecydowało, że zarówno w rundzie zasadniczej, jak i w fazie play-off przegraliście pojedynki z nimi?

Byli lepsi – nie da się inaczej odpowiedzieć na to pytanie. Wygrali wszystkie spotkania z nami. Szczególnie ta porażka w półfinale bardziej nas dotknęła. Po prostu nas zlali. Czuję się jakbym nie występował w tych dwóch meczach, ponieważ pojechałem dramatycznie.

Przed meczem rewanżowym zapowiadałeś, że będziesz miał do dyspozycji więcej silników. Chyba nie spisywały się one tak, jakbyś się tego spodziewał, ponieważ zakończyłeś zawody bez zdobyczy punktowej.

Rzeczywiście miałem te silniki, ale trzeba pamiętać, że tor rybnicki a ostrowski to dwie diametralnie różne nawierzchnie. Po treningu w Rybniku byłem zadowolony z tych silników. Sam trener Cieślak powiedział, że fajnie to wygląda ze startów i na trasie. Niestety nie sprawdziło się to w Ostrowie. Możliwe, że te jednostki są dobre, ale nie na taki tor jak w Ostrowie.

W finale zmierzą się zespoły z Krosna oraz wspomnianego Ostrowa. Kto twoim zdaniem ma większe szanse na zwycięstwo?

Patrząc przez pryzmat sezonu, to stawiałbym na Krosno, ponieważ wygrali zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. Jednak widać po półfinale, że Ostrów jest bardzo mocny na swoim torze. Będzie na pewno wyrównany pojedynek.

Wszyscy pamiętamy o wydarzeniu z początku kwietnia i doskonale wiemy, jak trudny był to okres dla Ciebie. Jakbyś ocenił ten sezon w twoim wykonaniu?

Do połowy sezonu mógłbym postawić sobie 4+. Było dużo dobrych spotkań, choć zdarzyło się kilka potknięć. Za pozostałą część sezonu dałbym mocną dwójkę, czyli wychodzi na to, że cały sezon oceniam na trójkę.

Kacper Gomólski ze swoim teamem po świetnej inauguracji sezonu.

Poprzedni sezon umówmy się, był słaby w twoim wykonaniu. Zmieniłeś barwy klubowe i ogólnie chyba można powiedzieć, że zaliczyłeś mały progres. Zaskakująco dobry w twoim wykonaniu był wspomniany początek sezonu. Czym to było spowodowane?

Ciężko mi znaleźć odpowiedź. Tak naprawdę odciąłem się od żużla, odkąd podpisałem kontrakt w Rybniku. Pojechałem do pracy i zaliczyłem kilka treningów. Dopiero od stycznia zacząłem przygotowania do sezonu. I wejście w sezon było dobre. Poznałem bardzo fajnych ludzi w Rybniku, którzy mi pomogli. Na pewno zmiana otoczenia była czymś fajnym i nowym doświadczeniem. Mogę śmiało powiedzieć, że ludzie ze Śląska są bardzo pomocni i życzliwi. Starałem się im odwdzięczyć za to dobrą postawą na torze. Do połowy sezonu wszystko szło całkiem dobrze, lecz później coś przestało grać.

Pewnie nie wszyscy kibice wiedzą gdzie pracowałeś przez zimę.

Pracowałem w Niemczech u swojego sponsora Jasiński BDV, która robi ogrzewania podłogowe. Nauczyłem się fachu, więc jakby ktoś chciał, to śmiało można pisać (śmiech).

W tym roku planujesz jakąś pracę pozasportową?

Raczej nie. Chcę się jak najlepiej przygotować do sezonu. Teraz się tylko na tym skupiam. Całą swoją energię chcę przenieść na dobre przygotowania zarówno fizyczne, jak i sprzętowo. Jestem na tym skupiony i przez zimę dam z siebie 110%.

Niedawno startowałeś na swoim domowym torze w Gnieźnie podczas turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego, gdzie w poprzedniej edycji zająłeś drugie miejsce. Tym razem zakończyłeś rywalizację na półfinale, ale chyba nie możesz być jakoś szczególnie niezadowolony.

Po pierwszych dwóch biegach pomyślałem, że wracamy do punktu wyjścia, czyli jak w końcówce sezonu tak i teraz zawody mi nie pójdą. Jednak szukaliśmy w sprzęcie ustawień. Jechałem na silniku, na którym startowałem na meczu ligowym w Gnieźnie, ale wówczas tor był troszkę inny. Znaleźliśmy receptę dopiero w piątym biegu, gdzie wygrałem. Całkiem nieźle się czułem na tym ustawieniu. Może gdybym miał inne pole w półfinale, to byłoby lepiej. Z tego trzeciego bardzo ciężko było wyjechać. Ogólnie mogę być zadowolony z tych zawodów. Myślę, że nie było siary.

Kacper Gomólski zakończył sezon ligowy ze średnią 1,811 pkt/bieg.

Sezon powolutku dobiega końca. Masz w planach jeszcze jakieś starty w tym roku?

W sobotę wystartuję w Zielonej Górze podczas Memoriału Rycerzy Speedwaya. W niedzielę jadę w Indywidualnych Mistrzostwach eWinner 1. Ligi w Gdańsku. Nie wiem jakim cudem się tam dostałem. Po rundzie zasadniczej byłem w czołowej piętnastce, więc udało mi się dostać. Powiedziałem sobie, że po półfinałach nie dałbym sobie tego miejsca, ale trzeba jechać i pokazać się z dobrej strony.

Jakie masz plany na przyszły sezon? Były już jakieś rozmowy z prezesem Krzysztofem Mrozkiem w kontekście pozostania w drużynie czy masz już w głowie jakiś plan i chciałbyś zmienić otoczenie?

Tak naprawdę od meczu w Ostrowie nie miałem kontaktu z prezesem Mrozkiem, więc na razie nie wiem, co ma w planach. Tyle mogę powiedzieć co do Rybnika. Z innymi drużynami nie można rozmawiać, jest cisza transferowa. Dopiero będziemy rozmawiać w trakcie okienka (śmiech).

A czujesz, że chciałbyś zostać w przyszłym roku w Rybniku?

Czuję się w Rybniku całkiem nieźle. Co by nie było i mówili na prezesa, to jednak dużo mi pomógł. Wiadomo, ma też swoje za uszami. Jak zawodnicy nie jadą, to czasami opieprz się należy. Dobrze to rozumiem. Tak było w sumie tylko po dwóch meczach z Ostrowem. Nie raz prezes dzwonił po meczach i gratulował. Jeśli o mnie chodzi, to chętnie bym został. Bardzo mi się podoba klimat w Rybniku. Kibice również bardzo mi pomogli. Na początku sezonu miałem tam mocne wsparcie. Przy okazji chciałbym ich bardzo, bardzo przeprosić za to, że nie wyszedłem do kibiców w Ostrowie. Jest mi głupio, że tego nie zrobiłem. Moja jazda w niedzielę była tak tragiczna, że wolałem sobie oszczędzić tego wstydu. Na szczęście po tych zawodach przyszedł nowy dzień i nowe możliwości a życie toczy się dalej. Jakbym miał cały czas rozmyślać o jednych zawodach, to już dawno powinienem skończyć z jazdą.

Rozmawiał DOMINIK NICZKE