Kacper Gomólski. fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Kacper Gomólski bardzo pozytywnie zaskakuje na początku sezonu 2021. 28-latek poprowadził rybnicką drużynę do okazałego triumfu w meczu z Cellfast Wilkami Krosno, miał spory wkład w wywiezienie przez Rekiny punktu ze stadionu Zdunek Wybrzeża Gdańsk, a także pewnie awansował do kolejnej rundy indywidualnych mistrzostw Polski. W rozmowie z naszym portalem gnieźnianin zdradza przyczyny tak świetnej dyspozycji, mówi o żonglowaniu silnikami w pierwszych imprezach sezonu, a także opowiada o wsparciu taty w parku maszyn.

Rozmowy nie mogę nie zacząć od pytania o to, jak się czujesz po tym nietypowym incydencie w parku maszyn. Przez drobny uraz odpuściłeś ostatni start w ćwierćfinale IMP…

Tak, to prawda. Przed moim czwartym biegiem, idąc do szatni, lekko poślizgnąłem się na laczku od buta. Źle stanąłem i coś mi przeskoczyło w kolanie. Teraz wszystko jest już w porządku.

Jakieś badania przechodziłeś, czy nie były one potrzebne?

Ja wiedziałem od razu co tam się stało. Czasami tak mam z tym kolanem, że mi coś przeskoczy i muszę chwilę odpocząć. Nie ma się co martwić, mój występ w niedzielę jest niezagrożony. Zresztą ja już pojechałem mój czwarty wyścig z tym urazem. Wtedy miałem dziewięć punktów i nie miałem pewności co do awansu, więc wolałem odjechać ten czwarty bieg, mieć spokój i odpuścić ostatni start.

W Rawiczu zająłeś 3. miejsce i przywiozłeś 11 punktów. To kolejne zawody, które możesz zaliczyć do tych bardzo udanych…

Dzień przed turniejem wyciągnęliśmy z motocykla poprzedni silnik i wrzuciliśmy ten, na którym ostatecznie się ścigałem. Spisywał się nieźle i to mnie cieszy, bo chciałem go spróbować właśnie w takich zawodach na nieco innym torze. Ten ruch wykonaliśmy trochę w ciemno i to się opłaciło. Jechało mi się bardzo dobrze. Cieszy też to, że ten silnik dobrze spisywał się na trasie. W tym pierwszym wyścigu na wejściu w łuk byłem tak naprawdę ostatni i miałem sporo do nadrabiania. Musiałem się trochę przebijać, to się udało, więc jestem zadowolony.

Wszedłeś w sezon niemal perfekcyjnie. Odjechałeś świetne mecze z Cellfast Wilkami Krosno i Zdunek Wybrzeżem Gdańsk. Co sprawia, że jesteś na początku rozgrywek tak szybki?

Na pewno pomogła mi zmiana otoczenia. Poznałem sporo nowych ludzi i mogę powiedzieć, że ten powiew świeżości mi służy. W kwestii silników to w sumie dużo nie zmieniłem, bo dokupiłem jeden nowy, na którym jechałem w Gdańsku pierwsze trzy biegi. Poza tym wszystko jest po staremu. Może w nowym miejscu głowa inaczej pracuje. Wiem też, że tata czuwa nade mną. Wszystko to sprawia, że idzie mi teraz całkiem nieźle.

A powrót do pracy z trenerem Markiem Cieślakiem również ma wpływ na to znakomite rozpoczęcie sezonu?

Tak się złożyło, że wróciłem pod skrzydła trenera i zacząłem jechać. Trener w wielu sprawach jest bardzo pomocny. Ważne na pewno były trochę inne przygotowania przed sezonem. Zmieniłem też team, teraz jest on bardzo rodzinny i wiem, że nic z warsztatu nie wychodzi. To mnie bardzo cieszy, bo mam w sobie taki wewnętrzny spokój.

Jakie cechy trenera powodują, że czujesz się w jego zespole tak dobrze?

Mogę powiedzieć, że trener Cieślak ma zupełnie inne podejście niż każdy inny trener. Przede wszystkim potrafi podejść do zawodnika bardzo indywidualnie. Nie jest jednak też tak, że nagle zacząłem jechać tylko dzięki trenerowi. Pojechałem do pracy do Niemiec, trochę się odciąłem od żużla, nie wchodziłem chociażby na żadne portale. Wiele rzeczy się złożyło na taki dobry dla mnie scenariusz.

Można przeczytać opinie, że ta Twoja forma bierze się stąd, że trafiłeś jeden bardzo dobry silnik i, że skończy się wraz z pierwszym serwisem. Z tego co jednak mówisz, to nie w silnikach jest klucz do Twojej świetnej dyspozycji…

Oczywiście w żużlu jest tak, że jak silniki jadą dobrze, to głowa dobrze pracuje i odwrotnie. Czasem jest też tak, że na co nie wsiądziesz, to dobrze jedziesz i na razie tak trochę jest w moim przypadku. Ja mogę otwarcie powiedzieć, że w Rybniku jechałem na jednym silniku, potem, jak już mówiłem, w Gdańsku przez trzy biegi jechałem na innym, bo tamten był trochę poobijany, i wróciłem do tego z Rybnika. Teraz wystartowałem na kolejnym i też było dobrze. Mam więc trzy silniki, które jadą naprawdę fajnie. Opiniami natomiast się nie przejmuję i będę robił swoje.

Przyznajesz, że po tych trudnych chwilach czujesz wsparcie taty w parkingu. Masz taką dodatkową motywację, aby sprawić, żeby tata gdzieś tam na górze się uśmiechnął?

Czuję, że tata jest z całą naszą rodziną przez cały czas. W parkingu można wyczuć jego obecność. Po tym pierwszym meczu pisałem z Krzysztofem Cegielskim i dostałem od niego taką wiadomość, że tata pięknie przez cały mecz puszczał za mnie sprzęgło, ale w tym czternastym biegu to już przesadził. Śmiejemy się, że tata dalej tutaj z nami ciężko pracuje i z tym sprzęgłem pomaga. Z wyników na pewno się cieszy.

Patrząc na Twoją jazdę, kluby mogą coraz poważniej myśleć o odzywaniu się do Ciebie z pytaniami o pełnienie roli gościa. Jakieś telefony otrzymałeś już w tej sprawie?

Mogę powiedzieć tyle, że póki co śpię spokojnie.

Już w niedzielę czeka Cię kolejne spotkanie ligowe. ROW Rybnik zmierzy się z Orłem Łódź. Z jakim nastawieniem udacie się na to spotkanie?

Przede wszystkim wraca do nas Michael Jepsen Jensen i to jest dla nas bardzo duży plus. Wiemy, że nasza siła wzrasta i z Michalem w składzie na pewno czujemy się pewniej. Reszta również radzi sobie bardzo dobrze, więc jedziemy na ten mecz z nadziejami. Na pewno ten mecz będzie zacięty, bo Orzeł dawno u siebie nie przegrał. Wiemy jednak na co nas stać. Przed sezonem wyznaczyliśmy sobie cel, aby awansować do play-offów i będziemy robić wszystko, aby ten plan zrealizować.

A jakie Ty masz wspomnienia z łódzkiej Moto Areny?

W zeszłym roku tam nie startowałem, ale ogólnie mogę powiedzieć, że jest to fajny tor. Jest sporo ścieżek i trzeba być szybkim żeby zarówno odpowiednio bronić się przed rywalami, jak i ich atakować. Wcześniej nie miałem tam jakichś świetnych wyników, ale tak to bywa. Raz jest lepiej, a raz gorzej. Ja liczę, że w Łodzi potwierdzę swoją dobrą dyspozycję.

Dziękuję za rozmowę.

Dzięki również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA