Joe Screen charakteryzował się tzw. "frędzlami" na kevlarze
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Anglik Joe Screen przez lata z powodzeniem ścigał się dla zespołu Włókniarza Częstochowa. To właśnie na stadionie w Częstochowie przeprowadził w 1995 roku słynny atak, którym zapewnił Lwom zwycięstwo nad zespołem Stali Gorzów.

– Tak naprawdę to czekałem na odpowiedni moment, żeby znalazło się między rywalami trochę miejsca i żebym mógł tam jakoś wjechać. Wiedziałem doskonale, że to był bardzo ważny wyścig dla klubu, więc dałem z siebie wszystko. Teraz ten bieg jest niejako ikoną żużla. Wygrałem ten wyścig, co dało Włókniarzowi zwycięstwo w całym meczu. Trzeba pamiętać jednak o tym, że miałem jeszcze kilka ciekawych i udanych wyścigów zdecydowanie wcześniej. To nie był  tylko ten jeden. Generalnie to był świetny czas, chętnie wspominam tamte lata i tęsknię za Polską oraz Częstochową – mówi były reprezentant Anglii. 

Joe Screen (z lewej) i Sebastian Ułamek.

Jak się okazuje, Joe Screen nie trafiłby do polskiej ligi, gdyby nie były mistrz świata, Peter Collins. To za sprawą byłego żużlowca Brytyjczyk pojawił się pod Jasną Górą.

– Tak, w Częstochowie się znalazłem za sprawą Petera Collinsa. Rok wcześniej grupka zagranicznych żużlowców decydowała się na Polskę, między innymi Todd Wiltshire, czy Jimmy Nilsen. Pomagał nam we wszystkim Peter Collins i to on  mnie namówił. Nie chcę powiedzieć, że w tamtych czasach liga polska nie była najlepsza, ale startowało w niej wielu obcokrajowców. Ja podpisałem kontrakt z Włókniarzem Częstochowa i muszę przyznać, że mocno się obawiałem i byłem przestraszony, ponieważ nigdy wcześniej nie jeździłem w Polsce. Ludzie okazali się jednak bardzo mili. Szkoda, że nie mogłem spędzać tam więcej czasu, ponieważ przylatywałem tak naprawdę tylko na zawody i od razu po nich leciałem z powrotem do domu. W latach 90. podróże nie były zbyt przyjemne. Spędzało się w nich mnóstwo czasu i po każdej byłem zmęczony. Dużym problemem było również porozumiewanie się. Wtedy niewiele osób mówiło po angielsku, a ja – wiadomo – nie znałem polskiego. Jakoś jednak z meczu na mecz, komunikacja się poprawiała – kontynuuje Screen. 

Joe Screen zasłynął również akcją z jednego z turniejów Grand Prix. W Bydgoszczy Brytyjczyk blokując jednego z rywali próbował pomóc swojemu rodakowi, Markowi Loramowi.

– To prawda, tak było. Cóż mogę powiedzieć po latach? To proste – jeśli twój kumpel miałby szansę na wygraną, to zawsze w jakiś sposób starałbyś mu się pomóc. Ja to zrobiłem w taki, że przyblokowałem innego zawodnika. On na moim miejscu zrobiłby na pewno to samo. Ale piwa mi za to wtedy nie postawił – podsumowuje ze śmiechem w rozmowie z Lee Asbym, Joe Screen.