Żużel. Jednodniowy SoN to dobre rozwiązanie? „Zawody powinny być tak organizowane, żeby wygrywał najlepszy”

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Zastąpienie BSI przez Discovery przyniosło nie tylko powrót Drużynowego Pucharu Świata, ale również pewne zmiany w Speedway of Nations. Tymi najważniejszymi nowinkami są rezygnacja z turnieju dwudniowego, oraz dopuszczenie do zmagań trzeciego seniora zamiast juniora. W opinii Rafała Dobruckiego system wciąż nie jest perfekcyjny, ale wprowadzono w nim dobre korekty.

 

Do tej pory finałowe zmagania w SoN składały się z aż 44 wyścigów. Zespoły zbierały punkty pierwszego i drugiego dnia zmagań. Potem 2 i 3 najlepsza ekipa ścigała się o miejsce w finale barażowym, a 1 miała pewne miejsce w finale. O złocie decydował ostatni wyścig drugiego turnieju.

– Formuła, która była stosowana do tej pory, raczej wymagała zmian. Jeżdżenie tak naprawdę dwóch dużych imprez po to, żeby zostać lub nie zostać zwycięzcą w jednym wyścigu, chyba je wymusiło. Czy kolejne regulacje będą lepsze? Sądzę, że w pewien sposób tak. Przede wszystkim chodzi o zaangażowanie tych zawodników. Myślę, że tyle wyścigów, ile było w poprzednich edycjach, można było odbierać, jako taki „poligon”, nawet za długi – mówi Rafał Dobrucki w rozmowie z serwisem polskizuzel.

Dotychczasowa formuła wybitnie nie sprzyjała Biało-Czerwonym. Szczególnie mocno polscy kibice mogli to odczuć podczas tegorocznych zmagań w Manchesterze. Polacy po fazie zasadniczej mieli na koncie 74 punkty, a Brytyjczycy 64. Wyspiarze zdołali przebrnąć przez baraż oraz wykorzystać nieporozumienie duetu Bartosz Zmarzlik-Maciej Janowski i sięgnęli po złoto.

– Podczas tych wszystkich biegów ustawienia, czy inne warunki, mogą się zmieniać. I tak to jest loteria. Wydaje mi się, że te zawody powinny być tak organizowane, żeby wygrywał najlepszy, a nie znaczenie miał jeden wyścig, decydujący o wszystkim. W tym przypadku główny wpływ na wynik może mieć przypadek losowy. Zawsze będą jakieś „ale”. Oczywiście telewizja i organizatorzy chcą robić wszystko, żeby te emocje były do samego końca. Trzeba się do tego przyzwyczaić – zaznacza opiekun polskiej kadry.

Przed rywalizacją o miano najlepszej reprezentacji na świecie sporo dyskutowano także o konieczności wystawiania zawodnika U-21 pod trzecim numerem. Najczęściej wyglądało to tak, że szkoleniowcy wystawiali tych zawodników w „najbezpieczniejszych” momentach. Zazwyczaj wchodzili oni do rywalizacji w bardzo późnym etapie zawodów i pojawiali się na torze tylko raz.

– My byliśmy w nieco uprzywilejowanej sytuacji, bo mamy bardzo dobrych juniorów. Jeśli natomiast chodzi o to z punktu organizacji i samego pomysłu, to nie było to najciekawsze rozwiązanie ponieważ junior na tych zawodach nie zyskiwał niczego. Rywalizacja z zawodnikami najwyższej klasy, w wyścigu trzeciej, czwartej, czy często piątej serii powodowała, że ten młodzieżowiec – z zasady mniej doświadczony – był „niewjechany” w tor i nowy w całym towarzystwie – wyjaśnia szkoleniowiec.

– Często był to jego debiut w imprezie tej rangi, więc generalnie oprócz pojawiającego się stresu, ciężko było coś z tego wyciągnąć. Generowało to głównie ryzyko, ponieważ zawodnik wyjeżdżał w którejś serii na tor, którego nie znał, a większość jego rywali była już „wjeżdżona”. Oczywiście można byłoby spróbować wystawić młodzieżowca w pierwszym wyścigu. Jeśli prześledzimy sobie historię, to raczej zdarzało się rzadko. Muszę jednak powiedzieć, że taki plan był jeszcze nawet w tym roku, lecz zostało to zweryfikowane – kontynuuje.

W czterech dotychczasowych finałach SoN Polskę reprezentowali: Maksym Drabik (dwukrotnie), Dominik Kubera i Jakub Miśkowiak. Od sezonu 2022 szkoleniowcy kadr narodowych będą mogli wystawić dowolnego zawodnika pod numerem „3”.

– Uważam, że to jest dla juniora duży stres i nie wnosi niczego, oprócz ryzyka dla niego samego oraz innych uczestników zawodów. Ktoś „niewjechany”, wyjeżdżając w późnej fazie zawodów, nie ma żadnych kłopotów i aż takich obaw, jeśli tor jest w porządku. Jeżeli natomiast owal jest trudny lub bardzo trudny i sprawia kłopoty nawet zawodnikom, którzy tam regularnie co kilka wyścigów startują, to z pewnością często junior wpuszczony później na takie „pole minowe”, miewa duże kłopoty i generuje pewne ryzyko. Popieram zatem wprowadzenie do składu innego zawodnika, bardziej doświadczonego. Wyjątkiem mogłaby być sytuacja, w której junior miałby obowiązek startu w przynajmniej trzech lub czterech wyścigach podczas takich zawodów. Wtedy ta formuła miałaby sens dla wszystkich zawodników w każdym zespole, również dla młodzieżowców. Uważam, że do tej pory obowiązujący regulamin, z jednym obowiązkowym wyścigiem dla juniora, to złe rozwiązanie – ocenia Dobrucki.

Przypomnijmy, że gospodarzem tegorocznego SoN będzie Esbjerg. Finałowe zawody w Danii zaplanowano na 30 lipca.