Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Reprezentacja Polski w składzie Bartosz Zmarzlik, Maciej Janowski i Jakub Miśkowiak w niedzielę zdobyła srebrne medale mistrzostw świata Speedway of Nations. Polacy w wielkim finale przegrali z Brytyjczykami, a decydujący o losach rywalizacji był moment z pierwszego okrążenia, kiedy upadł Maciej Janowski. – iedziałem, że Dan Bewley będzie gdzieś tam próbował się napędzać po płocie, więc od razu chciałem tę ścieżkę zająć – tłumaczył po zawodach lider Betard Sparty Wrocław.

 

– Jak widać po nas, daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy do końca. Na gorąco mam milion myśli, że chciałbym ten bieg pojechać od razu jeszcze raz i wszystko inaczej rozegrać. Wiedziałem, że Dan Bewley będzie gdzieś tam próbował się napędzać po płocie, więc od razu chciałem tę ścieżkę zająć. Troszkę wciągnęło mnie, jak było widać, w tym drugim łuku i tyle. Nie ma co rozpamiętywać, daliśmy z siebie wszystko, choć z mojej strony troszeczkę nie było to wystarczająco – powiedział Maciej Janowski w rozmowie z Łukaszem Benzem z Canal+.

– Jak zaczęło mnie wciągać, to miałem na tyle prędkości, że zacząłem zbliżać się do Bartka i nie chciałem w niego wjechać. Trochę ująłem gazu, ale później motocykl nie mógł się stamtąd wygrzebać i upadłem. Ciężko przewidzieć, co się stanie w tym miejscu na torze – przyznał żużlowiec.

Maciej Janowski nie chciał też zwalać winy na specyficzny regulamin. – Oczywiście, mogę teraz powiedzieć, że powinienem pojechać inaczej,  ale to nic nie da. Przepisy są, jakie są, po co gdybać? – dodał wrocławianin.