Żużel. Jakub Jamróg: To nie był ultraczysty atak, ale nie faulowałem. Do Łodzi miałem podwózkę (WYWIAD)

fot. media klubowe Zdunek Wybrzeża
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Jakub Jamróg był jednym z bohaterów sobotniej potyczki Zdunek Wybrzeża Gdańsk z Orłem Łódź. Podopieczny Eryka Jóźwiaka wywalczył w zawodach 11 punktów z dwoma bonusami i wraz z Wiktorem Kułakowem poprowadził drużynę do bardzo cennego zwycięstwa. W pomeczowym wywiadzie tarnowianin opowiedział nam o kontrowersyjnych wydarzeniach z piętnastej gonitwy, a także zdradził, że miał małe problemy z dotarciem na łódzką Moto Arenę.

 

Wygrywacie z Orłem Łódź po bardzo emocjonującym spotkaniu i wciąż jesteście w grze o fazę play-off. Po tej serii nieudanych meczów taka wygrana za trzy punkty z pewnością jest dla Was bezcenna…

Zdecydowanie tak. Po tym meczu w Ostrowie mieliśmy bardzo dużo rozmów. Bardzo się cieszę, że nasz menedżer w odpowiedni sposób podchodzi do tych wszystkich ciężkich tematów. Było dużo spokoju przez te ostatnie dni i to też chcieliśmy wprowadzić do zespołu podczas meczu w Łodzi. Myślę, że to zaprocentowało. Było trochę przeciwności losu, bo ja i kolega z zespołu ledwo dotarliśmy na zawody, ale spięliśmy się i podołaliśmy zadaniu.

Opowiedz zatem trochę o tych problemach. Były korki na drodze do Łodzi czy coś innego Was zatrzymało?

Mieliśmy dwie awarie samochodów. Jedna przydarzyła się naszemu juniorowi i jedna mi. Ja miałem 40 kilometrów do stadionu gdy samochód padł. Na szczęście po czterech latach spędzonych w klubie z Łodzi pozostało mi masę dobrych kontaktów. Bardzo więc dziękuję za pomoc, bo błyskawicznie udało się zorganizować transport, dzięki któremu w ogóle w tym meczu pojechałem.

Czyli krótko mówiąc, miałeś niespodziewaną podwózkę tuż przed meczem…

Tak dokładniej to podwiózł mnie Tomek Zywertowski. Po tych latach w Łodzi dalej utrzymujemy bardzo dobry kontakt. Auto pożyczył z kolei Grzegorz Hryniewicz. Po zawodach jeszcze zostałem odwieziony do domu, więc naprawdę mogę się tylko cieszyć, że w Łodzi mam tylu pomocnych znajomych. Jest tam mnóstwo świetnych ludzi i dziękuję im za te ostatnie wydarzenia.

Widać było, że ta podwózka dobrze Cię nastroiła na spotkanie, bo Ty, podobnie jak reszta drużyny, bardzo dobrze wszedłeś w ten pojedynek. Co sprawiło, że ten Wasz początek był tak dobry, a po gospodarzach nie było widać tego, iż mają atut toru?

Miałem bardzo nerwowy dzień, więc te chwile przed meczem były mocno stresujące. Jak się jednak okazało, dobrze to wszystko na mnie podziałało. Na mecz trzeba być zawsze odpowiednio nastawionym, ale widać, że i takie sytuacje się zdarzają. Ja dostałem świeże silniki po serwisie i trochę podpytałem w środowisku o ustawienia na ten tor, bo akurat ten łódzki tor był mi obcy do tej pory. Okazało się, że te wskazówki były dobre, bo od pierwszych biegów zatrybiło. Nie trzeba było dużo szukać i wyszły naprawdę dobre zawody.

Indywidualnie przywiozłeś 11 punktów z dwoma bonusami. Jest więc pełne zadowolenie po tym spotkaniu ze swojej postawy?

Wiadomo, że zawsze może być lepiej i pewne elementy do poprawy są. Bardzo cieszą te silniki, o których mówiłem wcześniej. Właściwie zaraz po serwisie tak dobrze jadą. Byłby niesamowity ból gdybyśmy znów stracili zwycięstwo i nie zdobyli tych trzech punktów, więc ten wynik drużyny jest dla mnie najważniejszy.

Bardzo istotny był wyścig trzynasty. Wraz z Wiktorem Kułakowem wygraliście podwójnie i wyprowadziliście zespół na czteropunktowe prowadzenie przed biegami nominowanymi.

Oczywiście. Po tym biegu pojawiło się nieco spokoju. Przewaga przed tymi kluczowymi biegami zawsze jest bardzo ważna. Byliśmy jednak skupieni. Mieliśmy ostatnio takie sytuacje, że te ostatnie wyścigi nam nie szły i zależało nam na tym, żeby tutaj było zupełnie odwrotnie.

Najwięcej po spotkaniu mówiło się natomiast o tej sytuacji z piętnastego wyścigu, w której starłeś się z Marcinem Nowakiem. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

W tym biegu nie wyszedł mi start, potem przyciąłem i chciałem wyjść jak najbardziej do przodu. Ja często tak jeżdżę w sytuacjach gdy start nie jest najlepszy. W tej sytuacji w ogóle nie widziałem Marcina. Jak oglądałem powtórki telewizyjne, to już kompletnie nie wiedziałem o co chodzi wszystkim komentującym, bo dla mnie to troszkę wyglądało to tak, jakby to Marcin się na mnie nadział. Oczywiście nie był to ultraczysty atak, ale też nie faulowałem. Sędzia uznał, że nie było tu faulu i ja bym na tym dyskusję zakończył. Wiadomo, że ludzie będą się dopatrywali różnych rzeczy, ale tak zawsze jest przy wyrównanym wyniku. Pewnie gdyby nie był to tak istotny bieg, to tematu by nie było.

Ta sytuacja i nie tylko pokazała, że byliście bardzo walecznie nastawieni na ten mecz. Ostatnio rozmawiałem z prezesem Tadeuszem Zdunkiem i on mówił, że to, czego Wam brakuje, to odkręcania o 25 proc. bardziej manetki gazu. O tej większej waleczności faktycznie sporo rozmawialiście przed meczem?

Dużo rozmawialiśmy i w stu procentach podpisuję się pod słowami prezesa, który mówił też, że w drużynie będzie teraz dużo spokoju. Nie ma co ukrywać, że w meczu z Ostrowem uciekła nam bardzo fajnie wypracowana przewaga. Ja to też biorę na klatę. Nie narzekałem, zabrałem się do pracy i znalazłem przyczynę gorszego występu. Okazało się, że wina nie leżała tylko we mnie, choć oczywiście też, ale również w sprzęcie, bo mój tuner potwierdził, że motocykl miał pewien technologiczny problem w ostatnich dwóch biegach. Myślę, że ten spokój, o którym już wspominałem bardzo nam pomógł.

Teraz przed Wami dwuetapowa rywalizacja z Cellfast Wilkami Krosno. Patrząc na to, jak ta drużyna spisuje się w tym sezonie, to mogą być dla Was bardzo wymagające spotkania…

Wilki są świetną ekipą. Po tych wzmocnieniach naprawdę wyglądają mocno i trudno ich zatrzymać. W Krośnie też jest bardzo specyficzny tor. Wielu zawodników narzeka, że rzadko tam jeździ i potem ma problemy. Ja jestem w o tyle dobrej sytuacji, że mieszkam dość blisko Krosna, więc często jeżdżę tam w różnych turniejach eliminacyjnych. Właśnie w środę tam będę na kolejnej rundzie IMP, podobnie jak Krystian Pieszczek.

Czyli będziecie tam badać teren?

Postaramy się. To będzie taki wstęp do tego meczu. Miejmy nadzieję, że dobrze ten grunt zbadamy i przekażemy kolegom fajne wskazówki.

Dziękuję za rozmowę.

Dzięki również.

Rozmawiał BARTOSZ RABENDA