Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Częstochowa jest jednym z tych miast, w którym żużel nie jest jedynym bardzo chętnie oglądanym przez kibiców sportem. W ostatnich latach wielu fanów wspiera również Raków Częstochowa. Piłkarski klub znakomicie się rozwija i z sukcesami występuje w PKO Ekstraklasie. Jak przyznaje sternik Lwów, pomiędzy ekipami nie ma jednak żadnych niesnasek, a działacze potrafią sobie pomagać.

 

Piłkarski klub z Częstochowy w ostatnich latach dołączył do grona najlepszych zespołów w kraju. W sezonie 2020/2021 Raków wywalczył wicemistrzostwo kraju i sięgnął po Puchar Polski. W tym roku zespół Marka Papszuna również jest w grze o triumf w PKO Ekstraklasie. Na ten moment zajmuje 3. miejsce w rozgrywkach i traci cztery oczka do liderującego Lecha Poznań.

– Bardzo dobrze żyjemy ze sobą. Myślę, że kompletnie nie ma rywalizacji między nami. Nieraz ona wychodzi ze środowisk kibicowskich, ale na jednym i drugim stadionie kibice się pokrywają w 80-90 procentach. Te osoby zmieniają tylko szaliki. Ja mam bardzo dobre relacje z władzami Rakowa – mówił Michał Świącik w programie Trzeci Wiraż na antenie nSport+.

W przypadku dwóch klubów z jednego miasta taka sytuacja wcale nie jest często spotykana. Działacze rywalizują chociażby o dotacje z budżetu miasta czy przyciąganie kibiców na trybuny.

– Osobą, która poinformowała mnie o ewentualnej możliwości starania się dla pieniądze dla żużla, tak jak teraz piłka ma dostać po sześć milionów na każdy klub ekstraklasowy i dwa na pierwszoligowy, był prezes Wojciech Cygan. Jest on teraz wiceprezesem PZPN-u do spraw profesjonalnego uprawiania piłki nożnej. Te relacje więc muszą być dobre. Jesteśmy umówieni na kawę i chcemy jeszcze o czymś poinformować. On kibicuje Włókniarzowi, a ja Rakowowi – podsumował szef biało-zielonych.