Było dosłownie o włos od sensacji – niespodziewanie to Cellfast Wilki Krosno dyktowały warunki na Stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie. Dopiero w ostatnim wyścigu miejscowi zawodnicy przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, choć przyjezdni mogą mówić o sporym pechu. Defekt Andrzeja Lebiediewa prawdopodobnie pozbawił krośnian dwóch ligowych punktów.
Z postawy swojej drużyny zadowolenia nie kryje Ireneusz Kwieciński, szkoleniowiec Cellfast Wilków. – Jestem bardzo zadowolony z drużyny, która pokazała charakter i że niestraszna jest jej PGE Ekstraliga. Drużyna zmierzała do wygranej, ale niestety stało się nie tak jak chcieliśmy. Teraz szukamy okazji do przygotowań u siebie, żeby zainaugurować sezon zwycięstwem – mówi trener w rozmowie z speedwayekstraliga.pl
Krośnianie dobrze weszli w spotkanie. „Byki” ani przez moment nie mogły złapać oddechu, a zwycięstwo dosłownie wyszarpały w ostatniej gonitwie dnia. – To wynikało z tego, że spotkały się dwie drużyny o podobnym potencjale. Nie da się wtedy wszystkich biegów wygrywać w cuglach. Jeśli źle wyjedzie się ze startu albo wybierze złą ścieżkę, to zaraz czyha rywal. Drużyny były wyrównane, stąd bierze się jazda na styk – tłumaczy Kwieciński.
Nie sprawdziły się zatem przewidywania wielu ekspertów mówiące o tym, że będzie to jednostronny pojedynek na korzyść drużyny z Leszna. – Gdyby po jednej ze stron byli dużo lepsi zawodnicy, to mecz byłby pod ich dyktando. Okazało się jednak, że Krosno jest mocną drużyną i na trudnym, leszczyńskim terenie potrafiło sobie dobrze poradzić. My nie jesteśmy od tego, żeby pięknie przegrywać. Nie można jechać tak sezonu. Nikt nie może mówić, że tworzyliśmy piękne widowiska, a potem pięknie przegrywaliśmy. Dla nas najważniejsze są punkty – mówi szkoleniowiec.
Beniaminek może mówić o sporym pechu – tuż przed metą, na prowadzeniu defekt zanotował Andrzej Lebiediew. To prawdopodobnie sprawiło, że goście w końcowym rozrachunku okazali się nieznacznie gorsi. – Niestety, doszło do awarii gaźnika. Złośliwość rzeczy martwych. Ten nieszczęsny defekt zabrał nam trochę punktów. Do 15. biegu było dobrze, ale tam ulegliśmy rywalom i całe spotkanie minimalnie, ale jednak jest przegrane. Można było wyciągnąć coś więcej, ale generalnie pierwszy mecz pokazał, że jest moc – przyznaje.
CZYTAJ TAKŻE:
Żużel. Kolejna bijatyka na Wyspach! „To musiało być dla niego trudne, że objechał go grubas”
Żużel. Gleb Czugunow: W Grudziądzu nie ma dużej presji. Doyle dał się sprowokować
Żużel. Wrócił po trzech miesiącach na tor. „Nie jestem zdenerwowany, wręcz przeciwnie”
Żużel. Mistrzowie zatrzymali Cierniaka! Menadżer chwali zawodnika
Żużel. Niemiec docenia współpracę z psychologiem. „To był dla mnie duży krok”
Żużel. W Lesznie są tym przerażeni! Będą pustki na trybunach?
Żużel. Promotor zadzwonił do niego… przy montowaniu routera. Teraz wygrywa z Janowskim!
Żużel. „PRAWIE JAK DERBY, czyli ŻUŻLOWE BOJE LESZNO – WROCŁAW” Część 3