Żużel. Ian Sinderson, firma ATPI: Jestem fanem żużla. Świetnie, że udało się pomóc Woffindenowi, Lambertowi i Fricke’owi (WYWIAD)

Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Angielska firma ATPI, działająca w branży turystyczno- eventowej, od kilku lat coraz mocniej angażuje się we wspieranie sportu żużlowego. O tym, skąd zaangażowanie w speedway i jak przekłada się ono na wizerunek firmy w rozmowie z jej prezesem, Ianem Sandersonem.

Ian, powiedz, jak to się stało, że tak znana firma jak ATPI zaangażowała się w sport żużlowy?

Naszą aktywność przy żużlu zaczęliśmy w sezonie 2009. Wtedy byliśmy zaangażowani przy zespole Belle Vue. Chcieliśmy się wtedy pokazać jako firma, która może być w sporcie pomocna pod kątem organizacji różnego rodzaju wydarzeń sportowych. To był początek. Od tego się zaczęło. Obecnie można powiedzieć, że w promocję naszej firmy i naszej nowej idei taptrip.com, służącej pomocy ludziom sportu w organizowaniu wydarzeń czy podróży, będą zaangażowani Tai Woffinden, Robert Lambert oraz Max Fricke.

Od pewnego czasu ATPI wspomaga również żużlową reprezentację Wielkiej Brytanii…

To prawda. Jesteśmy pod wrażeniem wizji jaką ma Rób Painter, aby odbudować reprezentacyjny żużel. Podobnie jak w przypadku zawodników, reprezentacja będzie promowała serwis taptrip w sezonie 2021.

A Ty osobiście, kiedy poznałeś i pokochałeś żużel?

Po raz pierwszy byłem na żużlu w roku 1975. Na zawody zabrał mnie wtedy tato. Pamiętam , że to był czwartek i był to mecz Sheffield. Oczywiście, jak wielu innych, ujął mnie warkot motocykli, charakterystyczny zapach, skóry, no i samo ściganie oczywiście. 

W Polsce o ATPI było w zeszłym roku głośno jako o firmie, która pomogła w okresie pandemii dolecieć Taiowi Woffindenowi z Anglii do Polski…

Tak rzeczywiście było. Znacznie pomogliśmy w tej podróży. Taka organizacja to właśnie specjalność naszej firmy. Odpowiednie przygotowanie wyjazdu, lotu i sprostanie najtrudniejszym wyzwaniom to po prostu nasza praca. Na co dzień obsługujemy obecnie pięć klubów piłkarskiej Premier League, więc praktyki nam nie brak. W minionym roku tym „słynnym” lotem do Polski oprócz Taia lecieli także Dan Bewley oraz Max Fricke. Fajnie, że udało nam się pomóc, pomimo iż praktycznie lotów wówczas nie było. 

Oprócz tego, sponsorujecie zawodników indywidualnie. Jakie są kryteria wyboru żużlowców, którym pomagacie ?

Jak mówiłem wcześniej. Wspieramy Taia Woffindena, Roberta Lamberta oraz Maxa Fricke’a. Jeśli chodzi o kryteria, to ciężko jednoznacznie powiedzieć. Na pewno ta trójka wpisuje się w naszą koncepcję marketingową. Mamy dzięki temu możliwość obecności naszego brandu w TV oraz oczywiście promocję poprzez social media zawodników. 

Ostatnio dość niespodziewanie byliście sponsorem zawodów rozgrywanych w… Australii. Skąd taki pomysł ?

W tym wypadku chcieliśmy sprawdzić oglądalność sportu poprzez naszą witrynę internetową. Nie bez znaczenia był fakt, że zaangażowany w zawody był Jason Crump, z którym też współpracujemy. 

Jason Crump. fot. Jarosław Pabijan

Ian, zaangażowanie w żużel przekłada się na rozpoznawalność marki, czy może też przynosi inne korzyści dla firmy?

Powoli zaczynamy widzieć i odczuwać korzyści. Zaangażowanie w żużel wykorzystujemy do promowania marki w różnych nowych miejscach. Żużel, jako dyscyplina, jest widowiskowy i jest na pewno dobrym narzędziem reklamowym. Mamy nadzieję, że coraz mocniej poprzez tą aktywność będziemy w stanie zainteresować odbiorców naszymi usługami. Oczywiście już sam „feedback” z powodu wspierania żużla mocno pomaga. 

A sam masz czas na interesowanie się żużlem? Czego, Twoim zdaniem, potrzeba do  rozwoju dyscypliny?

Ja mogę nawet powiedzieć, że jestem fanem żużla. Jeśli tylko mogę, to oglądam. Bardzo mi się podoba styl jazdy Bartosza Zmarzlika i Emila Sajfutdinowa. Myślę, że dobrą rzeczą dla żużla byłoby otwarcie się na nowe rynki. Osobiście marzą mi się Chiny, a jednym z tych, którzy otworzyliby tam drzwi powinien być Tai Woffinden. 

Ian Sinderson po prawej

Jesteście dużą, międzynarodową firmą. W Polsce żużel jest bardzo popularny. Myślicie nad jakąś aktywnością w naszym kraju?

Nigdy nie mówi się nigdy. Do tej pory nie było takich zamiarów, ale to też nie znaczy, że kiedyś takie plany nie powstaną. Czas pokaże. 

Dziękuje za rozmowę. 

Dziękuje również.

Rozmawiał ŁUKASZ MALAKA