Bartosz Zmarzlik . Foto: Tomasz Przybylski // GESS.PL
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Bartosz Zmarzlik ma na swoim koncie wygraną w Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff w 2018 roku, przedostatnim turnieju rozegranym przed przerwą spowodowaną COVID-19. Jakie wrażenia ma z przeszłości i jakie będą mu towarzyszyć w tym sezonie?

-Zawsze, kiedy oglądałem transmisje z Cardiff, atmosfera robiła na mnie duże wrażenie. To coś specjalnego, największe wydarzenie tego typu. Przynajmniej tak było do Grand Prix w Warszawie w tym sezonie-pełen stadion, świetna atmosfera. Mam nadzieję, że w Cardiff w tym roku będzie show-przyznał polski dwukrotny mistrz świata na łamach „Speedway Star”.

Dla naszego reprezentanta stolica Walii już zawsze będzie się kojarzyć w wygranym turniejem przed czterema laty. Takie wydarzenie wiązało się oczywiście z wieloma fantastycznymi wspomnieniami.

-To był szalony wieczór. Pierwszy wyścig, w którym brałem udział, został przerwany zaraz po starcie. Powiedziałem bratu, by pobiegł po trzeci motocykl, bo miałem przeczucie, że to on się tu sprawdzi. Wpadliśmy na ten pomysł i wszystko poszło dobrze. Nie wiem skąd, ale miałem to przeczucie, by zmienić motocykl. Było warto. Nie przestaję się uśmiechać, kiedy o tym myślę-kontynuował Zmarzlik.

Polak wystartował do tej pory w stolicy Walii łącznie trzy razy, za każdym razem kończąc z dwucyfrowym wynikiem. Czy to oznacza, że ma jakiś klucz do tego toru?

-Lubię jednodniowe tory. Są krótkie, podobnie do tego, który swego czasu miałem koło domu. Ojciec zbudował go dla mnie, kiedy byłem dzieciakiem. Tego typu tory przypominają mi dawne, fajne czasy. Uśmiecham się, kiedy to sobie przypominam.

Dwuletnia przerwa w organizacji turnieju była trudna dla reprezentantów Wielkiej Brytanii, którzy nie mieli możliwości startów w swoim narodowym turnieju. Nie są oni jednak jedynymi, którym brakowało wyjątkowej atmosfery tego miejsca.

-Cardiff to wyjątkowe miejsce na żużlowej mapie. Lubię ten tor, lubię tu wracać. Pandemia wiele zmieniła, ale wszystko wydaje się wracać do normy. Mam nadzieję, że już nic się nie zmieni i w przyszłości będziemy normalnie gościć w Cardiff. Atmosfera tego miejsca jest wyjątkowa. Fantastyczna prezentacja, fajerwerki, ogień. To wygląda jak w teatrze. Zawsze czułem, że jesteśmy częścią żużlowego show, niczym gwiazdy żużla i rocka jednocześnie.

Po turnieju w Cardiff zawodników czeka jeszcze druga połowa zmagań. Jest to swego rodzaju cezura, walka o złoto wkroczy w nową fazę. Bardzo ważna jest utrzymanie koncentracji na odpowiednim poziomie.

-Naprawdę kocham jazdę i wygrane. To pozwala mi zachowywać skupienie i motywację. Zawodnicy, którzy zajmują miejsca za mną w tabeli Speedway Grand Prix, tylko czyhają na moje potknięcia. Robię wszystko po prostu tak, jak było zaplanowane. Leon Madsen jest blisko. Patryk Dudek jeździ lepiej niż na początku sezonu. Tai Woffinden zawsze stwarza zagrożenie. Inne młode brytyjskie gwiazdy, Robert Lambert i Dan Bewley także dobrze sobie radzą i będą się starać o jak najlepszy wynik-podsumował Zmarzlik.