Grzegorz Zengota. Foto: Jarek Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Grzegorz Zengota otwiera nowy rozdział kariery. Wychowanek zielonogórskiego Falubazu będzie bronił barw ROW-u. Rybnicki zespół przystąpi do rozgrywek eWinner 1. Ligi osłabiony z powodu zawieszenia Sergieja Łogaczowa. W pierwszym treningu punktowanym popularny „Zengi” rozbudził apetyty kibiców, zdobywając komplet punktów.

 

Jesteś jednym z nielicznych zawodników, którzy na własnej skórze poczuli, jak bardzo bolesnym sportem jest żużel. Skąd jeszcze bierzesz motywację do dalszych startów?

Jak człowiek robi to co kocha i sprawia to przyjemność, to wtedy odnajduje się motywację do działania. Jest też spora determinacja, żeby wrócić i osiągać kolejne sukcesy. Każdy wygrany bieg i radość z tego płynąca jest warta tego wylanego potu na treningach, zabiegach z fizjoterapeutami i bólu, który trzeba znieść.

Bardzo ciekawą oprawę przygotowałeś podczas zakończenia sezonu dla swoich sponsorów. To pokazuje, że masz spory dystans. Powiedz, skąd wziął się taki pomysł?

To był mój pomysł. Chciałem tym pokazać, że zakończyłem pewien etap w swoim życiu, którzy przez ostatnie lata bardzo mnie trapił. Czuję, że to już przeszłość i skupiam się na tym co przede mną.

Fot. Jarosław Pabijan / media społecznościowe Grzegorza Zengoty.

Przed Tobą nowy rozdział w Rybniku. Wiemy, że rozgrywek nie rozpocznie zawieszony Sergiej Łogaczow. Wygląda na to, że ciężar zdobywania punktów będzie musiał być rozłożony. Jak oceniasz Wasz skład?

Podkreślałem to już wcześniej, że Sergiej jest kluczowym dla nas zawodnikiem. W poprzednim sezonie był w piątce najskuteczniejszych w lidze. Z pewnością nie będzie to łatwe, aby go zastąpić. Będziemy robili co w naszej mocy, aby wynik był jak najlepszy. Jaki będzie efekt, to zobaczymy podczas pierwszych spotkań. Mamy osłabiony zespół i przez tę decyzję dostaliśmy bardzo mocno rykoszetem. Jednak jest to uzasadnione. Mogę zapewnić, że jako zespół będziemy robili wszystko, aby wyjść z tego obronną ręką.

Za Twoją drużyną pierwszy trening punktowany. Zaliczyłeś bardzo dobry występ i zdobyłeś komplet punktów przeciwko rezerwom ekipy z Ostrowa. Chyba był Ci potrzebny taki mocny akcent już na początku.

Od jakiegoś czasu brakuje mi regularności. Zdaję sobie sprawę, że rywale nie byli z najwyższej półki, ale to jest początek sezonu i fajnie, że mogliśmy się pościgać. Chcemy jak najwięcej jeździć, aby być przygotowanym na inaugurację sezonu. Każdy sparing jest cenny, bez względu na to kto jest rywalem. Wygrane wyścigi dają sporo ognia i motywację do działania.

Na brak jazdy w tym sezonie nie będziesz mógł narzekać. W zimie podpisałeś kontrakty w lidze szwedzkiej i duńskiej. Z jakim nastawieniem przystąpisz do tych rozgrywek?

Liczę, że będę miał dużo jazdy. Chciałbym przede wszystkim złapać regularność, którą kiedyś miałem i zostało to zaburzone. Nie mogę się doczekać startów w Szwecji i Danii. To chyba dobrze świadczy.

Wielu zawodników w przerwie między sezonami dużo zmienia i szuka w sprzęcie. Jak wyglądały Twoje przygotowania pod tym kątem?

Końcówkę zeszłego roku wykorzystałem, aby swoje zaplecze sprzętowe dopiąć na ostatni guzik pod każdym względem. Przygotowaliśmy motocykle i jestem z nich bardzo zadowolony. Oprócz tego pracowałem nad wieloma innymi względami związanymi z moim zdrowiem. Chciałem pozamykać pewne sprawy i wzmocniłem się też mentalnie. Z dużym optymizmem wyczekuję tego sezonu.

Będziesz widywany jako ekspert lub współkomentator podczas transmisji żużlowych? Jednak teraz gdy będziesz regularnie startował, dojdzie obowiązków i chyba nie będzie na to czasu.

Może być problem, żeby był na to czas. Być może gdy znajdzie się wolna chwila, to pojawię się w tej roli. Jednak priorytetem jest dla mnie jazda i wygrywanie wyścigów.

Rozmawiał DOMINIK NICZKE