Żużel. Grzegorz Leśniak: Zabrakło dobrej woli Jury zawodów. To byłby jeden z lepszych meczów

Choć w niedzielny wieczór nie obejrzeliśmy żadnego wyścigu żużlowego, to o spotkaniu Cellfast Wilków Krosno z Stelmet Falubazem Zielona Góra będzie mówiło się jeszcze długo. Wszystko przez decyzję dotyczącą walkowera dla przyjezdnych, spowodowaną złym stanem toru na obiekcie przy Legionów. Z werdyktem Jury zdecydowanie nie zgadzał się Grzegorz Leśniak, prezes miejscowej drużyny.

– To bardzo źle dla polskiego żużla, bardzo źle dla krośnieńskiego żużla. Przykro, że w ten sposób została podjęta takowa decyzja. Jak widzimy, na torze nie ma kałuż, nie pada deszcz, mamy dobre warunki. Mamy oświetlenie, mamy kilka tysięcy osób na stadionie. Krosno żyje żużlem. Wykonaliśmy tytaniczną pracę od piątkowego meczu, kiedy rzeczywiście były problemy z torem. To jest zaszłość sprzed wielu lat, z czarnej nawierzchni. Została wykonana bardzo duża praca, żeby ten tor doprowadzić do stanu używalności. Prosiliśmy o próbę toru. Podjęta została bardzo niekorzystna decyzja. Bardzo szkoda, że teraz kilka tysięcy osób będzie musiało wyjść ze stadionu i obejść się smakiem, bo czekaliśmy na ten mecz – mówił Leśniak na antenie Canal+Sport 5.

Podczas transmisji telewizyjnej kibice mogli obserwować obrazki, które często towarzyszą podobnym sytuacjom. Były liczne obchody toru, a także narady osób decyzyjnych. Ostatecznie nie odbyło się ani spotkanie, ani próba toru. Zbigniew Kuśnierski, przewodniczący jury, przekazał, że stan toru po pracach krośnian poprawił się nieznacznie i podkreślał, że powinien być jednakowy na całej długości i szerokości.

– Jestem przekonany, że gdyby dzisiaj doszło do zawodów, to byłby to jeden z lepszych meczów w tym sezonie w pierwszej lidze. Widzimy jak przygotowany jest tor. Nie może być tak, że pół śrubokręta wbijane przez jedną osobę decyduje o organizacji tak dużej imprezy. Chcieliśmy dać duże show. Dbamy o każdy szczegół na stadionie, który nie jest za piękny, ale staramy się by każde miejsce było kolorowe, zagospodarowane, by te transmisje podobały się wszystkim. Widzimy jak wypełniony jest krośnieński stadion. Szkoda także kibiców z Zielonej Góry. Zrobiliśmy wszystko, żeby ten tor doprowadzić do jak najlepszego stanu po meczu, który w piątek się odbył. Owszem, rozrywała się w pewnych momentach nawierzchnia, ale wczoraj na wielkiej imprezie Grand Prix w Warszawie były problemy i w trakcie zawodów ta nawierzchnia była uzupełniana. Proszę powiedzieć, kiedy mieliśmy sezon, gdy nie było problemów z torem. Taka jest specyfika tej dyscypliny. Tutaj jeżdżą twardziele. Jestem przekonany, że wszyscy by ten mecz spokojnie odjechali – kontynuował sternik podkarpackiego klubu.

Krośnieński klub otrzymał od Jury dodatkową godzinę na doprowadzenie nawierzchni do regulaminowego stanu. Ostateczny werdykt zapadł około godz. 20.15. Stało się jasne, że Wilki przegrają spotkanie z zielonogórzanami 0:40.

– Oczywiście, że kwestie bezpieczeństwa są najważniejsze, ale ten mecz śmiało można było rozegrać. Zabrakło dobrej woli Jury tych zawodów. Z bólem serca nie możemy doprowadzić do organizacji tego meczu. Nie chcę mówić o konsekwencjach tej decyzji, bo jest zbyt wcześnie jeśli chodzi o tę sytuację. Zielona Góra klasowy rywal, my chcieliśmy pojechać o jak najlepszy wyniki i postarać się wygrać z Stelmet Falubzem. Liczyliśmy na znakomite spotkanie w Krośnie. Kilka lat temu były problemy z torem w Pile, później ten żużel w Pile przez to zniknął. Powtarzam, ile razy padał deszcz, rozrywał się tor i po pewnym czasie doprowadzano do zawodów i pozwalano choćby na próbę toru. Tutaj nie pozwolono. To nie jest druga liga, to nie są początkujący zawodnicy – podsumował szef Cellfast Wilków.