fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Grand Prix w Vojens to kolejny turniej mistrzostw świata, którego Maciej Janowski do udanych nie zaliczy. Zawodnik wrocławskiego klubu zajął w duńskich zawodach trzynaste miejsce. Obecnie Janowski plasuje się na szóstej pozycji w cyklu z zaledwie trzynastopunktową przewagą nad siódmym Leonem Madsenem. Końcówka sezonu w mistrzostwach świata jest więc diametralnie inna od doskonałego początku. – Nie zawsze wszystko wychodzi tak jak się planuje. Też miałem nie najlepsze sportowe momenty w swojej karierze i staram się pomóc Maćkowi na tyle na ile mogę – mówi Amerykanin Greg Hancock, który współpracuje z Janowskim.

 

– Na ogólny wynik składają się różne kwestie i wszystko musi doskonale zagrać ze sobą, aby rezultat był zgodny z oczekiwaniami. Faktycznie, początek sezonu był inny. Żużel to tylko gra, również mentalna. Teraz mamy mniej powodów do zadowolenia, ale cały czas pracujemy nad tym, aby było lepiej. Występ w Vojens nie był dla Maćka udany, jak parę ostatnich, analizujemy wszystko i staramy się robić wszystko, aby jak najszybciej było lepiej. Teraz skupiamy się na meczu rewanżowym z Lesznem, być może finale PGE Ekstraligi, a potem zaczniemy pracować nad tym, aby ostatnie zawody w Grand Prix w Toruniu przypominały początek sezonu, jeśli chodzi o wynik na torze – mówił nam po zawodach w Vojens Greg Hancock.

– Nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak się planuje. Też miałem nienajlepsze sportowe momenty w swojej karierze i staram się pomóc Maćkowi na tyle, na ile mogę. Żużel się nie kończy na tym sezonie, a Maciek to doskonały zawodnik, który cały czas bardzo ciężko pracuje i wie, do czego dąży, choć być może ostatnie wyniki w Grand Prix tego nie pokazują. Ten „właściwy” czas Maćka, w sensie osiągnięć w mistrzostwach świata, na pewno nadejdzie – dodał Amerykanin.

Wielokrotnego mistrza świata zapytaliśmy, czy patrząc z boku na zawody Grand Prix nie tęskni za ściganiem na najwyższym poziomie i jakie jego zdaniem byłyby jego wyniki, gdyby obecnie startował w cyklu Grand Prix.

– Wielokrotnie mówiłem, że czynny rozdział na żużlu już skończyłem. Nie zawsze jest łatwo przyglądać się rywalizacji innych z boku, w końcu wiele lat na torze spędziłem. Co by było, gdybym nadal się ścigał? Podejrzewam, iż… bym sobie poradził i to chyba na całkiem dobrym poziomie. Outsiderem cyklu bym nie był – tak sobie myślę czasami. Podejrzewam jednak, że gdybym z tymi chłopakami miał znów zacząć się ścigać, moje myśli miałyby niewiele wspólnego z rzeczywistością – zaznaczył Hancock z rozbrajającym uśmiechem.