Greg Hancock/ fot. Jarosław Pabijan
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W sezonie 2021 czterokrotny mistrz świata Greg Hancock sięgnął po złoty medal w Drużynowych Mistrzostwach Polski jako konsultant ds. szkolenia w Betard Sparcie Wrocław. Legenda światowego żużla nie ukrywa, że powrót do stolicy Dolnego Śląska w innej aniżeli zawodniczej roli był słusznym wyborem. 

 

– Nie pamiętam dokładnie, kiedy Wrocław odezwał się po raz pierwszy, ale wtedy to nie „wypaliło”. Później powrócono do mnie chyba w lutym. Był to tryb „last minute”, ale obie strony doszły do porozumienia. Wiadomo, że klub we Wrocławiu znam bardzo dobrze i bez wątpienia jest to najbardziej profesjonalny klub w Polsce. Patrząc na kadrę i atmosferę, wiem, że stać nas na dokonywanie wielkich rzeczy. Na pewno wiele radości dają postępy, jakie czynią Gleb Czugunow oraz Dan Bewley. Ten ostatni dysponuje dobrym sprzętem i ma obok siebie doskonałego mechanika, który pracował w przeszłości z Tomaszem Jędrzejakiem. Dan ma niesamowity talent i jest jak „gąbka”. Mało mówi, chłonie to, co mu się przekazuje i stara się jak najszybciej wcielić to w jazdę na torze  – mówi Amerykanin na łamach Speedway Star. 

Były zawodnik zespołu z Częstochowy przyznaje, że po jego odejściu od czynnego uprawiania sportu żużlowego, w tej dyscyplinie wiele się zmieniło. 

– Oczywiście, że wiele osób po moim powrocie do Europy spodziewało się, że jeszcze wsiądę na motocykl. Prawda jest taka, że patrząc z boku na to, jak szybko zmienia się żużel, widzę że nie byłoby to absolutnie łatwe zadanie i doskonale czuję się z tym, co robię obecnie – kontynuuje Amerykanin. 

Greg Hancock. fot. Jarosław Pabijan

Hancock wciąż potwierdza, że Bartosz Zmarzlik to zawodnik, jakiego światowy żużel nie miał dawno. W tym roku Polak po dwóch latach dominacji musiał jednak uznać wyższość Artioma Łaguty.

– Bartosz na motocyklu jest niesamowity. On na torze nigdy nie ma problemów i na każdą sytuację jaka się wydarzy jest przygotowany. Rywalizacja Bartka z Artiomem ekscytowała wszystkich do końca, ale wedle mojego opiniowania Rosjanin wygrał tytuł mentalnie. Obserwowałem go we Wrocławiu i widziałem, jak mocno pracuje on nad tą kwestią. Nie bez znaczenia oczywiście jest fakt, że dobrze radzi sobie na motocyklu i dysponuje niesamowitymi startami – dodaje 51-latek. 

Od wielu lat Amerykanin wspiera Macieja Janowskiego, który akurat minionego sezonu w cyklu Grand Prix za udany nie uzna. 

– Jestem z Maćkiem blisko i nie ma jednej rzeczy, którą mógłbym wskazać, że robi źle. Być może, niekiedy coś powinno być lepiej zrobione mentalnie, ale to tylko dywagacje. W lidze jeździł znakomicie, w Grand Prix różnie bywało. Być może trzeba zrobić wszystko, aby tak samo jak w lidze jeździł dla siebie samego. W żużlu jest tak, że wygrywa się po prostu wtedy, kiedy jest się na to gotowym i tyle – podsumowuje Hancock.