Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Po roku przerwy rozgrywki o indywidualne mistrzostwo świata wracają do Gorzowa. Z pewnością to dobra informacja dla Bartosza Zmarzlika, który będzie miał świetną okazję do powiększenia przewagi nad swoimi rywalami w klasyfikacji generalnej, bowiem triumfował tutaj dwukrotnie. 

 

ŻUŻEL MOŻESZ OBSTAWIAĆ DO 500 ZŁOTYCH BEZ RYZYKA W FUKSIARZ.PL. ZAREJESTRUJ SIĘ TERAZ

Już w sobotę, 25 czerwca, silniki zawarczą na stadionie im. Edwarda Jancarza. Ostatnim razem, dwa lata temu, triumfowali tam wówczas Bartosz Zmarzlik oraz Fredrik Lindgren. Jak będzie tym razem?

Debiut na tym obiekcie przypadł na rok 2011. Wówczas, Artiom Łaguta po raz pierwszy był pełnoprawnym uczestnikiem cyklu, Greg Hancock po raz drugi został mistrzem świata, a Bartosz Zmarzlik niedawno skończył 16 lat. Zawody zostały przerwane po szesnastu biegach z powodu opadów deszczu. Zwyciężył w nich Amerykanin Greg Hancock, wyprzedzając Nickiego Pedersena i Emila Sajfutdinowa. Wówczas najlepszym z Polaków był Tomasz Gollob, który zajął czwarte miejsce.

Rok później to oczywiście debiut 17-letniego wówczas Zmarzlika. Zrobił wtedy furorę, docierając do finału i zajmując w nim trzecie miejsce, wyprzedzając zarazem swojego idola, Tomasza Golloba. Nieoczekiwanie zwyciężył Słowak, Martin Vaculik, który zastępował w cyklu kontuzjowanego Jarosława Hampela. Jak się później okazało, nie był to ostatni triumf obecnego zawodnika Stali Gorzów na tym obiekcie.

Po raz pierwszy „Mazurka Dąbrowskiego” mogliśmy usłyszeć w roku 2013. Wygrał wówczas Jarosław Hampel, który w tamtym sezonie był najbliżej złotego medalu IMŚ. Musiał jednak uznać wyższość Brytyjczyka, Taia Woffindena, który w tych zawodach stanął na najniższym stopniu podium. Bartosz Zmarzlik zajął 12. lokatę.

Pochodzący z Kinic zawodnik dopiął jednak swego rok później, wyprzedzając w finale Mateja Zagara i Krzysztofa Kasprzaka. Było to wówczas iście „gorzowskie” podium, bowiem wszyscy trzej reprezentowali wtedy barwy miejscowej Stali. Reszta Polaków nie odegrała w tym turnieju istotnej roli.

2015 rok to zwycięstwo „komandosa” z Lublany. Na drugim miejscu uplasował się Greg Hancock, trzeci był Tai Woffinden. Po raz piąty z „dziką kartą” w Gorzowie pojechał Bartosz Zmarzlik. Tym razem musiał jednak obejść się smakiem i zajął najgorsze dla sportowca, 4. miejsce. Warto dodać, że był to rok, w którym Maciej Janowski debiutował jako stały uczestnik cyklu. W tych zawodach jednak nie poszło mu zbyt dobrze, zajął bowiem 13. lokatę. 15. wówczas był Krzysztof Kasprzak.

Nie miał szczęścia Bartosz Zmarzlik również rok później, ponieważ analogicznie zajął czwarte miejsce w finale. Wyprzedzili go Jason Doyle, Tai Woffinden i Chris Holder. Z „dziką kartą” po raz pierwszy w historii tego turnieju startował inny zawodnik. Z racji tego, iż Zmarzlik był już pełnoprawnym uczestnikiem cyklu, rolę tę przejął Krzysztof Kasprzak. W tym roku jako stali uczestnicy startowali także Maciej Janowski i Piotr Pawlicki, jednak żadnemu z nich nie udało się osiągnąć sukcesu w Gorzowie.

Rok 2017 to niespodziewany triumfator całego cyklu, Jason Doyle. Był to także debiut Patryka Dudka jako stałego uczestnika, który również zrobił furorę ulegając w końcowej klasyfikacji jedynie Australijczykowi. W Gorzowie obaj jednak musieli uznać wyższość Taia Woffindena. Po raz trzeci z rzędu tuż poza podium zmagania zakończył Bartosz Zmarzlik. Piotr Pawlicki odpadł w półfinale, Krzysztof Kasprzak jadący z dziką kartą zajął wówczas 12. miejsce, a Maciej Janowski był tuż za nim.

6 lat musiał czekać Martin Vaculik na kolejny triumf w Gorzowie. Pokonał wówczas w finale Bartosza Zmarzlika, Taia Woffindena i Patryka Dudka. Słowak stał się zarazem pierwszym żużlowcem, który dwukrotnie sięgał na stadionie im. Edwarda Jancarza po zwycięstwo. Maciej Janowski zakończył swoje zmagania na półfinale, jadący z „dziką kartą” Szymon Woźniak był 10., natomiast debiutujący wśród stałych uczestników GP Przemysław Pawlicki był 13.

Grand Prix do Gorzowa powróciło w roku 2020, gdzie zostały rozegrane dwie rundy dzień po dniu. Pierwsze zawody wygrał Bartosz Zmarzlik, czym zrównał się z Martinem Vaculikiem pod względem zwycięstw w tej imprezie. Wyprzedził w finale Jasona Doyle’a, Fredrika Lindgrena i Leona Madsena. Dzień później Polak zakończył zmagania na półfinale, a w jego miejsce w finale pojawił się Emil Sajfutdinow. Wygrał wówczas Fredrik Lindgren, przed Leonem Madsenem i Jasonem Doylem, Rosjanin musiał się zadowolić „tylko” 4. miejscem.

Jeśli chodzi o statystyki, rekordzistą jeśli chodzi o ilość miejsc na podium w Gorzowie jest Tai Woffinden. Brytyjczykowi udała się ta sztuka pięciokrotnie. w tym raz stanął na najwyższym jego stopniu. Natomiast jeśli chodzi o udział w finałach, tu zdecydowanie prowadzi Bartosz Zmarzlik. Zawodnik Stali aż siedmiokrotnie brał udział w ostatnim wyścigu dnia, dwukrotnie go wygrywając. Dobre wspomnienia ma z tego obiektu także Jason Doyle. Australijczyk raz zdołał zwyciężyć, a ponadto trzykrotnie udawało mu się skończyć w czołowej trójce. Martin Vaculik z kolei ma stuprocentową skuteczność jeśli chodzi o finały, bowiem jeżeli już do niego doszedł, to zawody wygrywał. Czy Bartosz Zmarzlik po 25 czerwca będzie samotnym liderem klasyfikacji pod względem triumfów na gorzowskiej ziemii? Tego oczywiście mu życzymy.

BILETY NA GRAND PRIX W GORZOWIE