fot. Paweł Prochowski
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

– Myślę, że to naprawdę interesujący skład. Mamy tu zawodników, którzy mają olbrzymie doświadczenie. To mieszanka żużlowców doświadczonych z młodymi i perspektywicznymi. To może być naszym największym atutem i stać nas na zrobienie czegoś fajnego za rok – powiedział w wywiadzie udzielonym Falubaz TV tuż po podpisaniu kontraktu z zielonogórskim klubem Max Fricke. Indywidualny mistrz świata juniorów sprzed czterech lat w rozmowie tej wyjawił również m.in. swoje plany na kolejny sezon – w tym chęć zamieszkania w Polsce – oraz opowiedział o początkach swojej przygody z czarnym sportem.

Wielki australijski talent nie kryje radości z podpisania umowy z klubem z Winnego Grodu. – Bardzo się cieszę z dołączenia do Falubazu. Macie tu tor, który sprzyja ściganiu. Zawsze czułem się dobrze, kiedy przyjeżdżałem tu jako zawodnik drużyny przeciwnej. Teraz z niecierpliwością czekam na to, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Chcę być ważnym ogniwem drużyny i zdobywać dla niej jak najwięcej punktów. Chciałbym rozwinąć się, a jednocześnie pomóc zespołowi w osiągnięciu sukcesów w sezonie 2021 – zapewnił dotychczasowy zawodnik Betard Sparty Wrocław, którą musiał opuścić ze względu na zmiany regulaminowe.

Fricke dostrzega spore zalety w koncepcji, wedle której działacze RM Solar Falubazu zbudowali skład drużyny na przyszły sezon. – Myślę, że to naprawdę interesujący skład. Mamy tu zawodników, którzy mają olbrzymie doświadczenie. Myślę, że to mieszanka żużlowców doświadczonych z młodymi i perspektywicznymi. To może być naszym największym atutem i stać nas na zrobienie czegoś fajnego za rok – stwierdził Australijczyk. Optymizmem napawa go też fakt, że dobrze odnajduje się na zielonogórskim owalu. – Czuję się tutaj bardzo dobrze. W poprzednich sezonach kilkukrotnie pojawiałem się w Zielonej Górze i mam stąd dobre wspomnienia. Dużą część żużlowego widowiska są tutaj kibice. Pokazują świetną energię zawodnikom i to jest bardzo fajne – uważa były zawodnik Betard Sparty Wrocław.

Martin Vaculik w pojedynku z Maksem Fricke’em. Czy w przyszłym sezonie Australijczyk wcieli się w rolę, w której dotychczas obserwowaliśmy nowego żużlowca Moje Bermudy Stali? Foto: Łukasz Forysiak, Falubaz Zielona Góra

Za 24-latkiem prawdopodobnie najtrudniejszy sezon, odkąd w 2016 roku debiutował w PGE Ekstralidze. – Było bardzo ciężko. Pojawiło się sporo zmian. Musieliśmy przeprowadzić się do Polski, tu zamieszkać, co było dla mnie dużą zmianą. Dodatkowo mieliśmy zdecydowanie mniej startów. To był trudny okres dla nas wszystkich. Co do wyników, myślę, że stać mnie na dużo więcej. Na początku sezonu miałem pewne problemy, ale w końcówce sezonu udało mi się z nimi uporać i wyglądało to już zdecydowanie lepiej – stwierdził Fricke, który sezon zakończył z dopiero 34. średnią w polskiej elicie.

W wywiadzie udzielonym klubowej telewizji Falubazu, australijski żużlowiec wspominał też początki swojej kariery. Przyczyn zainteresowania się żużlem należy upatrywać w obcowaniu od małego z jednośladami. – Kiedy byłem dzieckiem, bardzo często miałem kontakt z motocyklami. Jeździłem na wszystkim, co miało dwa koła i silnik. Byłem w to bardzo mocno zaangażowany. Kiedy podrosłem, spróbowałem swoich sił na żużlu i okazało się, że nawet dobrze mi to wychodzi. Ostatecznie stało się to moim głównym zajęciem, z tego żyję i kocham to robić – wspominał Fricke. Indywidualny mistrz świata juniorów z 2016 roku nie kryje, że ogromny wpływ na jego rozwój miała Wielka Brytania. – Po przeprowadzce z Australii do Europy, Anglia była doskonałym miejscem na start. Dużo się tam nauczyłem, nie było też żadnej bariery językowej. To było dla mnie bardzo dobre miejsce na początek i bardzo dużo pomogło mi w mojej karierze – podkreślił reprezentant Australii.

W zakończonym przed miesiącem sezonie, Fricke był najmłodszym stałym uczestnikiem cyklu Speedway Grand Prix. Pomimo tego, swoją co najmniej przyzwoitą postawą zapracował na dziką kartę od organizatorów zmagań, wobec czego również w przyszłej edycji Indywidualnych Mistrzostw Świata będzie najmłodszym zawodnikiem. – Ten sezon był dla mnie pierwszym w cyklu Grand Prix. Było to dla mnie bardzo duże doświadczenie i sporo się nauczyłem. Mam nadzieję, że kolejny rok będzie dla mnie jeszcze bardziej udany. Zebrane doświadczenie powinno pomóc mi w odniesieniu kolejnych zwycięstw – wierzy 24-latek.

Max Fricke z pucharem po zwycięstwie w siódmej rundzie tegorocznego Grand Prix. Czy w kolejnych latach takie obrazki będziemy oglądać jeszcze częściej? Fot. Jarosław Pabijan

Mark Webber, były kierowca wyścigowy startujący w Formule 1, to jeden z najbardziej znanych ambasadorów speedwaya. Nie jest tajemnicą, że były zawodnik m.in. Red Bull Racing wspiera swoich rodaków uprawiających żużel, w tym Fricke’a. – Mark to świetny facet. Wspólnie ze swoją żoną są dla mnie bardzo pomocni. Mają olbrzymie doświadczenie, wiedzę i determinację. Domyślam się, że można przenieść od niego wiele przydatnych rzeczy. Wierzę w to, że to może pomóc mi stać się w przyszłości najlepszym żużlowcem na świecie – stwierdził były indywidualny mistrz świata juniorów, który w starszym rodaku widzi ogromny autorytet.

Na koniec nowy zawodnik RM Solar Falubazu opowiedział o planach na przerwę zimową i przygotowaniach do kolejnego sezonu. – Przyszły rok będzie inny nawet od tego. Z powodu pandemii nie będę mógł wrócić do Australii, w związku z czym czeka mnie pierwsza zima w Europie. To będzie dla mnie nowość. Będę jednak normalnie się przygotowywał, choć z pewnością będzie trochę zimniej. Celem będzie jak najlepsze przygotowanie do początku kolejnego sezonu. Prawdopodobnie nadal będę mieszkał w Polsce. Nie podjąłem co prawda definitywnej decyzji, ale z dużym prawdopodobieństwem tak się stanie – zakończył Max Fricke.

Zobacz również:

JAKUB WYSOCKI