Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

Od dwóch lat zmagamy się z pandemią COVID-19. Wielu z nas musiało zmienić swoje dotychczasowe życie. O tym, jak zmienił je Nicolas Saureau i jaką rolę odgrywa w nim żużel przeczytajcie poniżej. Pozytywnie „zakręcony” Francuz postanowił podzielić się z nami swoją historią.

 

Wszystko zaczęło się od ogłoszenia we Francji pandemii. Było to 17 marca 2020 roku. Miałem dwie doskonale prosperujące restauracje w Paryżu oraz firmę cateringową. Gram też zawodowo w tenisa stołowego. Jestem bardzo dynamiczną osobą, lubię być w ciągłym ruchu. Z dnia na dzień okazało się jednak wtedy, że nie mam ani pracy, ani możliwości uprawiania sportu. Tak więc z bardzo napiętego harmonogramu dnia przeszedłem do pustki. Jak wielu mieszkańców miasta byłem przykuty do kanapy i oglądania telewizji. Pierwsze dwa tygodnie były miłe – jak przymusowe wakacje – ale bardzo szybko pojawiła się nuda. Mój umysł zaczął błądzić i próbować wypełnić pustkę, którą stało się moje codzienne życie. Postanowiłem więc opuścić Paryż  i pojechać do moich rodziców na wieś niedaleko Bordeaux. Moja mama zawsze marzyła o basenie w domu. Postanowiłem je spełnić. Na zdjęciu efekt po osiemnastu miesiącach.

Gdy skończyłem budowę basenu, to zacząłem robić stoły z drewna i żywicy epoksydowej. Kiedy byłem dzieckiem uwielbiałem bowiem robić miecze, włócznie i łuki z drewna. Ponad 30 lat później zdałem sobie sprawę, że wciąż uwielbiam pracować z drewnem. Znalazłem więc partnera w mojej wiosce, starego stolarza i byłego uczestnika Tour de France, który przyjął mnie w swoim warsztacie i mi pomagał. Dziś mam firmę i sprzedaję nie jedzenie a stoły. 

Wreszcie, i to jest to, co Was z pewnością najbardziej interesuje, spełniłem swoje marzenie z młodzieńczych lat. Gdybym miał możliwość rozpoczęcia życia od nowa, to chciałbym być tancerzem lub żużlowcem. Odkryłem ten sport, grass-track, kiedy miałem 17 lat. Wtedy właśnie  mój ojciec zabrał mnie na wyścig w La Réole. Od pierwszego obejrzanego biegu byłem żużlem zachwycony. Dwa tygodnie później byłem już na zawodach w Marmande. Do tej pory jedyną niezmienną datą w moim kalendarzu był wieczór 13 lipca. Nigdy nie przegapiłem zawodów w Marmande w ciągu ostatnich 25 lat. Starałem się oglądać wszystkie wyścigi we Francji, jeździłem też na wyścigi za granicę. W Polsce jeszcze nie byłem. Krótko mówiąc, stałem się bezwarunkowym fanem tego sportu.

Jak wszyscy fani, ja też identyfikuję się ze swoimi bohaterami, chciałbym być na ich miejscu i czuć to, co oni czują, gdy siedzą na swoich motocyklach. Dla mnie w wieku 44 lat, dzięki COVID-19, to marzenie stało się rzeczywistością. Powiedziałem sobie: „Teraz albo nigdy”. Problem był jeden – skąd ja wezmę tor. Widziałem filmik, na którym Erik Riss i Massimo Mora kręcili kółka na prowizorycznych torach obok domów. Wziąłem traktor ojca i zacząłem budować mały tor (110 m) na jego polu. Zadzwoniłem do kilku żużlowców, kupiłem silnik i znalazłem tunera, który zbudował mi motocykl. Postanowiłem, że będę jeździł na żużlu i nic mnie nie powstrzyma. Tym sposobem w lipcu 2020 roku wykonałem swoje pierwsze kółka na własnym torze.

Powinniście również wiedzieć, że nie jestem motocyklistą. Ostatni raz jechałem na motorze, kiedy miałem 16 lat. Dziś mam wiele radości z treningów na profesjonalnych francuskich torach (Marmande, Lamothe Landerron, La Réole, Morizes). Spotykam w parkingu francuskich zawodników, pomagamy sobie, kumplujemy się. Czuję się najszczęśliwszy na świecie. 

Równolegle staram się angażować społecznie w odbudowę torów trawiastych we Francji, ponieważ – pomimo świetnych wyników naszych dwóch gwiazdorów Bellego i Berge – ten sport przeżywa tutaj duży kryzys. Nie mamy wystarczającej liczby widzów na wyścigach, kluby są finansowo zagrożone. Krótko mówiąc, to już nie jest zabawa. Dlatego musimy koniecznie wymyślić coś, co pozwoli nam przełamać ten negatywny trend. Właśnie w tym celu i aby przypomnieć sobie, czym był ten sport we Francji od jego narodzin pod koniec lat 20. ubiegłego wieku, wraz z Kévinem Sarlatem postanowiliśmy stworzyć stronę internetową, która prześledzi historię dirt-tracku, grass-tracku i żużla w naszym kraju. To pierwszy krok, aby wiedzieć, skąd pochodzimy i aby wiedzieć, dokąd iść… Mamy też wiele innych pomysłów, aby przywrócić temu sportowi blask, na który zasługuje.