Po fatalnym meczu w Poznaniu, bydgoska Polonia znajduje się w bardzo ciężkiej sytuacji przed rewanżem. Istnieje duża szansa, że drużyna, która długo upatrywana była jako faworyt ligi zakończy sezon poza czołową czwórką. Sytuacja ta spowodowała duże poruszenie wśród fanów czarnego sportu, a w tym temacie i o przyszłości żużla w Bydgoszczy postanowił wypowiedzieć się dla nas Ryszard Dołomisiewicz, który bronił biało-czerwonych barw przez całą swoją karierę żużlową.
Były zawodnik „Gryfów” zauważył, że „Skorpiony” nie pierwszy raz w tym roku zaskoczyły wyżej notowanych przeciwników i trzeba było być na to przygotowanym. Docenił również pracę jaką wykonał ten zespół i uważa, że to dzięki temu nie ma dla nich już groźnej drużyny.
– Zespół z Poznania nie pierwszy raz w tym roku sprawił niespodziankę. Mam na myśli chociażby mecz z Ostrowem, gdzie spuścili lanie drużynie Mariusza Staszewskiego na ich terenie, w składzie z gwiazdami. W tamtym czasie PSŻ był jeszcze drużyną skazywaną na spadek. Okazuje się, że jak włoży się trochę pracy to można być nieobliczalnym i nawet te mocniejsze drużyny nie są wtedy groźne. Poznań nie pierwszy raz zatrzymał faworyta i trzeba było się z tym liczyć. Polonia jest głodna rewanżu, ale jak będzie to niedługo się przekonamy – stwierdził Dołomisiewicz
Żużel. Jest prawdziwym asem w talii Staszewskiego! „Idealna szansa na awans” (WYWIAD)
Żużel. Będzie rozstanie w Lesznie! Prezes zabrał głos
Wynik spotkania na Golęcinie sprawia, że bydgoszczanie nie mogą być pewni udziału w półfinale co byłoby prawdziwą katastrofą dla ludzi związanych z bydgoskim żużlem. Dołomisiewicz mimo sympatii bierze pod uwagę taki obrót spraw, gdyż docenia to jak funkcjonuje PSŻ jako zespół i uważa, że to jest ich największą siłą.
– Taką stratę będzie bardzo ciężko odrobić, ale bez względu na to jak wysoko Poznań wygrał u siebie to w meczu rewanżowym losy mogą się odwrócić. Pozostaje kwestia tego jak wysoko Polonii uda się wygrać i czy w ogóle wygrają. Tak naprawdę czas pokaże, człowiek nie jest w stanie tego przewidzieć. Wydaje mi się, że Poznań od drużyny upatrywanej do spadku z ligi wyrósł na jednego z jej faworytów dlatego, że jako zespół spisują się przyzwoicie. Dlatego też Polonia tam poległa – dodał
Żużel. Kosmiczny występ zawodnika Stali! Drużyna Patryka Dudka z porażką
W przypadku braku awansu niemal nieuniknione wydają się zmiany w kadrze zespołu. Sam Ryszard zauważa, że w przypadku braku zrealizowania celu musi nastąpić uzupełnienie składu. Podkreśla również, że na jakiekolwiek decyzje czas dopiero przyjdzie, gdyż sprawa dalszych losów Polonii jest nadal otwarta.
– Rotacja zawodników zawsze jest brana pod uwagę. W przypadku gdy nie udaje się osiągnąć zamierzonego celu, którym w przypadku Polonii jest awans to z całą pewnością będą chcieli rotować, by uzupełnić skład. Część zawodników, która była brana pod uwagę w kontekście jazdy w Ekstralidze będzie musiała o niej zapomnieć. Poznań postawił poprzeczkę bardzo wysoko, więc trzeba poczekać do rewanżu, żeby cokolwiek planować dalej. Skład na 2. Ekstraligę widać było, że jest zadowalający, jednak gdy przyszły play-offy to sytuacja się bardzo zmieniła – wyjaśnia „Dołek”
Żużel. W przeciągu tygodnia poprawił swoją dyspozycję. „Tor był zagadką”
Patrząc na to jaką kadrę buduje na przyszły sezon Unia Leszno wydaje się, że dla zespołów z aspiracjami na awans brak zrealizowania celu w tym roku może wiązać się z dłuższym pobytem na zapleczu najlepszej ligi świata. Innego zdania jest Dołomisiewicz, który uważa, że poziom między ligami nie różni się tak bardzo jak mogłoby się wydawać, a faworyci nie raz musieli plany o awansie przesunąć o następny rok.
– Tak naprawdę to nie jest pierwszy sezon, w którym spadkowicz z PGE Ekstraligi mocno wypręża muskuły. Tak jak na przykład Zielona Góra, która po spadku pozbyła się kluczowych zawodników i nie udało im się w kolejnym roku od razu wrócić. Drugi poziom rozgrywkowy nie jest tak słaby jakby się wydawało. Jest wielu dobrze jeżdżących zawodników, którzy zresztą korzystają z tych samych tunerów co koledzy w wyższej lidze i ten poziom nie jest o wiele niższy. Nie jest powiedziane, że nawet taki zespół jak Unia Leszno po spadku tą ligę rozjedzie, gdyż w niej o awans jest niezwykle ciężko. Myślę, że warto spojrzeć na drużynę z Łodzi, która miała możliwość startu w Ekstralidze, ale Witold Skrzydlewski nie skorzystał z tego, bo uznał, że chce wejść honorowo, a nie przy zielonym stoliku z racji tego, że ligę wygrał Lokomotiv Daugavpils, który z racji tego, że jest zespołem zagranicznym nie mógł awansować. Po dzień dzisiejszy ta sztuka mu się nie udała. Od momentu, w którym wybudował stadion bardzo tego chciał niezależnie od tego co słyszymy dzisiaj. Fakty są takie, że do Ekstraligi chciał bardzo wejść, ale niestety to mu się nie udało. To nie jest kwestia pieniędzy, przygotowania ani zakontraktowania zawodników tylko jeszcze jest wątek sportowy i tu trzeba wziąć pod uwagę szczęście – zakończył Ryszard Dołomisiewcz









Żużel. Co z karierą Harrisa? Ulubieniec fanów mówi jasno!
Żużel. Zdradza kulisy transferu Drabika! Mówi o przemianie nowej gwiazdy GKM
Żużel. Oto lista rywali Zmarzlika. Oni powalczą o Sportowca Roku, zabrakło drugiego żużlowca!
Żużel. Wykręcił drugą średnią i… dalej nie ma klubu! Gwiazda polskiej ligi wciąż czeka!
Żużel. Widziane zza Odry. O wesołym Romku i karuzeli (FELIETON)
Żużel. Thomsen zażartował z licencji! Wymowny wpis