Podczas pierwszego meczu ćwierćfinałowego pomiędzy Cellfast Wilkami Krosno a Innpro ROW Rybnik doszło do upadku Václava Milíka. W zdarzeniu brało udział dwóch innych zawodników, jednak oni wyszli z niego bez szwanku. Najgorzej sytuacja zakończyła się dla Czecha, który opuścił tor w karetce. Badania wykazały złamanie kości ramienia z przemieszczeniem. Niestety, to nie koniec pecha 31-latka. Kilka dni po wyjściu ze szpitala dowiedział się, że ma pękniętą śledzionę, o czym sam poinformował na portalu Nemcaslav.
Starcie w ćwierćfinale pomiędzy zespołami z Krosna i Rybnika zapowiadało się interesująco. Pierwszy mecz odbył się na terenie województwa podkarpackiego, ale nie przebiegł po myśli gospodarzy, którzy zwyciężyli jedynie dwoma punktami. Jednak to nie wynik mógł najbardziej martwić kibiców z Krosna. Podczas 10. biegu doszło do groźnego upadku z udziałem trzech zawodników. Na pierwszym łuku Jonas Seifert-Salk i Brady Kurtz zahaczyli o siebie motocyklami, a tuż za nimi pojawił się Václav Milík, który uderzył w motocykl zawodnika ROW-u. Najgorzej z tej kraksy wyszedł Czech, który został przewieziony karetką na dalsze badania. W szpitalu okazało się, że 31-latek ma złamaną kość ramienia z przemieszczeniem, co definitywnie wykluczyło go z jazdy w tym sezonie.
Żużel. Ermolenko spotkał się z Pawlickim. Konflikt zażegnany?
Żużel. Trudny los beniaminka 2025. Oni będą do wzięcia
Od wypadku minęły prawie dwa tygodnie, ale dopiero dzisiaj sam zawodnik zabrał głos na temat tego, co wydarzyło się później. Jak powiedział Czech w rozmowie z portalem Nemcaslav, lekarze w Polsce zapomnieli przeprowadzić u niego istotne badania brzucha.
– Niedawno upadłem podczas zawodów w Polsce, gdzie oczywiście złamałem rękę. Zabrano mnie więc do miejscowego szpitala, gdzie zoperowano moje złamanie i zajęto się moją ręką. Niestety, zapomnieli o bardzo ważnym badaniu, które należy wykonać po każdym takim upadku, a mianowicie o sprawdzeniu brzucha, aby wykluczyć ewentualne obrażenia wewnętrzne. Tak więc trzy dni po operacji ręki wypuścili mnie do domu bez zbędnych ceregieli – opowiedział zawodnik Cellfast Wilków Krosno.
Żużel. GKM odpuścił walkę o Pawlickiego! Fiałkowski mówi o powodach
W dalszej części Václav opowiada o powrocie do domu i kolejnej wizycie, tym razem w czeskim szpitalu. Tam okazało się, że w wyniku upadku doszło do pęknięcia śledziony.
– Po powrocie do domu starałem się ruszać, aby nie stracić sprawności. Moim celem był powrót na rower w tym sezonie. Dlatego już wtedy organizowałam rehabilitację w Pradze i wydawało się, że wszystko dobrze się ułoży. Ale potem pojechałem do rodziców do Bernardowa, gdzie poczułem się źle i zostałem przewieziony do szpitala. Miałam szczęście, że miałam wokół siebie ludzi, którzy mogli mi pomóc. Widziałem, że coś jest nie tak, ale tutaj bardzo się o mnie zatroszczyli. Doktor Červinka od razu dowiedział się, że pękła mi śledziona i przez kilka godzin regularnie sprawdzał, czy nadal krwawi i czy konieczna będzie operacja, która niestety się potwierdziła. I dziękuję im za to, że wszystko tak dobrze się skończyło – mówi Milik.
Żużel. Wielki pech zawodnika Wilków. Jechał ze złamanym nadgarstkiem!
Na końcu zawodnik podziękował placówce, która uratowała jego życie i karierę żużlową. – Dziękuję szpitalowi w Čáslaviu za to, że pozwolił mi żyć i być może mógł wrócić do tego, co kocham. To była dobra decyzja, że zostałem przewieziony tutaj, do Čáslavia, do szpitala, z którym mam dobre doświadczenia z przeszłości – zakończył.
REKLAMA, +18
Żużel. Postrach Apatora z nowym klubem! Wystartuje w Krakowie!
Żużel. Więcej jazdy dla młodzieżowców. Przełomowa reforma!
Żużel. Rodzinka Janowskich w Dubaju, Hansen na strzelnicy i Tungate z Mikołajem
Żużel. Wielki talent uchronił się przed katastrofą! Był o krok od Stali!
Żużel. To nie Rosjanie pojadą z chorwacką licencją?! Mamy zmianę barw!
Żużel. Jak Woffinden trafił do Stali? Negocjacje ruszyły… w Lizbonie! Kulisy transferu